Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

próbuję pisać rosalie
jak wtedy gdy miałaś pięć lat
i pozwalałaś szukać początku
od którego by można
zsunąć twoje ciało ze skóry

hamburg jest mi cudownie obojętny
chłopcy w mundurkach
jak w powłóczystych hostiach
próbują co prawda rozmazać
rok pięćdziesiąty pierwszy
na wargach swoich przyjaciółek
ale i bez tego liesbach strasse
jest tak popołudniowa
jak skrawek pomarańczy
wdeptanej w wartki akord
alarmu lotniczego

dziś w świętym dominiku
festyn ku czci słońca
ktoś na rogu kościoła
wyłożył mi z pamięci
krew trójcy przenajświętszej

koniec końców to tylko smutek
jak chleb zaszyty w sutannie
wszystko umrze rosalie
pod tym niebem z moskitier
trwa właśnie tura rozcieńczeń
krajobraz drży i faluje

20-21.06.2008r.

Opublikowano

Dziękuję za przychylny komentarz, dawno mnie tu nie było i zastanawiałem się, czy moje pióro niestępione:). Z tą końcówką to rzeczywiście, Pani Barbaro, może brzmieć trochę anachronicznie. Ale starałem się, aby i tam było choć trochę dwuznacznego niepokoju. Innymi słowy, wiersz miał mieć tylko pozór "happy endu":). Równie serdecznie.

Opublikowano

Myślę, że już nawet nie musisz podpisywac tych wierszy. Nie ma wątpliwości kto je napisał.

Ten sposób opisania surrealności... jaskrawośc pomarańczy przechodzi w jaskrawosc nalotu bombowego, naturalna żywotnośc owocu w nieuchronnośc gwałtu. Ja to wszystko kupuje. Całą pastelowośc obrazu. Bardzo mi się podoba podsumowanie części opisowej: "krajobraz drży i faluje". Tak jasne rozdzielenie utworu i tak cholernie trafne. Dla mnie chyba ten wiersz sie w tym miejscu może skończyc. Dalej jest jakies zadecie i przedumanie. Perła nad brzegiem oczu... ja bym coś z tym zrobił. nie wiem co. Po prostu niech tego nie będzie. Psuje piękny krajobraz.

Opublikowano

Rzeczywiście, chyba trochę przekombinowałem. Zgadzam się i odcinam końcówkę - myślę, że z korzyścią dla wiersza. Dziękuję Wam za podpowiedź.

A Tobie, Oskarze, dziękuję za dobre słowo. Ta "rozpoznawalność" tekstu jest dla mnie dużym komplementem. Choć z drugiej strony wiem, że całe lata nie można pisać tych samych wierszy. Życie zweryfikuje prawo do zmiany.

Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

że też nie wpadałam na taki pomysł, żeby wstawiać wiersze(choć wydaje mi się, że w życiu niczego dobrego nie napisałam) i nie komentować innych;p miałabym o połowę mniej nieprzyjaciół;p

ps. jak często- nie rozumiem kontekstu (chyba jest tu jakieś konkretne odwołanie do czegoś, skoro pojawia się 51 rok..?) ale fajnie, że jesteś;p
ps2. wybacz tę dygresję w nawiasie, Autorze.

Opublikowano

Dziękuję, Olesiu.

Kamilo, a bo wiesz, tak zostało, ale chyba nie jest to zbyt uczciwe i powinienem zmienić podejście. Fajnie, że fajnie, że jestem... a dygresje lubię;). Wiersz to czysta fikcja, rok pięćdziesiąty pierwszy i Hamburg służy tylko do podkreślenia konkretnego "tu i teraz", którego klimat chciałem odwzorować w wierszu - tzn. powojnia w RFN.

Wszystko przed Tobą, Igoria:). Dziękuję za opinię.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...