Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mieści się wszystko i nic zarazem.
Zależy czasem to, czyś pod gazem,
czy bez napitki masz łeb gdzieś w chmurach,
czy mu (łbu znaczy) się jakaś bzdura
z myślą nie splącze, a potem w mew
tupot się wtupta - tu, tam, pod zlew,

gdzie mocą zewu, wpełza w meandry,
(WRÓG - próg!), już do nóg lgniesz Ale... w Sandry
ramionach nagle budzisz się - płytki,
stwierdzając: kurwa, sen to był brzydki!
Klniesz, jak cholera, bo nie był zły
i chciałbyś dalej, tylko że w kły

wwierca się żmudnie ktoś po sam trzonek,
aż ci się poci czoło i (1...3...5) stopy
i na ten moment kulisz ogonek, jak dalmatyńczyk,

gdy nagle oprych:
- fleczer poproszę i luz(jonista?)
- myśl cię dopada brudna, fallista,

strach za kopyta cię trzyma mocno,
już twarz się chyli w pobliże jatki
- wypluć, wypłukać!(w cylinder? - ot co!)
Nie! Nie za uszy (myślisz), lecz gatki
jeśli masz mokre - popełniasz zbrodnię!

A jeśli suche, cóż wstajesz godnie
i w dupie wszystkie masz zboczenia!

Już bez kamienia!!!

Opublikowano

HAYQ!

Pierwsza strofa nieco tajemnicza,
w następnych strofach dramaturgia nabiera rozpędu.
Luzik - kamień( płytka nazębna) - pokonany:))
Przepiękna deramatyczna scena.
Zzzzzzzzzjeżdżam z fotela:)
Cmok.

Opublikowano

Niewątpliwie podmiot liryczny mówi o swoich przeżyciach, mimo iż nie ujawnia się wprost w tekście /bo nie wydaje mi się, aby każdy odwiedzający gabinet stomatologiczny miewał w trakcie zabiegu sny o Sandrze ;)/ Aczkolwiek kwestie strachu i cierpienia związane z pobytem u dentysty można potraktować jako dość uniwersalne

Podmiot liryczny, jak już napomknąłem wcześniej, zdaje nam relację z wizyty u osobnika w białym fartuchu zajmującym się zębami Można powiedzieć, że spotkanie w ostatecznym rozrachunku wyszło na dobre peelowi W końcu miły sen, a także koniec problemów z bólem w jamie ustnej

Nota bene od paru dni nie mogę znaleźć więcej, jak 3 może 4 co najmniej przyzwoite teksty, a Twój przykuł moją uwagę

Ciekawy wiersz Zawsze można liczyć na Ciebie, kiedy chce się poprawić sobie humor Jakkolwiek, pomimo lektury, nadal niechętnie szedłbym do dentysty ;) Co nie oznacza, że utwór mnie nie przekonał, nie rozbawił Zostawiam plusa


Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O Sandrze, to później Mr.Suicide, bo ułamek sekundy wcześniej z Ale... ksandrą jeszcze miał do czynienia ;). Nie mam pretensji (i tak podziwiam Twoją wnikliwość), bo przecież Aleksandra jest tylko fragmentem obrazu, jaki podmiot liryczny wspomniał przez moment - jaki to fragment, nie mam różowego pojęcia, ale widać musiał być bardzo podobny, skoro pomylił go z tożsamym elementem Sandry. Reszta już się zgadza.
Dziękuję za piękny koment, a szczególnie, że uznałeś toeto za przyzwoite, mimo słów plugawych, czym ogromnie usatysfakcjonowany w próżności własnej jestem. :)
Dzięki, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • "Nie żyjesz,           dopóki nie spłoniesz.           A miłość to jedyny                                              płomień,            który nigdy nie gaśnie".   Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli wiatr i smak spalonej drogi, a między nogami - lato, które jęczało jak silnik na czerwonym. Ich cienie ścigały się po asfalcie jak wilki Apollina - głodne światła i krwi. Lizał jej serce jak rosę z łez nocy, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl, aż krzyk nocy pękał na pół. Ich krew śpiewała w ciemności, jakby sama chciała się narodzić. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości - tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek - oddechy. Zamiast celu — język świata. Plaża nie miała granic - oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie wilki - syci miłością, głodni jutra. Noc drżała nad nimi jak skrzydło anioła, który zapomniał, po co spadł. Aż we śnie cień losu przeciął ich jak błysk noża - i przez mgnienie zniknęli: bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” - z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich nie rozumiał - i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała - piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce miłości, które nigdy nie gaśnie.          
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zdaje się, że Marek Kondrat w ten zamierzony sposób przeszedł na swoją aktorską emeryturę. Kto dziś już wierzy bankom ofe czy innym takim? A słynna wypowiedź pani Szczepkowskiej w dzienniku - kto wierzył, a zapomniał, że jest aktorką? Młode pokolenie chyba jest już mniej naiwne jak my. Pozdrawiam Iwonko.  
    • Kiedyś bywały zbiorki harcerskie albo takie przedpierwszomajowe, dziś są to zwykle zbiorki pieniędzy, ogólnie - podmiot liryczny jest mocno podejrzany - i żeby się z tym ogłaszać :-)   zbieramy makulaturę, zbieramy kasztany dla dzików, zbieramy na kaucję, zbieramy, a nie dla jakichś ów?  ;-)
    • @violetta tylko chyba nie w stylu Trzaska
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...