Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spotkali się przypadkiem. Oboje szli tym samym, ciemnym lasem, aż w końcu ścieżki, którymi kroczyli, zbliżyły się do siebie. Nie! Nie przecięły się! Tylko biegły równolegle w odległości kilku metrów. On zatrzymał się pierwszy. Patrzył na nią. Była piękna. Nie mógł oderwać do niej wzroku. Odwróciła głowę w jego stronę.
- Jestem Nadzieja... - powiedziała.
Miała ciemne, długie włosy i niebieskie oczy. Była niższa od niego o głowę, a jej delikatne rysy twarzy sprawiały wrażenie,że jest jeszcze dzieckiem. Jednak w jej oczach można było dostrzec cierpienie, nienawiść i rozczarowanie, ale nie takie jakie czuje dziecko, gdy okaże się, że cukierek był gorzki. To Miłość ją rozczarowała...
- Ostatnio mnie opuściłaś. Odwróciłaś się i nawet się nie pożegnaliśmy. Nie zatrzymywałem cię. Szczerze mówiąc, sam tego chciałem. Szukałem... Nie pamiętam czego, ale wiem, że tego nie znalazłem. Myślę, że dobrze się stało, że zniknęłaś, że rozpłynęłaś się w nicości. Nie chciałbym, żebyś mnie widziała w takim stanie...
- Nigdy nie próbowałeś mnie zatrzymać. Znalazłeś Ją?
- Kogo? Przecież nikogo nie szukałem.
- Nie pamiętasz? Mówiłeś mi kiedyś o niej. O twojej Samotności... Wiem, gdzie ją znaleźć. Często obok niej przechodziłeś. Patrzyłeś jej w oczy. Uśmiechałeś się do niej. Zapominałeś o wszystkim i... nie dopuszczałeś prawdy do swojej Duszy i swojego Serca. Teraz musisz się tylko trochę rozejrzeć. Szukaj ciemności. Ona tam będzie. Zaufaj mi...
"Zaufaj mi". Ile razy wymawiał te słowa, chcąc pocieszyć innych, dając im Nadzieję, której teraz tak bardzo pragnął. Chcąc podarować im chociaż jej namiastkę, aby nie żyli jak on, w świecie, w którym niebo nie miało koloru jej oczu. Teraz nie było nikogo, kto mógłby mu powiedzieć to samo, co on niegdyś im mówił. Odwrócił się i odszedł od tych osób. Pamiętał, że raz się obejrzał... tak na krótko, bez zatrzymywania się, przez ramię... Jej tam nie było...
- Czas jest nie ubłagalny i kojący zarazem - mówiła patrząc mu w oczy. W lesie zerwał się silny wiatr.
- Myślisz, że nadeszła odpowiednia pora?
- Nie. Jej nigdy nie będzie.
- Więc, co to za różnica? - pytał.
- Nie ma żadnej różnicy. Ale chyba już pora stanąć twarzą w twarz ze swoim własnym przeznaczeniem.
- Nie zrobię tego. Nie teraz. Spotkamy się jeszcze?
- To zależy od ciebie... Nie! Nie spotkamy się już nigdy.. Pomimo tego, że będziesz mnie szukał. Nasze ścieżki są rożne, a ty nie potrafisz zrezygnować ze swojej, tak jak ja z mojej... Kochasz mnie?
- Kocham... Przepraszam.
* * *
Tak zapewne wyglądałby ich dialog. Nie posiadający najmniejszego sensu ani celu. Coś, co nie pomogłoby im odnaleźć ich własnego miejsca w tym świecie. Dialog, który nie miał prawa zaistnieć. Dlatego nie wypowiedzieli tych niepotrzebnych słów.
Stali w milczeniu, na granicy dwóch, mimo że będących blisko siebie, to jednak tak różnych światów. Spojrzeli sobie po raz ostatni w oczy, jakby chcieli dojrzeć w nich odbicie własnych marzeń. Uśmiechnęli się do siebie, odwrócili wzrok i każde z nich wróciło na swoją ścieżkę, prowadzącą przez ten ciemny las. Ich szlaki oddaliły się od siebie, jednak on postanowił ją odnaleźć. Zszedł ze swojej dotychczasowej drogi, ponieważ wierzył, że jego serce przeprowadzi go przez czarne gąszcze drzew. Zaczął się błąkać po lesie, chcąc ponownie zobaczyć jej uśmiech, włosy, oczy... Aby jej powiedzieć, jak bardzo pragnie z nią żyć... ze swoją Nadzieją.

Opublikowano

Natalio, nie stałaś się sceptykiem, ten tekst napisała ( moim zdaniem ) osoba wrażliwa i ciepła, która z utęsknieniem czeka na wielką miłość. Czasem czuje się sfrustrowana, bo tego kogoś wciąż jeszcze nie spotkała, spotyka go więc w marzeniach, w snach i czasem próbuje to opisać.
Niestety ten tekst jest słaby, naiwny właśnie, tak jak to ujęła Natalia. No, ale czyż zakochani nie wydają się czasem naiwni?
Od strony technicznej wszystko ok.

Opublikowano

tekst powstał kilka lat temu. wiem że przydałoby się wprowdzic w nim kilka małych poprawek, no może nawet kilka troche wiekszych. ale mam do niego ogromny sentyment. poza tym wtedy bylam kims innym niz teraz, więc obawiam sie , ze gdybym teraz postanowila go troche zmodernizowac powstalo by cos zupelnie nowego, innego.

Opublikowano

trudno mi określić. kimś o wiele miej doświadczonym, przez to bardziej ufnym i romantycznym. tyle na pewno. teraz staram się być optymistką, za każdym razem zmuszam się do nowego, radosnego spojrzenia na świat. kiedyś to wynikało samo z siebie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...