Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

sobota wieczór
trzecie piętro okna na ulicę dzieci śpią tylko
głośna muzyka z pubu naprzeciwko
zakłóca odbiór tv z minuty na minutę
pilot ma więcej pracy a ja się cieszę
- to jeden z tych które muszę obejrzeć
druga połowa rzuca kurwami
ja wolę zarzucić Indios Bravos i piwo
na moje
taka już jestem
i pies i suka

Opublikowano

sobota wieczór
trzecie piętro okna na ulicę dzieci śpią tylko
głośna muzyka z pubu na przeciwko
zakłóca odbiór tv z minuty na minutę
pilot ma więcej pracy a ja się cieszę
- to jeden z tych które muszę obejrzeć
druga połowa rzuca kurwami
ja wolę zarzucić Indios Bravos i piwo - ad1
na moje
taka już jestem
suka - ad2

ad.1 - pretensjonalne wg mnie
ad2 -takie zakończenie byłoby w sam raz

Tyle, a teraz idę sobie na spokojnie poczytać o rewolucji kulturalnej :)))

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rafale, tytuł "grzecznie donosi", że utwór został napisany na kolanie, spontanicznie, o pewnej godzinie wczorajszego wieczoru - na żywo - i tyle może mieć wspólnego z cerekwicką. Bo z treścią nie ma wiele wspólnego (chociaż, gdyby dobrze się wczytać... ;) Jeżeli widzisz inne podobieństwo do w/w, zamieniam się w słuch.
Słońca!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hmmmm, Michale ad. 1: a co mogłabym innego zarzucić w tej wyżej przedstawionej (nota bene AUTENTYCZNEJ) sytuacji? Chyba nic ponad prawdę, a na to miałam autentyczną ochotę. I tak na moje wyszło! :))
ad 2. niby takie zakończenie mogłoby dobrze zagrać, ale wobec powyższego jestem, jak pies ogrodnika. ;)
Sorry, ale utwór jest autentycznym, zapiskiem z przeżyć rzekomej ...dziestolatki. ;) Wena mnie odeszła, a rzeczywistość czasami jest tak pojebanie piękna.

Słońca!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie znajduję tej głębi, która zmusza do refleksji.
A "na przeciwko" lepiej wygląda razem;)
pozdrawiam

Sorry za błąd (jakoś się wkradł), już poprawiłam, dziękuję. :)
Piszesz, że nie znajdujesz głębi zmuszającej do refleksji, no cóż, nia każdy utwór trafia do wszystkich czytelników, ale codzienne życie trafia do nas aż nadto...
Z serdecznym pozdrowieniem.
Opublikowano

Do diabła, nie wiedzieć czemu musiałem przeczytać Twoje odpowiedzi na komentarze Teraz już zero zabawy z interpretacji tytułu :( Na szczęście pozostaje jeszcze tekst, a w zasadzie aż tekst :)

Niewątpliwie opisowi /między innymi/ ulega sytuacja mająca miejsce w życiu podmiotu lirycznego w sobotni wieczór Z drugiego wersu odbiorca dowiedzieć się może, iż peel mieszka w bloku, na trzecim piętrze, jest także rodzicem Podmiot liryczny ogląda telewizję, jednakże jest ona zagłuszana odgłosami pobliskiego pubu Peel jednak się nie poddaje i silnie trwa przed telewizorem Wzmianka o 'połowie' może sugerować, że podmiot liryczny ogląda mecz, tudzież 'druga połowa', czyli jego partner jest z bliżej nieokreślonego powodu zdenerwowany

Najbardziej frapuje mnie pointa Można jednak wnioskować, że peel prowadzi raczej spokojne życie Ma męża, dzieci, zwierzęta i najzwyczajniej w świecie spędza wolny czas przed telewizorem chłodząc organizm sokiem chmielowym

Mnie raczej przekonuje Byłbym skłonny zostawić plusa Bynajmniej tekst nie jest słaby, ale myślę, że stać Cię na więcej /aż poczytam sobie Twoje poprzednie dokonania/ Jakkolwiek dość przyzwoity warsztat, a i tematyka nie woła o pomstę do hmmm nieba, czy też piekła /wedle uznania :P/

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 jesteś tą poetką na portalu, która każdym utworem mnie zachwyca i sprawia błogi uśmiech na mojej twarzy. Przy twoich tekstach odpoczywam i wprowadzają mnie pozytywnie w nowy dzień. 
    • @Gosława Gosławo. Tym wierszem Jakbyś otworzyła drzwi w ścianie pamięci -- tam, gdzie żywica pachnie stratą, a cień ma ludzkie imię. Wiersz czuły jak palce po brodzie, a jednak ostry jak jeżynowy cień. Porusza – bo boli miękko.
    • Dla Krzysia -- przyjaciela, brata krwi. Szliśmy razem przez łąki, bieszczadzkich pustkowi, przez trawy do pasa. Sierpniowe słońce paliło nam karki, a my śmialiśmy się jak dzieci, które zapomniały, co to czas. Krzysztof zerwał dmuchawca. Zdmuchnął go jednym tchem. -- To moje myśli. Teraz latają. Był filozofem. Skończył Uniwersytet Jagielloński z nagrodami.. Czytał Hegla i Nietzschego jak inni czytają poranną gazetę. Myślenie miał w oczach. Szukał sensu wszędzie. Świat czytał jak książkę -- bez tłumaca, bez przypisów. Był moim bratem krwi. Kochaliśmy się jak bracia -- jeden dla drugiego zrobiłby wszystko. A potem przyszło to, co przyszło. Szpital psychiatryczny. Białe ściany, białe piguły, biali ludzie bez twarzy. Dom bez klamek. Korytarze długie jak modlitwy bez odpowiedzi. -- Bóg to schizofrenik z demencją, a rzeczywistość to Jego wyobraźnia -- powiedział Krzysztof. Już wtedy wiedziałem, że w tym zdaniu jest więcej prawdy niż w całym psychiatryku. Spał w świetle jarzeniówek, w oddechu innych -- ciężkim jak metal. Zajmowali się nim ludzie, którym przepisy zastąpiły serce. Bez oczu. Bez imion. Cierpiał nie jak chory, ale jak więzień idei. Jak żywy wyrzut sumienia. Widzieliśmy się coraz rzadziej. Odwiedzałem go. Witał mnie radością w oczach. A ja, wychodząc, płakałem jak dziecko. Raz przyszedł nago na moje osiedle. Do mojego domu. Późną  śnieżną jesienią.  Na boso. -- Nie jestem chory. Ja jestem wolny. Potem znów zniknął. Gdy go znaleźli, leżał w altance jak pies, który zdechł przy drodze. Zwinęli go jak brudny dywan. Widzieliśmy się ostatni raz w prosektorium. Wsunęli mu kartkę na sznurku  do ręki: „Zgon naturalny.” Cokolwiek to znaczy. Nic nie jest naturalne w umieraniu z mózgiem przeżartym chemikaliami i duszą, która biegła do mnie nago po zaśnieżonym osiedlu. Wyszeptał wtedy martwymi oczami: -- Wiesz… te myśli w dmuchawcu?  One wróciły. -- Ale nie moje. A ja, wychodząc, nie mogłem powstrzymać łez. Bo widziałem go, ale nie mogłem odzyskać tego, co w nim kochałem -- błysku w oku, ostrości i przenikliwości umysłu. Zostawiałem tam resztki mojego przyjaciela. Brata krwi.    
    • pokazywałeś mi dziś dom który oddycha szczelinami wyszczerbionych sęków piękny oparty na kamiennych fundamentach pachnący żywicznym ulepkiem w oddali szumiał las niezmiennie brzozowym listowiem zachęcając zielonością by wejść głębiej w poszycie jeżynowych kolców pokazałeś mi dziś Annę zagubioną w bezradnej niemocy która jak oćma na trwałe zakryła kawałek świata wodząc po omacku palcami po brodzie tam gdzie zaczyna się ciemność budzą się żądze mówisz zamykam oczy jest mnie coraz trudniej wypędzić z głowy zespolona z nią jak mgła wpełzam w zakamarki wspomnień   ten wiersz już tu był ale go bardzo lubię  Niech zostanie na dłużej 
    • @Maksymilian Bron Myślę,  że boski alfabet rozsypał się w dusze... Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...