Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 55
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

No wiesz, Wrocław to duże miasto , to i duże mieszkania - pewno moi Niemce nie chcieli mieszkać w celach - jak pieczętujący sie Czarnym Krzyżem Bracia Zakonni - z Twojej okolicy.
Słyszałem u nas o gościu, który w latach sześćdziesiatych , właśnie w swoim mieszkaniu NAPRAWDę nauczył sie jeździć na rowerze.
Miał jakies 370metrów, i pokoje w amfiladzie.
Miało to jednak i mankamenty - zimą (a miał piece) - rodzinka musiała wstawać kilka razy w ciagu nocy, co by rozbić lód. zarastający akwarium :D

Moje skromne 110 metrów i tak skurczyło sie do 40 - 50, z powodu remontu, który ciągnę od czerwca.
Liczę dopiero na urlop - co by go skończyć.
Lub na wygraną- żeby zlecić komuś tę katorgę. Koledzy wprawdzie pomagają - ale nie zawsze kończy sie to wraz z umyciem pędzla, czy szpachli ... za blisko mam Sklep Nocny - o czym juz wiedzą :(
No i dlatego, że tak sie to ciągnie to proponowałem Ci kiedyś spotkanie w połowie drogi. pomiedzy naszymi miastami.
Właśnie dostałem kartkę z Borów Tucholskich - CUDO!

A ja i tak zazdroszczę Ci tego kawałka ogrodu - nawet w czasie remontu, masz gdzie sobie odetchnąć - a u mnie tylko balkon z BaBolami nad głową !

Opublikowano

Wiesz, też mieszkam w poniemieckim domku. Ale tylko 120 m całkowitej powierzchni.
A z ogródkiem masz rację. Za nic tego poletka z chwastami i kawałkiem winorośli nie oddałabym. Sypią się papierówki, może chcesz wiadro?
A co do remontu- umiem dobierać kolory i mieszać farbę. Może się przydam?

Opublikowano

Motto:
"Kto nie ma ciepłych wspomnień - ten marznie w zimie".

Taaak - już to widzę!
To chyba mnie nie znasz, a i Ty z Twoim ADHD ... Body Painting, to nie by było wszystko co byśmy "zmalowali" ... i jeszcze mało!
Potem koniec urlopu - wspomnienia "jak żywe" - zakodowane na gorsze czasy - po Kredytach tylko wspomnienie - a mieszkanie jak rozbabrane - tak rozbabrane.

Nie! - mam za słabą wolę, żeby iść teraz na bitwę przeciwko kusym nocnym koszulkom, wspomaganym przez Chanel'5 i inne kobiece sztuczki:)
Albo skończę ten remont - albom Gamoń!

Kwiatuszku - pomóż mi i nie posuwajmy się jeszcze za daleko ... :)

Pożywiom - uwidim...OK?

Opublikowano

Ależ ja jestem niezwykle powściągliwa, Marku! Myślałam tylko o mieszaniu farby ;)
Jakbyś miał jakieś wolne miejsca na ścianie, to ewentualnie drobny fresk można. Znam świetnego malarza. Facet wprawdzie niesłowny (już od roku maluje mój fresk i zgarnął sporą zaliczkę), ale niezwykle obiecujący. Chyba 10 lat spędził na ASP- zatem ma gruntowne wykształcenie.

Opublikowano

No niestety, Kwiatuszku - trafiłem tylko 4-kę - na razie z Yachtu - cienkie nici (szoty)!

A co do kolegów (i koleżanek;) z Akademii Sztuk Przepięknych - to od pierwszej klasy liceum musiałem obracać sie w ich "towarzystwie".
Mama była kierownikiem Związku Artystów Plastyków- . Większość bankietowała u nas.
Nawet dziwili się , że nie chcę zdawać na ASP, chociaż znałem i kadrę i pomniejszych "kawiarnianych " arytystów. A i kolory umiem mieszać nieźle (to już jest nas para!).
A jak było czasem "pod górkę" to sprzedawałem różne komercyjne obrazki - przeważnie kupowali Niemce - Brrr! Straszne landszafty:))
A za takie "zaliczki", które nieopatrznie rozdajesz pacykarzom - to imprezowałem jakies ... 300 - 500 razy ... i te dyskusje do rana, i te ... dessous'y, znajdywane po kilku tygodniach ...

Nie, Agutku - lepiej jak nie wszystko będziesz o mnie wiedzieć - zostańmy na razie ze swoją poezją:))

Opublikowano

No, ja aż taka artystyczna to nie jestem. Moje konto to tylko kilka nędznych obrazków olejem, akwarelą i czymś tam jeszcze wykonanych i niedoszly obiekt w roli upadłego aniola na jakimś fresku. Cieniutka moja kariera artystyczna,jak widzisz :)
Muzyczna kariera też cieniutka- nawet nie rzemieślnik. Moje dziecię,już mając kilka miesięcy,jako osobnik z wybitnym słuchem, zatykało mi usta,kiedy usiłowałam mu śpiewać kołysanki.

Opublikowano

No popatrz - jeszcze jedno nas łączy!
Kiedy ja śpiewam (a były takie wieczory i ranki (ech te powroty! - ), to jakby ktoś stare żelazo, tępą piłą ...
No cóż - ale w Filharmonii już nie klaszczę do rytmu! O! :D

A obrazki - to fajnie, że masz taką potrzebę tworzenia - i stad pewnie, spotkaliśmy sie właśnie w tym miejscu.

Jak już odetchniesz po wiosłowaniu (idealne na ADHD:)) - to poszukaj mnie na Wierszach gotowych - i napisz coś szczerze. Starałem sie tam "wejść" w kobiecą duszę - ???

Pozdrawiam - Marek

PS
Mój kolega, nocował kiedyś w Olsztynie w Hotelu Warminskim + macie takowy?

Opublikowano

Tak, mamy taki hotel. Polecam, chociaż nie jest tani. Teraz, po remoncie, jest jednym z bardziej okazałych. A że kilka metrów jest od mojej firmy, to czasem korzystam z ich sal konferencyjnych- klima, sprzęt multimedialny na miejscu, catering itp.
PS
Zajrzyj na moje nowe haiku. Klimatycznie powinno Ci odpowiadać.

Opublikowano

Mareczku, koszulinka, chociaż kusa, i służy jako maleńka pokusa, to jednak tylko opakowanko.
Z drugiej strony, nawet byle jaką zawartość można przecudnie opakować.
Z trzeciej strony byle jakie opakowanko może skrywać perełkę..
Z czwartej strony patrz moja trebka.
Z piątej strony...
A po szóste : Niech koszulka zostanie Wielkim Znakiem Zapytania :))
Miłej niedzieli.
A.

Opublikowano

No cóż, czasem dobrze jest zastosować chwyt tajemnicy :)
Czy wszystko musi być od razu odkryte? w koncu temu służą skąpe koszulki- ciut zakryć i niech wyobraźnia działa.
Kobiety są wredne!!! A mężczyźni są wzrokowcami.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...