Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pod szkiełkiem ciszy
nie mogę wrócić do trzech wymiarów
uczone oko przygwieżdża
ciężarem dróg krztuszących się
własnym początkiem

ramiona skleszczone
pomiędzy dziś a nigdy
wahają się bezwładnie
usypiają siebie i mnie
zaschnięta sypię się
cienką strużką maku

chcę spać
uciec w sen bez wymiarów
przeciąć pępowinę
z satysfakcją upadłej marionetki
nie myśleć kogo pociągnę i za co
za darmo

to ostatni przejaw życia
jak zapadnięcie się klatki
nad ostatnim oddechem
finalne gwizdnięcie na śmierć
idolkę anorektyczek

chcę nie być więc jestem
już nie

czucie uziemia
wdeptuje starannie w glebę
aż robi się ciasno i duszno
tępy oprawca ziarna
bez szans na kiełkowanie

pod piramidą z kos i wróbli
nie mogę stępieć wciąż ostra
zakłuwam się do wewnątrz
pobieram kolejny wycinek
preparatu

już więcej cię nie zawiodę
przyjacielu
uczę się stałości
przestanę się dzielić bo nie ma czym
i przejdę w lżejszy stan rozkojarzenia
skupiający się między szkiełkami


Opublikowano

trudne twoje wiersze
czytam po wielekroć i na nowo układam obrazy
czasem kusi coś zmienić, po swojemu wyrazić
ale każdy z nas ma swoje krainy metaforyki
a temat ... jakoś mi bliski
umieranie, odchodzenie, zanikanie
i niekoniecznie cielesne
lubię posiedzieć z twoimi wierszami, porozglądać się, porozmawiać
taki inny masz swiat, pewnie dlatego tak mi do niego blisko
pozdrawiam serdecznie i uśmiech ślę
seweryna
Opublikowano

Niezłe klimaty :)

Ciekawie falują nastroje (które czuć w instrumentacji, zwłaszcza w pierwszej zwrotce). Jednak momentami za dużo powiedziane (żeby nie powiedzieć: -gadane)
"pobieram kolejny wycinek
preparatu" - /dalej jest to szkiełko, można się domyslić preparatu/.

Niektóre oczywistości aż za oczywiste (pomiędzy dziś a nigdy, ostatni przejaw życia, nad ostatnim oddechem - finalne gwizdnięcie na śmierć). To miejsca, w których można zrobić skróty, odjąć trochę magmy słownej, co wyjdzie wierszowi na dobre - jak sądzę.

Pozdrawiam.
PS. Dalej mam wątpliwości na temat "kartki" :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - serdecznie dziękuje za miły komentarz -                                                                                       Pzdr.usmiechem. Witaj Robercie - fajnie że mocne i prawdziwe - dziękuje -                                                                                                       Pzdr.
    • @Robert Witold Gorzkowski - dzięki - 
    • Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy,  ciągnących się jak  zaduszne, listopadowe godziny.  Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna  z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie  cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin.   Mi tylko ciemność,  rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach  powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.  
    • Bardzo dobry wiersz , nawet tytuł niepotrzebny.    Gratuluję 
    • @Tymek Haczka wiersz prawdziwy dla mnie osobiście to taki do którego wracam który kołacze się w głowie i który cytuję sam dla siebie. Co jakiś czas wietrzę swoją bibliotekę z wierszy do których już nie wrócę i choćby to był sam mistrz … wyrzucam bez żalu. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...