Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Elegia Na rozstrzelanie Mussoliniego


Rekomendowane odpowiedzi

A znałeś go kiedyś, gdy ciebie nie-znali?
Gdy na pierś marmury, z tych drzew marmurowych,
Co legły by złożyć, ciała w swych ciał ramy
Spadły i się krusząc, w agonii rozdarły:
Za płaszcz i w krzyż blady, my kości-okowy!

Wracajmy, ciało dnieje
Nim wiatr szczątków knieje
Rozwieje wpół
Wykopmy dół!

Pamiętasz, jak wtedy, jak gdyby planeta
Okrążał te miasta, co jak grzyby w lesie
Darmo się podnoszą, nie rwie ich poeta
lecz ich kapelusze swoim wzorkiem gniecie?

Nie dla nas lasy
Betonowe!
Nie dla nas światy
Człekokształtne!

I kule się wdarły w głębie karabinu,
Chcąc się kulistości jakby nagle wyzbyć.
I ogniem pchane w dal, w strzale: krzyk, krzyk huku
W panice uciekły doń... - Do nieba! Czyż je słyszysz?

Nie drgnie wódz.
Niebo spada
Kotwica snów
Została wiara!

Czyż w dłoni twej linie, te struny zaklęte
nie zadrżały wtedy - jak wtedy, gdy ręką
ów płomień gasiłeś i dźwięki szły piękne
lecz nie chciały wrócić dając ciszę błędną?

Czy jednak zostałeś? W kulach byłeś dłużny -
Świata nie-westchnięcia; miecz się miecza boi!
Poległy atłasy, dźwięk stłukł się pół-pusty:
Tak rwą swych rycerzy, tak płacze się w zbroi!

Nie-byłem u ciebie, w próg twój nie-w-proszony,
Chciałem sam-samemu, wejść, jak wchodzą w groby
Idealne wiersze, w dniu jak w dniu tym sowy...
I kształt marmurowy...
I dzień bez-wierszowy...

Jak chmura chciałem iść, i świat oblać słowem
a krople-litery w glebę wejść pragnęły
Słowa zmartwychwstały...
Lecz opadłem ciężkim, snów gnieciony tomem
Wierszy, które chciały...
śpiewać życia nutę!

Jakże miałbym piękno Twojej myśli czystej
zobaczyć zbrudzone.... kończysz jak duch sztuki...
jak Niebo rozdzierane, iskrą broni krwistej...
kiedyś było bliżej... dziś wyciera bruki!

I znów autostradami, żyłami dzisiejszej
snów cywilizacji, ruszą samochody
choć serce umarłego... nie bije... lecz wiecznie
dudnić będzie srogo. Jesteś wreszcie wolny…
Chociażby oprawca znów chciał kruszyć dzieło
Łamać kolumn karki, zrzucać z gniazda orły…
Tobie nic nie zrobi, w złości ciało szpecą
A duch ku Niebiosom… Jesteś wreszcie wolny!

Ten wiersz - to łza
to łza Benito...
jak cień zza cienia
jak łza bezwodna
łza nie-swobodna!

W końcu przeminą dni - w nich zajdą znów Słońca.
Skruszą się kamienie Twojego grobowca!
Tak, ile nie-byłeś, światu w śmierci dłużny
Bóg wciągnie anioły, za-sobą do trumny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...