Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sięgają dłonie kwitnące palcami
Po nieba chustę, koc uśpionej ziemi
Jakby tak chciały nim człowieka zakryć
Co klęczy w sercu, złotej nawie piersi.

I darmo ducha wyciągnąć próbują
On się na wietrze roztwarza w tłum ludzi,
W nasiona marzeń, które oczy kłują
Złotymi skrami niczym piasku grudki.

Tak gasną wiersze - kandelabry liter
W ich czarnym wosku zastyga skręcony
obrotem Ziemi czas mierzony życiem.

Cóż pozostanie gdy nas wkleją w niebo
Szelest na wietrze czy cień rozcieńczony
Światłem w pół-mroku i brunatną ziemią?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dłonie które kwitną palcami (urosły w nocy?), niebo które kocem uśpionej (a nie uśpionej już nie?) ziemi, serce które złotą (to o medalach radzieckich?) nawą piersi, duch którego wyciągnąć próbują, wiatr który roztwarza się w tłum ludzi, nasiona które oczy kłują, złote skry które grudkami piasku, wiersze które kandelabrami liter, czarny wosk który zastyga skręcony, obrót Ziemi który życiem... nie, no po prostu wymiękam" :)
Adolfie, jesteś Panem Poetą 2, czy jak tam się nazywał po kolei
albo zacząłeś brać podobne narkotyki, żeby wpaść w oko panu Hani.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dłonie które kwitną palcami (urosły w nocy?), niebo które kocem uśpionej (a nie uśpionej już nie?) ziemi, serce które złotą (to o medalach radzieckich?) nawą piersi, duch którego wyciągnąć próbują, wiatr który roztwarza się w tłum ludzi, nasiona które oczy kłują, złote skry które grudkami piasku, wiersze które kandelabrami liter, czarny wosk który zastyga skręcony, obrót Ziemi który życiem... nie, no po prostu wymiękam" :)
Adolfie, jesteś Panem Poetą 2, czy jak tam się nazywał po kolei
albo zacząłeś brać podobne narkotyki, żeby wpaść w oko panu Hani.

Pozdrawiam.

może i racja, że taki niezbyt, ale metafork plastyczne są ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może i racja, ale przede wszystkim powinny się zazębiać. Tymczasem, np.
w pierwszej strofce masz:

nieba chustę, koc uśpionej ziemi

a potem:

gdy nas wkleją w niebo

W koc? Ciągiem byłoby coś w rodzaju:

"Przykryją nas niebem"

Adolfie, nie złość się, jak swojego czasu Lilianna, któremu też starałem się pomóc
i nieprzyjemnie się to dla mnie skończyło. Raczej, choćbyś się nawet
nie zawsze z czymś zgadzał - zawsze spróbuj wyciągnąć z tego jakieś wnioski dla siebie.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może i racja, ale przede wszystkim powinny się zazębiać. Tymczasem, np.
w pierwszej strofce masz:

nieba chustę, koc uśpionej ziemi

a potem:

gdy nas wkleją w niebo

W koc? Ciągiem byłoby coś w rodzaju:

"Przykryją nas niebem"

Adolfie, nie złość się, jak swojego czasu Lilianna, któremu też starałem się pomóc
i nieprzyjemnie się to dla mnie skończyło. Raczej, choćbyś się nawet
nie zawsze z czymś zgadzał - zawsze spróbuj wyciągnąć z tego jakieś wnioski dla siebie.

Pozdrawiam.

a czy ja się złoszcże, juz wczoraj jak pisałem nie podobał mi się, w sumie to tylko ten kandelabr i cień rozcieńczony bym pozostawił Z tym niebem to racja, że lekko się rozcohdża te opisy, a i jeszcze ise 3 razy ziemia pojawia.

pozdr i dzieki zawgląd
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie chodzi o to, że zaraz chu... Pokazuję tylko to, co warto by poprawić i to wszystko...
Chyba, że to Twój ostatni sonet i wszystko na marne? ;)
Pozdrawiam.

^^ może i nie ostatni :D a za dwa miesiące mija dokładnie rok, może tera posiedże nad jednym sonetem z miesiąc, żeby taki roczniinocwy dopracowany wkleić :P

pozdr!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ten dziwny, obcy świat podkradnie się Do ciebie nie wiadomo kiedy. Obudzisz się już w pieluchach I z krzykiem zaprotestujesz,   Wymachując rękami, nogami, A krzyk ten z czasem przekształci się Mimowolnie w słowo „mama”. Twoim najlepszym przyjacielem   Będzie butla z mlekiem i kołyska rozbujana. Jeśli coś cię połaskocze w policzek, Nie, to nie wilk, to rodzeństwo Pochyli się nad tobą, berbeciem,   Kruszynką: „tyrli, tyrli, buju, buju” Następnym słowem, które poznasz, będzie „tata” To ten, co będzie robił głupie miny I gimnastykował cię hopsasa na kolanie.   To na jego plecach będziesz cwałować Wkoło stołu, a siwy pan i siwa pani Będą bić brawo – twoi dumni dziadkowie. Pojawi się też w twoim świecie   Puszek, którego z chęcią przytulisz, A on w odwzajemnieniu obliże ci nos. Przyjdzie czas, że pierwszy ząbek Da o sobie znaki, a wtedy nastanie syreni śpiew.   Nauka chodzenia będzie bolesna – ojoj, A odebranie smoczka na długo zapamiętasz, Knując zemstę na rozbójnikach. Przed tobą jeszcze tylko rajtuzy   Do podziurawienia, kilka zabawek, Co proszą o modernizację niezbędną, Tort urodzinowy, a na nim świeczka dziwna, Która na złość nie zechce zgasnąć…  
    • Człowiek gaśnie. W jednej sekundzie ciało traci prawo do własnej historii i staje się przedmiotem, który nie odpowiada już na dotyk świata. Ostatni wdech jest ciężki, mętny, brudny, jakby zaciągał się powietrzem z piwnicy, w której kurz i milczenie żyją dłużej niż ludzie. Płuca zapadają się powoli, jakby chciały schować w sobie ostatni strzęp ciepła przed zimnem pewnym swojej wygranej. Serce nadal próbuje - uderza krócej, słabiej, jak pięść waląca w pustą ścianę, która już nie oddaje echa. I nastaje jedno nic - nic, które kończy wszystko. Krew staje. Skóra traci połysk i zwraca się ku ziemi. Człowiek w tej chwili jest już tylko ciężarem, który gleba przyjmie bez pytań. I właśnie wtedy to się rozrywa. Niewidzialna klamra, trzymająca go w środku istnienia, puszcza nagle, jak pękająca sprężyna. Śmierć zabiera wszystko : imię, gest, oddech, cień pod powieką, ostatnie słowo, którego nie zdążył nadać światu. Zostawia tylko to, czego nie potrafi wziąć. To, co jest istotą. Duszę. Tyle co sól po wyschniętej łzie. Ciężar tak lekki, że mógłby ulecieć z pierwszym ruchem kurzu, a jednak jedyny, który pozostaje człowiekiem do końca. Wypływa z ciała wolno, jak światło uciekające z przepalonej żarówki w środku nocy - ostatni błysk czegoś, co nie było ani corpus humanum,  ani pamięcią, a jednak było sensem istnienia. Nie wzbija się. Nie opada. Przechodzi. Prosto w ciemność, która niczego nie oddaje i która - cicha, bezimienna - jest Bogiem.        
    • A dał kaną to: tusz suto tą nakłada.    
    • Jula, mika: maki maluj.    
    • Ikar, ibis.. Ona i siana: i co - bociana  siano.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...