Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

powiedział do mnie: wiesz, chciałbym umrzeć,
jak gołąb przerwać wiotką membranę,
zobaczyć jeszcze ciało cezanne’a
na jednym z jego autoportretów,
gdy stoi jak centaur nad brzegiem wyspy
i spina włosy w rachunek sumienia.

te jego czaszki, martwe natury, sumienia
gór, dolin – tych, które nie umarły,
to je wezwano w samo ostrze wyspy
i rozciągnięto na smukłych membranach,
on sam zaś biały jak autoportret,
bez krucyfiksów, bielutki cezanne.

kiedyś pomyślałem, że mały cezanne
musiał nie lubić swojego sumienia,
że jego matka, kobiecy autoportret,
zbyt często mówiła chłopcu, że umrze,
stąd potem ptaki na płótnach z membrany
i na pejzażach - nagie krzyże wysp.

a może to kłamstwo, nie ma żadnej wyspy
i w aix-en-provence ten oszust, cezanne,
nigdy się nie narodził, nie wsunięto membran
w jego podbrzusze, gładsze od sumienia,
żaden jego obraz nie musi więc umierać,
ogień tego świata nie dotknie portretów.

być może zbyt łatwo zawierzam portretom
porządek historii, dialektyki wysp,
i nie dbam o to, kto z nich pierwszy umrze:
syn boży czy malarz, chrystus czy cezanne,
doprawdy niewiele zależy od sumienia,
o wiele więcej od giętkości membran.

pomyśl: dziewczynka, drżąca jak membrana,
upada na ziemię jak zdeptany portret
lub ślepnący naród, a ziarna sumienia
miarowo się wysypują z jej pożółkłej wyspy,
jak myślisz, drogi, co mówiłby cezanne,
gdyby usłyszał, że dziewczynka umrze.

ja także umrę, pęknę jak membrana,
a cezanne mi wybaczy tamten autoportret,
zbyt wiele wysp zabito – falami, sumiennie.

Opublikowano

Miałem pewne obawy, czy stareńka, rygorystyczna forma sestyny, nie stanie się tylko próbą sprawności, snobistycznym wyzwaniem. Otóż, nie. Wiersz przemówił, nie czuje się ściśnięcia formą. Z szóstki słów - membrana, rzeczywiście najsłabsza (w brzmieniu i pojemności ). Są fragmenty, które zgrzytają np. spina włosy w rachunek sumienia, nie wsunięto membran w jego podbrzusze, ziarna sumienia z jej pożółkłej wyspy, ale mimo wszystko z uznaniem - plusuję. Pozdrawiam.

Opublikowano

Dziękuję. Ja wiem, Rafale, że centaur został, ale to przede wszystkim z powodu przepracowania tekstu. Nie zignorowałem Twojej opinii. Za jakiś czas zsumuję jeszcze raz te uwagi i przemyślę. Ciężka to forma i trochę mnie zmęczyła. Konieczny jest dystans.

Dziękuję, Lecter. Bałem się, że zostanie mi ten tekst poczytany za czystą ekwilibrystykę. Bardzom wdzięczny:). A co do membrany, wiem, ona rzeczywiście "nie styka", gdybym tylko mógł, wyrzuciłbym ją, ale za dużo kolokacji znaczeniowych za sobą poniosła niestety.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Cieszę się, że nie przeszkadza. Sam do końca nie wiem, jak ten wiersz wyszedł. Pewnie czas pokaże. Tak właśnie pomyślałem, Espenko, że trochę w Twój korytarz tym razem zabłądziłem:). Dziękuję za plusa. Słońca życzę. Dużo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to nie znasz dobrze Cezanne'a - Bianko 1;

piękny wiersz, uczta!

:)J.S

tu nawet "membrana" jest cezanne'owska, bo ja w tym słowie widzę po prostu napięte płótno na ramy obrazu, po prostu...i i ta membrana pięknie gra, że gra...
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...