Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Drodzy Państwo :P))) Od pewnego czasu na poratalach i afiszach obiweszcano światu informację o prze-genialnym horrorze tytułem REC. Byliście może? Ja byłem - i to był bład.
Jezeliby wierzyć recenzjom i nazwać to "genialną produkcją" to trzeba buy Hanię K nazwać najwięskzą poetką ze wszystkich portali :)

Ten film był prymitywny, żałosny i śmieszny - nie było w nim nawet jednego strasznego momentu, bo nawet te prymitywne sceny - gasnie.. śiwtło...uuu. i się zapala, bły tak wyreżyserowane, że człowiek miał wystarczająco dużo czasu, zeby się domyslić, co będzie po zapaleniu światła.

I mówie wam to ja ;) Osoba, która serio przeżywa horrory (Lśnienia ;) nie mogłem ogląda w nocy, dopiero w dzień ;pppp)

Był też ktoś, jak - - wrażenie?

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

wczoraj czy przedwczoraj oglądałam Reca i Frontiers
zrobiłam sobie taki maratonik od 9 rano
nie wystraszyły mnie te filmy, chociaż zwykle horrory oglądam z przysłoniętymi oczami
za to obrzydziły okropnie, Frontiers naturalnie mocniej
bo Rec to taka bajka w zasadzie bez fabuły, bo jak można określać fabułą 2 godziny wgryzania się w ludzkie gardła?
bleh

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Hmm
/j
Opublikowano

Dzisiejsze tzw. horrory nie zajmują sie straszeniem widzów, tylko obrzydzaniem ich, wywołując odruch wymiotny (jak np. Texańska Masakra, czy Piła, czy Sadysta itd.)
Filmu "Rec" nie widziałam i jakoś nie chcę obejrzeć.
W ostatnich latach nie wychodzą dobre filmy. Fabuła się powtarza i w sumie wiemy co się stanie i jakie będzie zakończenie.
Bardzo dużo spodziewałam sie od twórcy filmu "Sierociniec"(podobno horror) i .... zawiódl ... totalne dno. Nie wiem czy zdrową i naturalną reakcją miał być śmiech, ale śmiałam się.

Opublikowano

a mnie Sierociniec podobał się:)
nawet nie z racji tej historii o dzieciach-duchach, po prostu próbowałam potem wczuć się w rolę matki, która - chociaż przez przypadek - doprowadziła do śmierci własnego dziecka.
dla mnie to nie był horror, raczej dramat, i jako taki mnie nie zawiódł.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To REC to większe gówno :)

Problem leży w tym, że wpadli na genialny pomysł, żeby film bł jakby nagraniem z kamery świadka-dziennikarki. Super! Tylko tyle nie wystarczy :( A więcej nie ma :(

Pozatym rezyser nizebyt umiał sobie poradzić z nowa formą, przez co m.in do końa nie wiem, czy widz miał być -
a) osobą, któa odtwarza film po znalezienu kamery
b)czy w 99% kamerzystą uczestnikiem akcji

Nowa forma nie pzowoliła mu na wykorzystanie znanych-scen-ujęc wstraszaków, a swoich własnych nie wymyslili :( Oprocz tego nie budowali napięcia, a dyszący aktorzy (niby fajnie, bo to takie rzecyzwiste) zagłuszlai cisże, która by mgołą wprowadzić w niepokój

A fabuła mości państwo.. dno :( Prostacka, niespójan, żałosna.

Tajemnicza chroba na kształt wścieklizny,która powoduje,m że po nieznanym czasie cżłowiek wpada w potężną furie i żądzę mordu.. OK? ale niby jak ta choroba może powodowazc psotęgowanie sił, wstanie po dwóch kulach w pierś, czy po skręceniu karku? Nawet jezeli wziąc udział sił nadprzyrodzonych (w ostatnich scenach, rzekome opętanie) to i tak burzy je nagranie naukowca stwierdzającego, że enzym jest neistabilny ;))) A o co chodzi z tym opętaniem? Nie pytajcie mnie, bo nie wiem: oto

dawno, danwo temu było sobie dziecko opętane i jakiś facet chciał je leczyć. Enzym okazał się niestabilny, więc naukowiec ( zamknął? zaklął oprzy użyciu krzyża - nie jest to powiedziane) na strychu i zamknął apartamet Dziecko miało 5 lat... na samej końćówce dorosły potwór ma z około 20 lub więcej.. Pytanie: jak superagresywny potwór bez jedzenia i picia mógl przeżyć 15 lat i co więcej nie hałąsowąc i nie próbowa wyjść, tak, że nikt nie zwracał uwagi na apratament? I dalej... jak się choroba roznosiłą (śliną) czy potwór wychodził z tego mieszkania - zaraził psa...i "zaatakował staruszkę" (kretynizm całkowity bo babka drze się, że ją mrodują, więc chyba wszedł do niej potwor, bo inaczje by się nie darła) I pzoatmy - czemu nei wyszeł wcześniej...?

Panowie dno, ktore nie jest straszne, keidy sięzacżło robić nieźle okaząło się, że to ostatnie 2 minuty filmu ;(

Nie polecam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemożliwe :)) Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P

Fabuła - dla niedorwiniętego szympansa
Sceny - istna grafomania ;P i tandeta

Tebn film nie mół byc straszny bo nie miał ani pomysłu ani wykonanie. Wgryzanei się w grała przez 80 minut rozśmieszało, a niedorzwinieta fab€ła drażniął ;)))

pozdr.
Hmm
/j

:)))
Opublikowano

Hmmmmm ujęcia z ręki ... kamera ... coś jak "Blair Witch Project - Historia wiedźmy z Blair" ?
Przyznaje na tym sie strasznie bałam ... a na samym końcu zawiesiłam sie ze zdziwienia i tak siedziałam chyba z minute , z rozdziawioną gębą i wielkimi oczami ...
Tooo byłoooo dooobre !

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj Adolf, po co się tak to wgłębiać? przecież tam jest... pusto:)
chciaż wiesz, do tego momentu było nawet ok. gdyby to była po prostu faktycznie jakaś zmutowana wścieklizna, to już nawet ta nadprzyrodzona siła byłaby ok
albo np. jakieś skażenie radioaktywne też byłoby w miarę ok
albo jakieś eksperymenty szalonego naukowca

ale %#$%^%#**!!! po cholere mieszać w to opętania i śledztwo Watykanu? nie no sorry, oglądałam różne filmy na temat opętań, czytałam różne książki i nigdzie nie było tam tak zabawnej historii jak w recu;)



zapomniałeś tu dodać, że Watykan pozwolił temu naukowcowi leczyć opętaną [??] dziewczynkę. więc skoro leczyć, to może ona jednak nie była opętana? ale w takim razie po co Watykan? poza tym fajnie, że kogoś tak niebezpiecznego dla ludzkości trzyma się w domu na osiedlu na starym strychu, gdzie ta nadprzyrodzona moc opętanego? siema ściema jak to mówią prawnicy ;p
Opublikowano

ostatniascena. moża powiedzieć niezłe... jedyna taka w cąłym filmie ;(

h ttp://pl.youtube.com/watch?v=u6_3C-i5BWE

i jak wyghlądął pokoik... niestety jako chemik nieruszały mnie kolby :P

h ttp://pl.youtube.com/watch?v=1gWEy9uHACU&feature=related

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj Adolf, po co się tak to wgłębiać? przecież tam jest... pusto:)
chciaż wiesz, do tego momentu było nawet ok. gdyby to była po prostu faktycznie jakaś zmutowana wścieklizna, to już nawet ta nadprzyrodzona siła byłaby ok
albo np. jakieś skażenie radioaktywne też byłoby w miarę ok
albo jakieś eksperymenty szalonego naukowca

ale %#$%^%#**!!! po cholere mieszać w to opętania i śledztwo Watykanu? nie no sorry, oglądałam różne filmy na temat opętań, czytałam różne książki i nigdzie nie było tam tak zabawnej historii jak w recu;)



zapomniałeś tu dodać, że Watykan pozwolił temu naukowcowi leczyć opętaną [??] dziewczynkę. więc skoro leczyć, to może ona jednak nie była opętana? ale w takim razie po co Watykan? poza tym fajnie, że kogoś tak niebezpiecznego dla ludzkości trzyma się w domu na osiedlu na starym strychu, gdzie ta nadprzyrodzona moc opętanego? siema ściema jak to mówią prawnicy ;p

a .. i ponoc tam były dwa stwory w tym mieszkaniu :)) Teraz to ja sam nie wiem o co chodziło :) w internecie ktoś dął zdjęcia:

h ttp://img388.imageshack.us/img388/6309/vlcsnap1018149rn6.png
h ttp://img373.imageshack.us/img373/9741/vlcsnap1022578na1.png

Ale o co biegało to ja nawrt nie wiem :(

I jeszcze te jego eksperymenty... ile to trwąło, co się działo. Strasnzie niespójne. A siła nadfprzyrodzona - ok... ale nie w tkai sposób :(

Wogóle nie budowali napięcia i rożsmeiszali (latali i wrzeszczeli)

a i jeszcze jedno - solidarność trupów czemu bestie same się nie atakowały?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale i w tym nie byli odkrywczy :)) Moja nuczycielka z liceum (kilka lat już) opowiadał, że wcsiecklizna to niebezpieczna choroba i że jak wściekły pies ugryzie cżlowieka, to trzeba go izolowac (nie ma lekasrtstw) i jest strasnie agrsywny ;PPP

pozdr.
Opublikowano

konwencja i gatunek. horrory nie są tylko po to zeby straszyc. rec oglądalem juz dawno i nie raz i nie dwa. film wsrod swoich braci, szczególnie europejskich, a blizej hiszpanskich i francuskich robi wrażenie. gdyby nie motyw ludzi zombie czego w filmach nie lubie [ale to klasyka i ma mnostwo fanow] dalbym tej produkcji 9, za kompletnie nowe spojrzenie i wykorzystanie pewnych rozwiązań. ten motyw był niepotrzebny, zbędny. ale to hołd i ja to rozumiem.

na pewno jak strażak spadł na morde to wiedziałeś że tak bedzie...
mozesz mi codziennie rano podawać prognozy pogody na nastepne pare lat?

"Uwierz mi, że ja rzadko oglądam horrory a na tym tak się uśmiałem :P Parskałem ze śmiechu, bo był to filmy jak spieprzyć dobry pomyśł :P \'

a ja absolutnie czesto i nagminnie. i gadasz głupoty. pytania jakie zadajesz są idiotyczne.
nie ma współczesnie dobrych horrorow? no patrz, ja tam co tydzien chociazby jedną perełke zawsze znajde.

fabuła była idityczna wiec załujesz ze poszedłes do kina. ty wiesz na co chodzisz do kina czy po prostu na to co ci ludzie polecą.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



straszenie to nei taka łatwea rzecz. Każdy się przestraszy jak z ciemności coś wyskoczy iwrzaśnie. Patrz na Lśnienie - tam jest cały czas jasno, a napięcie jest potężne. Tu go nie ma, bo reżyser się zagalopował w formie... dyszneie.. moze i fajne.. ale - nie pozwoliło w niekotrych miejscach podbudować napięcia.

pozdr.
Opublikowano

spoko spoko jedno oko na maroko , jak by nie było to nie ma filmów lepszych i gorszych , względność pojęcia piękna - a nie zastanawianie się nad tym jak bardzo się nie podobało , nie chcesz słuchać chujowych płyt to ich nie kupujesz , nie chcesz oglądać chujowych filmów to ich nie oglądasz - no i sorry za moją brutalność - ale artysta z Austrii - ten od Anschluss - burzy się spokojną wodą najwyraźniej - kto czytał podręcznik do historii ten wie o co chazi , a zawsze przed filmem recenzję proponuje jakieś zapodać czy w tym kierunku coś bardziej - pewnie do obejrzenia przekonał cię plakat hehehe - ok prosty w odbiorze - siła reklamy pzdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



trza bło zdradzać moją tajemnicę? A nie myslałeś, że nad moim imidżem "artysty-inte-lektualisty" pracowałem 3 lata, nie spałem, nie jadłem - a ty.. zdraszasz to wszystko !! :) zepsułeś ;) Teraz się wszyscy dowiedza, że się o filmie dowiedziałem z przystanku sprzed Tesco................ jestem zrujnowany................ ;PPP

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...