Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
zbudowali fabryki
opracowali maszyny
produkują wódkę
tak dużo dużo dużo
wódki


Już dwudziestą jesień chadzasz do krain szczęśliwości
taki sam. Tłumy gapiów i pejzaże migrują jak uchodźcy
do nowych starych światów. Bywa że jakaś koparka potęguje kaca,
a hausty robią się ciasne od pyłu, który osiada na koszuli.

Byleby wytrwała do jutra, bo jakoś trzeba wyglądać
na imprezy okolicznościowe. Pan Gienek wygrał w totka
parę groszy i stawia wszystkim jak leci. Roześmiane szklanki
będą stukać się ze sobą głowami. Ważne, że ktoś potrafi myśleć

o innych. Lepiej nie mówić i uciąć szkłem język, postawić się w kącie
ruin placu budowy. Liczyć porzucone włosy w drodze do ścieżek
zdrowia, które giną z kaszlem w okolicach znamienia na ramieniu.
Niegdyś stała tu fabryka, każdy mógł zdrowo odkrztuszać azbest,

raz na jakiś czas pomachać flagą. Tyle było przy tym ubawu, aż przyszła
syberyjska zima i odmroziła synowi ręce. Po latach przestał krzyczeć,
w dniu mojej śmierci.



------------------------------------------------------------------------
Bonus:
blady10slu.wrzuta.pl/audio/pKiUGvHn6L/pidzama_porno_-_wodka
Opublikowano

Angie (dobrze? ;); ten wierszyk miał mieć nastrój melancholijny i smutny. Zmieniłem chwilowo
styl, bo z tym moim starym coś czuję, że już świata nie zwojuję ;)
Dzięki serdeczne za ciepły komentarz


Pani Stasiu; nic a nic dobrego tu nie widać?! ;) nawet tego biednego Pancusia, co się często
śmieje :) Pozdrawiam Pancusiowo, dziękując za obecność


Izo; jeśli wyszła lekko i spiewnie, chociaż miało zupełnie inaczej, to coś czuję, że zaczyna się
schyłkowy okres Pancolka ;)) Dziękuję radośnie za komentarz


Pan Cuś

Opublikowano

ale Pancolku, ten wierszyk się do mnie śmieje!
;-) (pewnie przez te dziurawe gacie ;P )

ja myślę, że tu trzeba jakiegoś makijażu
i będzie cacy - bo gorzka ironia na końcu
wiersza faktycznie - jest w stanie wprowadzić
'zadumany' klimat.

baj(u)-baj!
tzw. angie

Opublikowano

A mnie się podoba. Napisane prostym, fajnym językiem, bez udziwnień
a jednak jest w tym klimat... PRL-u. ;) Miałem dodać "niestety", ale nie - przecież Ty nie możesz tego pamiętać. Nie wiem dlaczego tak skojarzyłem, może ze względu na to, co kursywą - przypomniałeś mi: "Zbudujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom...." ;p Nie, nie - niekocham tej epoki, wręcz przeciwnie. Dlatego daję dużego plusa. A drugiego za to, że nie poprzestajesz, szukasz. I ten wiersz jest na to dowodem.
Czytam Twoje wiersze Pancolku, nie zawsze się wpisuję, ale szczerze podziwiam to co już potrafisz zrobić.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Ten wiersz skłonił mnie do zamyślenia o czasach, których wolałabym nie pamiętać. Na szczęście przeszly do historii. Nie wiem, czy Autor miał taki zamiar, ale dla mnie wiersz
pokazuje obraz celowo rozpijanego społeczeństwa...alkohol zabija logiczne myślenie, więc łatwiej ludźmi manipulować...niestety, wódka wtedy była "narzędziem".
Wiersz mi się podoba.

Serdecznie pozdrawiam
-teresa

Opublikowano

Angie; do poniedziałku może podmienię początek, bo wiem już o co chodzi ;) Dzięki za
obecność i krytykę. Fajnie, że się nie cackasz ze mną ;D


Bernadettko; inna problematyk, inne czasy, inny sposób zapisu - to na pewno miało
decydujący wpływ. Dziękuję za ciepłe słowa, bo Pancusia motywują do
wysiłku :)


Marusiu; taki śmiech przez płacz. Dziękuję stokrotne za poznańskie pociągnięcie wstępu ;D
Pozdrawiam ciepluteńko.


HAYQ; tak, tak, tak. Jeszcze chciałem trochę zagubić peel'a w przejściu do teraz, ale
nie wiem, czy się udało.
Najważniejsze, że mnie czytasz i za to (jak również za ciepłe słowa) jestem cholernie
wdzięczny :) Pozdrawiam grabulą


Teresko; dodałaś do interpretacji Hayq'u sedno z motta. Właśnie dlatego zdziwiłem się,
że to co napisałem może śmieszyć - o to rozpicie wątpliwości chodziło. Pan Gienek
tak samo jak peel pamiętają inne czasy, inne 'standardy życia'. Dziękuję stokrotnie
za pozytywny odbiór i pozdrawiam radośnie


Pancuś

Opublikowano

Całość dobra.

[quote]Niegdyś stała tu fabryka, każdy mógł zdrowo odkrztuszać azbest,



Zamieniłbym "niegdyś" na "kiedyś", chyba by brzmiało normalniej. Za to "każdy mógł zdrowo odkrztuszać azbest" jest świetne.
Opublikowano

Nowsza wersja wg. mnie sprawiła, że wiersz stał sie głębszym,
wydoroślał. Mówi poważnie o poważnych sprawach.
Zmienił się diametralnie.
(A wóda jak płynęła, to i płynie, płynie, płynie).
Jeszcze ciekawa jestem; co z zakończeniem?
Pozdrawiam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...