Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeszcze lepszy. Przynajmniej mi się tak wydaje :)
Poza tym mielibyśmy fajne nawiązanie do tego, że kiedyś to były czasy, panie dzieju!
Zresztą to prawda, jeśli chodzi o sam sernik - mleko, jajka były prawdziwe, nie to barachło teraz ;)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeszcze lepszy. Przynajmniej mi się tak wydaje :)
Poza tym mielibyśmy fajne nawiązanie do tego, że kiedyś to były czasy, panie dzieju!
Zresztą to prawda, jeśli chodzi o sam sernik - mleko, jajka były prawdziwe, nie to barachło teraz ;)
Pozdrawiam.

Jeśli zmienię na "jeszcze lepszy", wówczas przekaz nie będzie ten sam:) Chciałam pokazać, że mimo, iż tak wiele zmieniło się na przestrzeni kilkunastu, kilkudziesięciu lat, pewne rzeczy pozostają wciąż takie same. Wszystko zależy od tradycji, wartości, jakie pielęgnujemu na codzień. Wtedy nawet sernik, który mama robi od tak dawna, ma wciąż ten sam, wspaniały smak:) Mimo, że jajka inne, mleko inne, serce do pracy i receptura taka, jak kiedyś:)

Pozdrawiam i dziękuję za komentarz,
Kasia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Drugą wersję można odczytać też inaczej.
Wydaje się nieco niepokojąca, bo mogłaby świadczyć o "wyrodności" dziecka, które parę lat nie odwiedzało matki, ale za to bardziej wymowna, bo mimo tego, "ten sam smak" sernika mógłby świadczyć o niezmiennych uczuciach matki do dziecka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Drugą wersję można odczytać też inaczej.
Wydaje się nieco niepokojąca, bo mogłaby świadczyć o "wyrodności" dziecka, które parę lat nie odwiedzało matki, ale za to bardziej wymowna, bo mimo tego, "ten sam smak" sernika mógłby świadczyć o niezmiennych uczuciach matki do dziecka.
Ciekawa interpretacja.

Pozdrawiam,
Kasia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ale "takie same" jest tylko sloganem, tak się mawia... bez zastanowienia.
Zadam Ci nawet pewne 'ćwiczenie obserwacyjne', na pewno przyda się do niejednego haiku:
zauważ, jeśli kiedyś wrócisz gdzieś po latach, jak wszystko wyda się małe. Podwórko,
górka, gdzie wysypywano od zawsze to, czego nie udało się spalić w piecu porośnięta bzem,
sama ciotka, nawet las do którego kiedyś było tak daleko, jakby podlazł pod sam dom.

Toteż i sernik wydaje się po latach coraz lepszy. Jest jak wino z uczuć:
im starsze, tym lepsze.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadzam się. Osiedle, na którym mieszkam wydawało mi się w dzieciństwie ogromne, a każdy spacer był niesamowitą wyprawą, każdego dnia w inne miejsce (jakże odległe od bloku, w którym mieszkałam:)). Dziś wszystko jest takie małe, znajome, wszędzie można dorzteć w zaledwie kilka minut;)



W pewnym sensie tak. Zgadzam się. Chciałam zaakcentować jednak fakt, że cudownie jest powracać w miejsca, gdzie widać i czuć przeszłość, za którą niekiedy tak tęsknimy, gdzie czas stanął w miejscu, gdzie wszystko jest takie, jak było. Każdy ma chyba takie miejsce na świecie. Dla mnie takim miejscem zawsze będzie dom rodzinny (wciaż taki sam), a w nim obecność bliskich.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadzam się. Osiedle, na którym mieszkam wydawało mi się w dzieciństwie ogromne, a każdy spacer był niesamowitą wyprawą, każdego dnia w inne miejsce (jakże odległe od bloku, w którym mieszkałam:)). Dziś wszystko jest takie małe, znajome, wszędzie można dorzteć w zaledwie kilka minut;)



W pewnym sensie tak. Zgadzam się. Chciałam zaakcentować jednak fakt, że cudownie jest powracać w miejsca, gdzie widać i czuć przeszłość, za którą niekiedy tak tęsknimy, gdzie czas stanął w miejscu, gdzie wszystko jest takie, jak było. Każdy ma chyba takie miejsce na świecie. Dla mnie takim miejscem zawsze będzie dom rodzinny (wciaż taki sam), a w nim obecność bliskich.
Jest to nawet potwierdzone naukowo: człowiek najpierw zapomina to, co zapamiętał ostatnio.
Natomiast wspomnienia z dzieciństwa są w nas jakby wyryte na zawsze.
Rodzaj programu, który prędzej czy później sam się uruchamia:


dom mojej mamy
pachnie makowcem
wciąż przeciąga się kot
który gdzieś przepadł na zawsze
jak tato

na stole śmieją się zielone gałązki
wykradzione szpakom z parku
a sufit mruży szelmowsko
w rogu błękitne oko i

w domu mojej mamy
kwitnie łąka gdzie śniłem
śniłem i śniłem
za oknem nigdy nie padał deszcz
a jeśli rano błyszczało kałużami
to moja mama zaparzała w nich konwaliowe polany

w domu mojej mamy
wszystko tęskni do mnie
czeka tak intensywnie aż
jestem coraz bardziej bezdomny
jak tato

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Chociaz bardzo lubie sernik, i rozumiem, ze jest to bardzo dobrze
kojarzacy sie obrazek, to jednak mysle, ze haiku jest malo pomyslowe.
Mozna tak mnozyc byty automatycznie : zapach naftaliny w szaie babci - wciaz ten sam,
stary dom lesnika, wciaz ten sam, itd. Brakuje czegos co zastanowiloby czytelnika, czegos wyjatkowego.

Pozdrawiam serdecznie :*
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeoczyłam to haiku, pewnie dlatego, że każde ma tytuł "haiku".

Ann ma rację. Tu można wstawić każdą potrawę, która smakowała nam u mamy.
Żeby to był "sernik" należałoby wymyślic takie L1, by chociaż w minimalnym stopniu
był związek między L1 i L2, albo zmienic potrawę.

Spróbuj Kasiu,
Magda :-))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena jestem święta, żyje dla Boga, nawet w płaczu i bólu śpiewam mu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Moi rodzice byli przyjezdnymi z Małopolski. A moje miasto to były kiedyś dwa, które dzieliła rzeka Biała jak przypaść między zaborami. Ja jeszcze należałabym do Galicji i ten cmentarzyk z Bielska-Białej także. W Galicji wszystko małe i biedne (z wyjątkiem ratusza) ;) Miłego dnia.      
    • W sali sto siedemnaście pachnie nocą, plastikiem, metalem i chemikaliami gnijącego życia. Woda w kubku drży przy każdym twoim oddechu, tak cienkim, że boję się patrzeć, żeby go nie roztrzaskać jak szkło. Twoje ciało jest listem spalonym na krawędziach - kartki powykrzywiane, litery wyblakłe, mięśnie wiotkie, skóra chłodna i lepka, a kości pod palcami skrzypią jak stare drewno. Trzymam je w dłoniach, a one rozsypują się w pył, w kurz szpitalnego powietrza, w zapach dezynfekcji i krwi. Twoje dłonie są lekkie jak słowa, które mówiłeś w kuchni, a teraz pachną krwią, potem, kurzem i strachem, którego nie mogę wyrzucić z gardła. Oczy masz zamknięte, ale wiem, że tam jesteś -  w jakimś rogu ciszy, może w śnie, może w miejscu, gdzie nie ma bólu, ale jest zimno metalu, plastik, i ślad Twojej nieobecności. Aparatura mruga jak gwiazda, której nikt nie widzi. Monitor pika rytm zapaści, sinusoida spłaszcza się jak rozdeptane ciało w łóżku. Pielęgniarka kalibruje pompę infuzyjną, jej ręce suche od płynów i alkoholu -  jedyny dźwięk w tym betonowym świecie, jedyna modlitwa, która jeszcze jest możliwa. Pielęgniarka poprawia prześcieradło, nie patrzy na mnie -  wie, że słowa już nie wystarczą. Moje serce stoi przy tobie jak pies pod drzwiami, które nigdy się nie otworzą. Chciałbym wsunąć w ciebie powietrze jak dawne wspomnienia, nakarmić dniami, które mogliśmy mieć, ale życie nie daje się dokarmić -  odchodzi cicho, pozostawiając krwawe ślady na poduszce, włosy w wodzie, echo wbite w żebra jak nóż. Chciałem powiedzieć: nie odchodź, ale słowa ugrzęzły w gardle   jak stwardniały chleb w gardle dziecka. Trzymam cię za rekę i wiem, że to już nie twoja ręka, tylko ciepło, które odpłynie, cień, który pamięta dotyk, i mięso, które jest już tylko wspomnieniem napięcia w palcach. Sala siedemnaście zamienia się w morze -  morze ciał, zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, a ja stoję przy twoim łóżku jak na brzegu, widząc, jak odpływasz, bez łodzi, bez powrotu. Twoje oczy przestają patrzeć, twoje ciało chłodzi się jak stara stal, a moje serce krwawi w rytm pikającego monitora. I kiedy aparatura milknie, światło gaśnie jak oczy, które przestały mnie widzieć – zostaje tylko cisza, ciężka, jak mokre poduszki, jak łóżko, które już nie trzyma życia. Ale ta cisza to ty. Już nie w sali. Już nie w bólu. W ciszy, która oddycha we mnie, jakbyś wciąż była -  twarda, brutalna, bezwzględna, jak życie, którego nie udało się oswoić.      
    • Ślepe drogi powinni zaznaczyć, zawiłe też.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...