Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Proszę bardzo, nie jestem już osamotniona:

"Arcydzieło to nie jest, ale gdyby miało zlecieć to broniłabym plusem bo czytam aktualnie masakryczne utwory tutejszych "poetów" i aż się zaśmiewam z ich "talentu" ;)))))))))) Marianno ja, naprawdę nie jesteś gorsza od nich ;) Pozdrawiam ;)"

Ciekawe, czy wygrają bluźnierstwa i przekleństwa tych kiepskich ordynarnych wierszy poetów i poetek, czy Prawdziwa Poezja.
Brawo Goya!!!! Jesteśmy z Tobą!!!

  • Odpowiedzi 53
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pewna Hania co pisała,
bardzo dużo pięknych wierszy
nagle się zorientowała,
że się nie utrzyma z renty :/
Wpadł do głowy pomysł taki
wszak na orgu wiele ludzi,
więc nadrobi owe braki,
błaznowaniem, nim się znudzi:
to się znajdzie paru dobrych
(wszak ów Hania w dobroć wierzy)
co się zrzucą parę złotych
by im wpis umiścić świeży.

;p
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kto ma siłę, ten ma władzę,
rzekł mi kiedyś pan w sklepiku
więc się boję ciebie strasznie
bo ty wierszy masz bez liku.
W każdym wierszu tyle siły,
ile jest na świecie gnoju
ile jest w miłości kiły:
tyle władzy masz ty.. w .orgu! ;/

pozdr. ;p
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pod pani wątkiem bądź wierszem wypowiadam się ostatni raz, no chyba że jakoś przecisnęłabym się przez prawo głosu, choć bynajmniej nie mam zamiaru na razie tego robić.

podsumujmy: jedyną osobą, która pani rzeczy nazywa wierszami i posiada głos, jest marianna ja. nie rozumiem, gdzie ta siła się zawiera, ale podejrzewam, że może tu też chodzić o niedosłowną, umysłową wyższość, nie tylko głosy.

post, który cytuję, ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, pani Haniu, że pani wyczyny tutaj są zwyczajną próbą rozstrojenia innych. robi pani na złość i posunę się dalej - sprawia to pani niekłamaną przyjemność.

zaczynam się modlić, żeby gnioty wylatywały z Zetki w tempie błyskawicy. jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, droga pani Haniu.

może pani nie odpisywać - wcale mi nie zależy. nie piszę, aby panią jakkolwiek przekonać do poszanowania odgórnych ustaleń (dział dla zaawansowanych poetów) - stwierdzam i podsumowuję fakty.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Och Rafale, gdybyś wiedział,
chyba nikt ci nie powiedział
że od dzisiaj (bo promocja)
dają do każdego gofra
gratiowo wiersze Hani
dzięki temu: gofer tani ;p
Zgadnij czemu ;p ?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pod pani wątkiem bądź wierszem wypowiadam się ostatni raz, no chyba że jakoś przecisnęłabym się przez prawo głosu, choć bynajmniej nie mam zamiaru na razie tego robić.

podsumujmy: jedyną osobą, która pani rzeczy nazywa wierszami i posiada głos, jest marianna ja. nie rozumiem, gdzie ta siła się zawiera, ale podejrzewam, że może tu też chodzić o niedosłowną, umysłową wyższość, nie tylko głosy.

post, który cytuję, ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, pani Haniu, że pani wyczyny tutaj są zwyczajną próbą rozstrojenia innych. robi pani na złość i posunę się dalej - sprawia to pani niekłamaną przyjemność.

zaczynam się modlić, żeby gnioty wylatywały z Zetki w tempie błyskawicy. jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, droga pani Haniu.

może pani nie odpisywać - wcale mi nie zależy. nie piszę, aby panią jakkolwiek przekonać do poszanowania odgórnych ustaleń (dział dla zaawansowanych poetów) - stwierdzam i podsumowuję fakty.

Proszę Pani. Ja jestem starszą kobietą już i mam pewien pogląd na świat. Prosiłam, żeby Wy, młodzi, uszanowali chcoiaż trochę czyjś trud. Wy jesteście wulgarni, dumni, pyszni. Takie prawo młodości, ale uszanujcie prawo innych. Te wiersze które prezentujecie to krzyk i wrzask w rytmie hip hopu, te, które są naprawdę piękne kalacie jakimiś obrzydliwymi wpisami. I robią to osoby którzy wcale NIE MAJA żadnych dokonań literackich ( Pani ma 0 wierszy w Poezji Współczesnej !!!, Pani Marianna 50), to rachunek jest prostu.
I nie straszcie mnie już więcej, że wylece. Dzięki moim Ulubionym Poetom nabrałam siły. Wy jej nie macie - z pustymi kontami. Pozostaje tylko zazdrość. Smutne.

Klaniam się.
Hania.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pod pani wątkiem bądź wierszem wypowiadam się ostatni raz, no chyba że jakoś przecisnęłabym się przez prawo głosu, choć bynajmniej nie mam zamiaru na razie tego robić.

podsumujmy: jedyną osobą, która pani rzeczy nazywa wierszami i posiada głos, jest marianna ja. nie rozumiem, gdzie ta siła się zawiera, ale podejrzewam, że może tu też chodzić o niedosłowną, umysłową wyższość, nie tylko głosy.

post, który cytuję, ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, pani Haniu, że pani wyczyny tutaj są zwyczajną próbą rozstrojenia innych. robi pani na złość i posunę się dalej - sprawia to pani niekłamaną przyjemność.

zaczynam się modlić, żeby gnioty wylatywały z Zetki w tempie błyskawicy. jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, droga pani Haniu.

może pani nie odpisywać - wcale mi nie zależy. nie piszę, aby panią jakkolwiek przekonać do poszanowania odgórnych ustaleń (dział dla zaawansowanych poetów) - stwierdzam i podsumowuję fakty.

Proszę Pani. Ja jestem starszą kobietą już i mam pewien pogląd na świat. Prosiłam, żeby Wy, młodzi, uszanowali chcoiaż trochę czyjś trud. Wy jesteście wulgarni, dumni, pyszni. Takie prawo młodości, ale uszanujcie prawo innych. Te wiersze które prezentujecie to krzyk i wrzask w rytmie hip hopu, te, które są naprawdę piękne kalacie jakimiś obrzydliwymi wpisami. I robią to osoby którzy wcale NIE MAJA żadnych dokonań literackich ( Pani ma 0 wierszy w Poezji Współczesnej !!!, Pani Marianna 50), to rachunek jest prostu.
I nie straszcie mnie już więcej, że wylece. Dzięki moim Ulubionym Poetom nabrałam siły. Wy jej nie macie - z pustymi kontami. Pozostaje tylko zazdrość. Smutne.

Klaniam się.
Hania.

Pani Haniu! Nie mam nic przeciw pani wierszom - każdy pisze jak chce, a o tym czy to szmira czy nie zadecyduje kto inny. Oczywiście tak samo mówię o wszystkim: jak ktoś lubi liczyć 5+5=12 jego sprawa: ale skoro pani chce żeby szanowac jej wiersze, to czemu nie szanuje pani innych: ergo zwykła prowokacja.

znudziło się.

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




He,he,he...Nie podniecaj się tak Haniu ;) To jest tylko jeden z działów org , a nie kopalnia Herbertów ,Wojaczków, Szymborskich czy innych wielkich uznanych Poetów ;) To zabawa dla ludzi pracy, nudzących się w wolnych chwilach i łatających jedynie własne ego marzeniami o byciu kimś ;) Jak nie będą mieli WSPÓLNEGO WROGA , to jak typowi Polacy , będą zagryzać siebie nawzajem ;) Póki co zrelaksuj się Haniu i rób swoje, jesteśmy im potrzebni ;) Kiedy odejdziemy - zatęsknią, będą sobie o nas opowiadać przy ognisku ;) A może...A może do niektórych coś dotrze... Pozdrawiam i życzę miłej zabawy ;)
Opublikowano

He,he,he...Nie podniecaj się tak Haniu ;) To jest org tylko, to nie kopalnia Herbertów ,Wojaczków czy Szymborskich ;)


AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Przegięłaś... a czemu brak Słowackiego? (najwybitniejszego z wybitnych) w grupce wybitniaków ;p Co to ma byc droga Hanio-zwolenniczko ;p

;p

pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jeśli Pani posiada talent - proszę go ujawnić i nie strzępić już języka. Czekam. Mówią, że dobra poezja, lub po prostu poezja broni się sama. Ja bym dodał, że nie tylko broni się sama ale i przekonuje. Wielu mogłoby Panią pokochać.

kłaniam się bez odbioru
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No tak przesadziłam, przepraszam, przez swój optymistyczny tok rozumowania, zapomniałam o "poetach" ograniczonych myślowo, mea culpa...;)

Poprawiam swoją wypowiedź, specjalnie dla Ciebie adolfie ;) Pozdrawiam ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pod pani wątkiem bądź wierszem wypowiadam się ostatni raz, no chyba że jakoś przecisnęłabym się przez prawo głosu, choć bynajmniej nie mam zamiaru na razie tego robić.

podsumujmy: jedyną osobą, która pani rzeczy nazywa wierszami i posiada głos, jest marianna ja. nie rozumiem, gdzie ta siła się zawiera, ale podejrzewam, że może tu też chodzić o niedosłowną, umysłową wyższość, nie tylko głosy.

post, który cytuję, ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, pani Haniu, że pani wyczyny tutaj są zwyczajną próbą rozstrojenia innych. robi pani na złość i posunę się dalej - sprawia to pani niekłamaną przyjemność.

zaczynam się modlić, żeby gnioty wylatywały z Zetki w tempie błyskawicy. jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, droga pani Haniu.

może pani nie odpisywać - wcale mi nie zależy. nie piszę, aby panią jakkolwiek przekonać do poszanowania odgórnych ustaleń (dział dla zaawansowanych poetów) - stwierdzam i podsumowuję fakty.

Proszę Pani. Ja jestem starszą kobietą już i mam pewien pogląd na świat. Prosiłam, żeby Wy, młodzi, uszanowali chcoiaż trochę czyjś trud. Wy jesteście wulgarni, dumni, pyszni. Takie prawo młodości, ale uszanujcie prawo innych. Te wiersze które prezentujecie to krzyk i wrzask w rytmie hip hopu, te, które są naprawdę piękne kalacie jakimiś obrzydliwymi wpisami. I robią to osoby którzy wcale NIE MAJA żadnych dokonań literackich ( Pani ma 0 wierszy w Poezji Współczesnej !!!, Pani Marianna 50), to rachunek jest prostu.
I nie straszcie mnie już więcej, że wylece. Dzięki moim Ulubionym Poetom nabrałam siły. Wy jej nie macie - z pustymi kontami. Pozostaje tylko zazdrość. Smutne.

Klaniam się.
Hania.
jest takie powiedzenie: "stary a głupi"
i drugie: "nie liczy się ilość a jakość"
;)
Opublikowano

Jest takie powiedzenie "małe psy najgłośniej szczekają"
Już przeszło 10 000 pogróżek poszło do lasu, do kąta, a ja wezmę miotłę i powymiatam je do kosza, gdzie ich miejsce.

I Goya ma dużo racji - zamiast czytać Wiersze to staracie się niszczyć je, bo wam się nudzi, bo nie macie perpektyw, bo co?

A moje wiersze się obronią, tylko są limity i nie mogę ich wydawać.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nareszcie powiedziała Pani coś mało agresywnego, przynajmniej w pierwszej części.

proszę mi wierzyć - nie mam nic przeciwko Pani pisaniu. naprawdę jest mi obojętne, jak Pani tworzy. interesuje mnie wyłącznie, gdzie publikuje Pani swoją twórczość. dział Zet boryka się z tym problemem już bardzo długi czas. niektórzy naprawdę umieją tam pisać, proszę mi wierzyć. Pani mogłaby dobrze pisać, ale utwierdziła się w przekonaniu o niższości poezji innych. oni mają takie samo prawo do pisania według własnego uznania jak Pani, tyle że są chwaleni, ponieważ robią to dobrze. Pani topi się w banałach - ok, jak kto lubi. ale niech Pani wreszcie zrozumie (z całą sympatią i poszanowaniem), że to się nie nadaje na zaawansowaną poezję. zbyt dużo w niej wtórności, banału. ale Pani nie widzi tego, ponieważ z góry zakłada, że to my się mylimy. jest demokracja - myślę, że naprawdę Pani wiersz zostanie przeniesiony do P. przyszła Pani na portal niedawno i próbuje reformować innych na siłę. nie bierze Pani pod uwagę tego, że możemy mieć rację.

tym razem odkłaniam się.
Opublikowano

Proszę młodzieży.
Nic a nic nie rozumiecie, a ja WAM jasno i wyraźnie tłumaczę - sięgacie za wysoko, wystarczy porównać ilość wierszy Pani Marianny a Waszą. To, co robicie to tylko złe zachowanie się względem tych, którzy mają już jakiś dorobek. A powinniście im kłaść ołtarze,za to, że ubarwiają wasze życie - Poezją, a nie udawanym niczym.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...