Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

[amor omnibus idem]

przytulenia dziecięcego policzka
w pościeli krochmalonej szelestu
babci wypieków na twarzy

jak wnuczęta obsypuje
tak przenika przez ściany lekkość
ukołysania melodii ulotnej

w postaci człowieka zastygłej
łamliwych włosów szeptu

umierać z tego powodu

(...)

----------------------------

spotykam ich z dłońmi
które wyciągają się
po omacku chwytam
z bram serdeczności wystarczył
że tak gromko dostarcza
wiatry wieją mocno

mały palec
we wbijanym jednym sercu
kilka gwoździ

Opublikowano

jak rodzic swoje wnuczęta? ;-)

"lekkość ukołysania melodii ulotnej" - oj, nieee.... :(

w ogóle pełno tu dziwnych inwersji ;P
utworek raczej przemawia do mnie w formie anegdotki

każdy potrzebuje
- amor, amor omnibus idem

;-)

pzdr. serdeczne
angelika

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



oj faktycznie z tymi wnuczętami się pomyliłam, nie ma to jak rozwichrzenie,
hm trza poprawić, raczej to nie miało wyglądać na anegdotkę,
choć czasem śmiesznie,dziękuję za obecność angeliko,
hmm a to ukołysanie czmu nie? ciepłoniaście
Opublikowano

Jest w tym wierszu "coś", może ta lekkość właśnie?
Przytulenie z utuleniem zmieniłbym na coś innego, żeby nie powtarzać.
Ale wiersz jest ciekawy. Ja odczytuję go tak:

przytulenia dziecięcego policzka
krochmalonej pościeli szeptu
babci wypieków na twarzy
ulotnej melodii

lekkość

przenikania przez ściany
ukołysania
jej postaci człowieczej
włosów

umierać z tego powodu


Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)dziękuję HAYQ z pewnością skorzystam
z podpowiedzi, serdecznie za obecność,
hm nie mam pomysłu na synonim, chociaż
ten szept(...) - a niech będzie, ciepłoniaście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ad futuram rei memoriam? Ano jak uważasz ;)
Mnie nie wadzi
Cieplutko pozdrawiam..
a po co na przyszłą- na teraz.
Dzięki piękne, ciepłoniaście Hayq:))) i za ponowne wdepnięcie;
(mm bo się zastanawiam tak przywłaszczać
łacinę- już mnie raz okrzyczano na tutejszym f.,iż to zawłaszczenia;)),
niech wisi narazie( i szep i szelet dokleiłam)
cieplutko dziękuję

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...