Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Choć doszedłem do niej samodzielnie, to jednak idea pojawiająca się w wierszu jest dość znana. Dziwi mnie więc widoczny opór przed zaakceptowaniem braku 'potoczności' tematycznej. I raz jeszcze zaznaczam, bo to chyba kluczowa myśl w tym sporze - nawiązanie często bywa interpretacją.

Opublikowano

- kontakt z bogiem(w jakimkolwiek systemie religijnym) bez metafizyki jest niemożliwy!
jak mówi Poltyn
Bo nie jest czym innym istnieć, a czym innym zawsze istnieć ... i już metafizyka.

-modlić się można w dowolny sposób, wierząc, że modlitwa przybliża do zbawienia. ale pan, personifikuje boga, mało tego, właściwie stawia na się na równi - pisząc o prawach ustanawianych przez peela cytuję:

Panie Boże
dość już o mnie
pomówmy raczej o Tobie
jak Tobie się jest
we mnie
kiedy kreśliłem swoje prawa
swoje prawdy
co sobie myślałeś


-peel nie ma swoich praw, prawa własne ma tylko bóg. w kwestii bycia boga w peelu, sprawę rozstrzygnąć Mikołaj Malebranche mówiąc: Bóg porusza naszą ręką nawet wtedy gdy czynimy z niej użytek wbrew Jego nakazom;skarży się bowiem ustami proroka (Iz 13; 14), że każemy MU służyć naszym nieprawościom i zbrodniczym rządzom.

-to nie jest modlitwa, to jakieś wariacyjne zapiski na temat boga, poddające w wątpliwość koncepcje boga chrześcijańskiego ( bóg w koncepcji chrześcijan jest miłością), tu cytat z wiersza:

mam nadzieję że poczujesz się w nas dobrze
i że będziesz kochał nasze dzieci
kiedy nas już zabraknie


pytanie:czy będziesz kochał nasze dzieci ? oznacza, że autor źle się porusza w problematyce.

rozumiem, że autor nie ucieknie pisząc: w tej zwrotce rozmawiałem z innym bogiem.

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a więc jednak do siebie, do Natury - której jesteś częścią;
tylko co to ma wspólnego z bibilijnym, transcendentnym Bogiem - pewnie do końca pozostanie Tylko Twoją Tajemnicą;
bo istotnie - przyroda, a więc fizycznie i my jesteśmy Jego - Boga dziełem, ale to wcale nie znaczy, że Przyroda jest bogiem;
ale pojęcie demiurga, boga świata materialnego nie jest mi obce...
uprawiasz jakąś gnozę, komparatystykę quasi-religijną, a potem dziwisz się, że inni się dziwią - bo czy ktoś oprócz Ciebie, szamanie, poznał Twoją religię?!
mam nadzieję ją poznać poprzez twoje wiersze - o ile temat rozwiniesz, poszerzysz...
podrawiam!
J.S
Opublikowano

Almare

W całym wierszu Bóg jest jeden i ten sam. A propos metafizyki - niezależnie od tego, co ona tak naprawdę z perspektywy człowieka oznacza, właściwie mógłbym się zgodzić, że rozmowa metafizyki wymaga - ale już niekoniecznie jej dotyczy. Egzystencjalizm powinien wyrastać z metafizyki, zgoda, ale wiersz metafizyczny nie jest.

To, że "mam nadzieję, że będziesz kochał nasze dzieci, kiedy nas już zabraknie" nie neguje, ani nie potwierdza tego, że "Bóg jest miłością" (stwierdzenie skądinąd bardzo mi bliskie) - ale jest raczej wyznaniem wiary w tego Boga, że istnieje także "poza mną", że jest wieczny (co nie kłóci się z zasadnością wspominanego wcześniej "zawsze").

Twierdzenie o rzekomej personifikacji Boga jest chyba zbyt pochopne?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Czy ja powiedziałem coś o panteiźmie? Łączy się, owszem, ale nie ma nic do rzeczy, jeśli chodzi o wiersz.

Nawiązania do Biblii są ważne, zgadzam się z niemal wszystkimi tamtejszymi stwierdzeniami na temat Boga. I rozumiem je bardzo dosłownie.
Opublikowano

dla mnie peel ma klopoty z wiara swiadcza o tym zwroty typu:"czy","chyba", "moim zdaniem" i nie powie w prost tylko poprzez rzekoma modlitwe , chce sie upewnic czy istnieje Bog, poznajac opinie innych stworzen . W innym znow miejscu stwierdzenie faktu ze "Ty zawsze jesteś szczęśliwy ", albo pytanie "więc jak się Tobie podoba ten świat?" pokazuje niejako odwrotna sytuacje , jakby to peel byl stworzycielem. mysle , ze modlic sie mozna dowolnie pod warunkiem ze zostaje to miedzy modlacym i tym komu sie zawierzylo. W innym razie jest sie narazonym na niepotrzebna krytyke, bo kazdy czuje i mysli inaczej.
pozdr. G

Opublikowano

w jednym się zgodzę z autorem: to nie jest żadna metafizyka

w ogóle nie wiadomo, o co tu chodzi; bóg wydaje się być jakimś prywatnym konstruktem, za cholerę nie widzę nawiązania do biblii, poza tym, że pojawia się hasło "bóg"

jest jakieś zagubienie peela, ale nie do końca wiadomo, czego ono dotyczy; całości egzystencji? boskiej natury? kaczek? co zwrotka to jakaś inna bajka, włącznie z małżonką in spe, która pojawia się ni przypiął ni wypiął i nie wiem, co ma wyrażać, chyba że chodzi o ogólną tęsknotę do zbliżenia z kobietą, bo refleksja w stylu "I hope the Russians love their children too" słabo popiera ten rekwizyt - Stingowi przynajmniej chodziło o konkret: wyścig zbrojeń, lęk przed wojną nuklearną itp
a o co peelowi chodzi? chyba o to, że jakiś taki totalnie nieposkładany jest, ale po co na to aż tyle słów trwonić?

Opublikowano

Ja wczoraj przeczytałem ten tekst, przeczytałem go teraz ponownie (łącznie z komentarzami) i tak:
- widzę stylizacje psalmową (ilość zaimków, ale nie w tą "złą stronę", w tym wypadku są uzasadnione),
- bardziej niż egzystencjalizmu dopatruje się tutaj fideizmu i raczej w tą stronę idzie tok wypowiedzi podmiotu (chociaż pamiętając niechęć do "izmów", odcinamy to brzytwą ;)
Egzystencjalizm prowadzi do tego, że byt jest zbędny, a istnieje się tylko po to, by być tutaj i nic więcej - a strofa 5 temu przeczy - kobieta, która się zmienia, sama puenta szczególnie pozostawia coś po śmierci (Boga)
- podmiot jest bliski zwątpieniu, i chcąc nie chcąc wszystko skupia się na Bogu (znowu puenta), co stawia podmiot w dość krytycznym świetle (ale mowa o podmiocie, nie o utworze). Skąd ten pewnik?
- widzę wyraźną krytykę tego, co tutaj i teraz (sens, cel, sytuacja człowieka w teraźniejszości) i rozumiem obawę podmiotu (wg mnie to "kochać" jest ważniejsze od "zawsze). Jednak zarzut uderza w stronę symbolu, a raczej w tych, co pod nim się chronią, używają go jako sygnaturki i tyle (chociaż, uwaga - Kościół nigdy nie podał imienia człowieka potępionego, a doktryna jezuicka zakłada, że nie ma beznadziejnych przypadków)

Reasumując - ja nie przekreślam tego utworu. Zamierzenia Autora pomijam, faktem jest, że utwór dał asumpt do ciekawej dyskusji i co ważniejsze, jakoś zmusił do głębszej analizy. Mnie osobiście sytuacja liryczna nie przekonuje, ale nie pod względem marności utworu, a treści, która prowokuje i chyba dobrze na tym wychodzi.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Tylko nie tłumacz się, proszę. To było do przewidzenia." *


____________-
(* Kłapouchy, "Chatka Puchatka", rozdział trzeci .. "w którym zostaje zorganizowane poszukiwanie Małego i Prosiaczek znów spotyka Słonia", A. A. Milne)
  • 2 lata później...
Opublikowano

Haha, podmiot liryczny nie wytrwał do końca w "dość o mnie", ale to zwiększa autentyczność wiersza.
Nie wiem, co to egzystencjalizm albo metafizyka (i się tym chwalę), ale mam wrażenie, że rozumiem wiersz. Rozumiem go trochę jako skargę, jak skarżył się Leśmian w "Boże pełen w niebie chwały"
("Mów, co czynisz w tej godzinie,
Kiedy dusza moja ginie?
Czy łzę ronisz potajemną,
Czy też giniesz razem ze mną?")
Trochę jako próbę nawiązania głębszego kontaktu, wyrwania się z siebie. (Może stąd nagrobek nie jest złą interpretacją.)
A ostatnie dwa wersy to chyba klamra kompozycyjna, (patrz: czwarty i piąty wers). Podmiot liryczny sam się z siebie śmieje, ze swojej nieporadności w próbie zrozumienia.
Zrozumienia tego, dlaczego świat jest piękny. I innych rzeczy.
Ale nie rozumiem, czemu człowieka ma zabraknąć... czy to wszystko nie jest specjalnie przerysowane? Że po prostu... po prostu kolejne pokolenia też będą musiały tak samo próbować zrozumieć...
Jakie to straszne i piękne.
I wszystko jest tajemnicą.

Opublikowano

Te wiersze sa jednak troche sztuczne, choc dobrze pamietam potrzebe i refleksje, z ktorych powstal ten konkretny. Wiersze to rzeczywiscie widokowki. Czuje sie teraz jak, nie przymierzajac zanadto, trup na sekcji zwlok - przez swiadomosc, ze ktos wlasnie wertuje moja niegdysiejsza forumowa aktywnosc i dowie sie zaraz o mnie wiecej, niz ja sam wiem, nawet pomimo sporych introwertycznych sklonnosci :P

Masz racje, podmiot nie wytrwal, ale (tu tez sie musze wczytywac jak w nie-swoj wiersz, z racji czasu) przeciez caly czas pyta, jak Bogu sie jest "we mnie", w nim, totez musi chyba opisywac siebie, czyli srodowisko, ktorego pytanie dotyczy.

Zaznacze tylko niektore watki, ktore mi sie rzucily w oczy (cholera, jesli siebie potrafie intrygowac, to chyba nie jest zle:P), mianowicie - perspektywa znikniecia (podmiotu i jego zony). Moze nie chodzi o znikniecie "tylko" ze swiata, ale w ogole? Kim zatem jest ten Bog? Duchem natury? A moze wewnetrzna projekcja (!) czlowieka? Moze jest wewnetrznym glosem, spersonifikowanym sumieniem, podswiadomoscia? Zatem wiersz w przewrotny sposob stawia pytanie o nature Boga. Co tak naprawde nazywamy "Bogiem"? W co tak naprawde wierzymy? I *jak dbamy* o to, w co wierzymy? Bo moze zapominamy o wzajemnosci, pragnac rad i szczescia dla nas samych.

I dlaczego ten Bog jest "zawsze szczesliwy"? Czy wszystko jest dobre? Czy zatem tylko w naszych ludzkich kryteriach pojawia sie "zlo"? A moze Bog zawsze wie, ze "nie ma tego zlego..."? A moze caly wiersz jest gorzko-ironiczny i podmiot od poczatku wie, ze Bog niewiele sie nami przejmuje?

Wiele, wiele innych pytan sie rodzi. Piszmy widokowki. Dziekuje sobie, ze taka sobie przeslalem i Agnieszce, ze mi ja dostarczyla dzis :D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ty to jak dotąd moje największe kłopoty. Z ja mam stanowczo mniej problemów, choć to dyskusyjna teza i zależy chociażby od oceny czytelnika lub czytelniczki. Partnerki życiowe tylko mnie poganiają, przeganiają i próbują rozpuścić skorupę własnozapatrzenia. Skorupa, jak skorupa, hardo i twardo się trzyma, często poprawiam zbroję, z czego moje ja, w przeciwieństwie do A, której nawiasem mówiąc niekiedy nie doceniam, czasem się jeszcze ucieszy. Ciągle jeszcze próbuję nie poddawać się bez walki, ale w gruncie rzeczy to jest przegrana sprawa.   Warszawa – Stegny, 21.04.2025r.
    • @Mitylene dziękuję pięknie :)
    • Przynieś mi Jesień w ustach nabrzmiałych jak kawalkadę słownych potoków myśli tak bardzo porozpierzanych pomiędzy lekkim obłokiem.   A miarą twoją nie będzie talent ów tron na którym siedzisz tli się codzienną surową strawą dla ludzi w słownym przymierzu.   Zerwij mnie zabierz w swój świat zaklęty w tym Twoim miłowaniu wzmocnij świadomość i zawieś w uszach jak wiśnie z dojrzałego sadu.   Kocham i błagam chcę jeszcze tworzyć pisać po liściach znów kolorowych dłoń swoją domknij i nie dopuszczaj w jesień idącej głowy.   Tak ludzkiej ostatniego lata.        
    • @Rafael Marius u siostry fajnie było, jej koleżanki z mężami, partnerami, z dziećmi, teściowie, znajomi, ja wszystkich znam, nasze dzieci wspólne, które już wyrosły, są bardzo ładni, przystojni, mądrzy, na dobre, ciekawe studia chodzą, zwiedzają świat, siostra ze swoją paczką wyjeżdżają na Korfu w czerwcu wspólnie. Piesek okazał się ciepły, polubiła mnie. Nie szczekała na nikogo, chciała się bawić. Siostra ma szkółkę różnych klonów i kwitnących wiśni parę rodzajów. Ja jej przywiozłam rozsady petunii, będzie miała co robić przy nowym drzewku i kwiatach.  Do siostry na majówkę jadę, będzie grill w ogródku, ma pokój gościnny, na wakacje i odpoczynek będę do niej jeździć, mają kozetkę na tarasie, można czytać i pisać książki, obok są stare mury jakiejś posiadłości, powstaną tam nowe domy segmenty, wokół natura, są łosie. Niedaleko czysta rzeczka. Raj na ziemi piękne zachody słońca. Piłam pyszne winko i kawę przy śpiewie ptaków. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...