Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na tarczy Miesiąca dwunasta wybija
Gdy wieże Kościołów wskazują na blask
Wiszącej nad głową, we włosach Księżyca
Dwunastej już gwiazdy, zmierzonej przez czas.

Lecz ten się nie trapi, ni tropić jej nie chce
Przegląda się w szybach, co czarne – bo noc
I ciągle narcyza, od-grywa choć nie wie
Że on - swój kochanek, daleko jest stąd.

Nie może się ruszyć, i próżno się zrywa –
Codziennie odrywa srebrzysty swój płat,
Lecz kiedy w swe miejsce, w to samo przypływa –
Od nowa jest sobą, znów starą ma twarz.

Zawodzą ponuro źdźbła traw rozczochranych,
A w nocnej powodzi szum tapla się fal
Nim ranek nastanie, młodzieniec zbłąkany
Skąpawszy się w cieniu, odejdzie znów w dal

Na tarczy Miesiąca dwunasta wybija
Zachodzą kolory i noc czernią wieje
On znów się zakochał, to miłość niczyja
Dlaczego? Bo późno. Bo już wpół-do… siebie!

Opublikowano

Bardzo lubię czytać Twoje wiersze, choć nie zawsze się wpisuję.
Musiałam się tego dopiero z czasem nauczyć, gdyż nie jest to poezja
łatwa, (raczej dla cierpliwych).
Poddaję pod rozwagę:
"Nie może się ruszyć, i próżno się zrywa –
Codziennie odrywa srebrzysty swój płat,
Lecz kiedy w swe miejsce, w to samo przypływa –
Od nowa jest sobą, znów starą ma twarz.
Serdeczności wraz z uśmiechem
- baba

Opublikowano
Na tarczy Miesiąca dwunasta wybija
Zachodzą kolory i noc czernią wieje
On znów się zakochał, to miłość niczyja
Dlaczego? Bo późno. Bo już wpół-do… siebie!


Ładnie namalowałeś portret rozkochanego w sobie "narcyza".
:)))))
Serdecznie pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...