Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pomiędzy
bagnetem dziadka kiedyś
teraz moim
szelki z nazisty
kozik
ruch zza uda
do żeber
pociemniałe ostrze
drewno lakierowane dłońmi jednej krwi

przesuwam brzytwy
mechaniczny
owoc młodzieńczych fascynacji
podwiniętych spodni i fest butów
w sam raz do kopania

są, kwiatuszku.
twoje spinki.

Opublikowano

Przepraszam, a z czym sprawny warsztatowo?
z przerzutniami? z interpunkcją? z wyliczanką?
Wg mnie brakuje tu "jaja" i autentyzmu; wiersz tematyką nawiązuje do bardzo poważnych realiów naszej przeszłości, peel sięga wspomnieniami do bohatera/ów rodziny i gdzie te emocje???
Jeżeli:

ipomiędzy
bagnetem dziadka kiedyś
teraz moim
szelki z nazisty
kozik
ruch zza uda
do żeber
pociemniałe ostrze
drewno lakierowane dłońmi jednej krwi


peel posiada pamiątkę z I i II wojny światowej w jednym (ostatni wers), to kiepski przekaz emocjonalny... aż szkoda, bo na takiej bazie można zbudować coś prawdziwie uczciwego, pięknego, otwartego do bólu...

przesuwam brzytwy
mechaniczny
owoc młodzieńczych fascynacji
podwiniętych spodni i fest butów
w sam raz do kopania

"przesuwam brzytwy
mechaniczny
owoc młodzieńczych fascynacji"
---------- współczuję, ale jednak (mam nadzieję) młodzież już nie jest mechaniczna (jak pomarańcza;). Owoc... owoc, czyli ktoś następny, pewnie syn/wnuk, ale tyle lat po wojnie zna ją jedynie z kart historii i obecnie wkrada się zwykła buta, tudzież "faszystowski odwet" z opowieści, o których gówno wie - taka postawa peela może być kanwą do pokazania "jaki to ja jestem wielki". Odnoszę wrażenie, że peel jest nastolatkiem, któremu brakuje dowartościowania, a autor nie wie, jak to ubrać. i stąd dalej:
owoc młodzieńczych fascynacji
podwiniętych spodni i fest butów
w sam raz do kopania
----- szczególnie to.... w kontraście peela do schedy po dziadku, wypada nadzwyczaj miernie i nieuczciwie wobec odbiorcy utworu. Normalnie śmierdzi fałszem.

No i puenta, taka spokojna, w opozycji do tekstu, nawet z interpunkcją... Uważam, że cała pointa podkreśla dobitnie to, co wyżej napisałam i dopełnia całości.
są(...), kwiatuszku.
twoje spinki.


Sama jestem dość (hmmmm) młoda, nigdy z wojną (prócz tv) nie miałam do czynienia i dlatego właśnie autor mnie nie przekonał.
Próbowałam rozgryźć wiersz (sądzę, że po mojemu się udało), jednak, zgodnie z powyższymi wątpliwościami - utwór nie klasyfikuje się do działu ZET.

Z pozdrowieniem i słońcem, E.

Opublikowano

H.Lecter - dzięki. moje uznanie za obiektywizm pomimo...;) Stefanie, cieszę się.

Lady Supay - lol, dziękuje za poświęcenie czasu i wgłębienie sie. jakby podjaśnić coby nie wyłożyć wszystkiego.... kozik bagnet, jedna krew - "spadek" po dziadku partyzancie. cios nożem zza uda - jego nauki (nie oceniam czy dobre dla szczeniaka).owoc jest naprowadzeniem na mechaniczną pomarańcze i fascynacje brzytwą i po prostu huliganką. partyzancka szkoła wiąże sie z dzieciństwem, mechaniczna z młodością, pewnie w następstwie nauk, taką a nie inną. te przedmioty to przeszłość. a peel w czasie rzeczywistym...po prostu szuka spinek dla córeczki:)

po twojemu udalo ci się. pozdrawiam

Opublikowano

Czyli dobrze skojarzyłam - poniekąd (scheda po przodkach, Kubrick), tylko zamiast dziecka moje skojarzenie pobiegło do dziewczyny (choć to w kontekście tekstu okazało się niewielką różnicą ;)-- aczkolwiek moje zrozumienie "coautorchciałprzeztopowiedzieć" nie dyskwalifikuje warsztatu i braku autentyczności przekazu:)
Zdanie podtrzymuję!
Słonka!

Opublikowano

Jak tytuł sugeruje co najmniej część wypowiedzi podmiotu lirycznego będzie oparta o doświadczenia, które zobrazował mu dziadek Kim peel jest ? Z pewnością towarzyszy mu bardzo bliska osoba /trudno jednak powiedzieć jakim rodzajem miłości zostaje ona obdarowywana/ Można także podejrzewać, że lata młodości ma już raczej za sobą, aczkolwiek nie oznacza to, iż jest leciwy

Ciężko jest mi podejść do 'bagnetu' na zasadzie dosłowności Podmiot liryczny, moim zdaniem, stara się pokazać, że tak naprawdę pomimo wielu zmian, przede wszystkim na płaszczyźnie politycznej, niewiele czynników uległo metamorfozie, które ewentualnie wpływać mogłyby na życie zwykłego obywatela Druga strofa, muszę przyznać, jest dość frapująca Może peel zwraca uwagę na dość często obserwowane zjawisko, jakim jest rasizm, fascynacja postaci człekokształtnych nazizmem Chociaż z drugiej strony wnioskuję, że podmiotowi lirycznemu mogła się przytrafić pewna sytuacja, której skutkami raczej chełpić się nie będzie albo zdecydowanie na odwrót Zastanawia W kolejne zwrotce peel znowu cofa się do przeszłości, jeno tym razem bardziej intymnej /zadziorność, buntowniczość/ Pointa - jakże wiele można sobie przypomnieć szukając spinek :)

Myślę, że dość zgrabnie warsztatowo, a i tematyka zaciekawiła Mnie przekonuje ten tekst /jak zazwyczaj Twoje pisanie/ i z chęcią zostawiłbym plusa Szczęście, że parę innych osób to zrobiło :)

Pozdrawiam

Opublikowano

właśnie, zgrabne. może nie jest to arcydzieło, ale myślę, że spokojnie sobie zostanie w Zet. nie będę się rozpisywać, ale moje wrażenie po wierszu jest bardzo pozytywne. mam kilka uwag, w tym jedną, którą zaprezentuję - nie logiczniej byłoby "przesuwam brzytwę"? mnie się lepiej w głowie układa.

pozdrawiam.

Opublikowano

Mr. Żubr, Messalin N. - dzięki, milo mi.

Mr. Suicide - jak zwykle solidnie. co do nazizmu styczność pla bliska i częsta, ale zdecydowanie against;)

Rachel - dzięki. masz racje, ale bagnet peel ma jeden a brzytew kilka;) dla wiersza moglby mieć jedną, ale niech zostanie juz jak jest.

pozdrawiam wszystkich

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...