Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kurwa, jaki jestem zmęczony..." pomyslał. Głowa małej bezwładnie opierała się na jego ramieniu." Pieprzone miasto pieprzone korki...żeby tylko w szpitalu trafić na normanych". Pogłaskał małą po zimnym policzku, pomimo już od wjazdu na chatę wezbranej złości i niechęci. "nie zasypiaj kurwa! Papierosa?! zapalisz se jak cię wypuszczą z detoksu, najwcześniej jutro" nie mógł uniknąć złośliwości."Wszystko sie pierdoli....w sumie to powinieneś już przywyknąć" z gorzką ironią zaśmiał się w duchu do siebie.Ciągnący się rozwód, oskarżenie przez ex o znęcanie, przesłuchiwanie córeczki na wniosek prokuratora, policja, sądy, psychiatrzy terapeuci...błędne koło.Nawet dawniej, jak potrąciłeś z kumplem człowieka to dziadka narzeczonej, jak sam przywaliłeś autem, to w radiowóz. Co, znów sobie powiesz że jesteś przechujem , bo mimo to nie pijesz? podratujesz ego? no nie pijesz...to 9 miesiąc od ostatniego cugu.tylko czyje były diazepaminy, którymi naćpała się mała? he? coś za coś, jedno lecz drugim, jak mawiał witkacy...zeżarła całą blaszkę,całą blaszkę pieprzonych TWOICH TABLETEK. A dopiero co byłeś po receptę. I co, powiesz magikowi "przepisz pan jeszcze raz, bo powiedziałem małej spierdalaj i łyknęła wszystko łącznie z witaminą C?". Że jedną wariatkę podszkoliłeś jak być twardym i z uśmiechem kopać po pysku,a teraz kończy cię na zimno, druga napatrzyła się jak odreagowujesz dupcząc co popadnie i nie wierzy w to, że teraz tylko ona? że POTRZEBUJESZ TYCH TABLETEK bo boisz sie że nie wytrzymasz, że komuś łeb w końcu upierdolisz? nigdy nie ufaj glinom i psychiatrom, jak mawiał Freud. Nie, nie ma mowy o szczerości. "Nie śpij kurwa! dojeżdżamy..."znów detoks, tylko w jakże odmiennym charakterze...byle nie ta cipa którą od pavulonów 2 lata temu zwyzywałeś wyrywając welflony z żył. "pana nie przyjmiemy, pan stoi na nogach" kurwa... Na spokojnie, tejked izzi, twardy kurwa jesteś...agresja w kieszeń, wypocisz na sali. pamiętasz maleńka jak, mówiłem "tylko sie nie zakochaj, bo ja zły człowiek jestem". nie wierzyłaś, ja też do końca nie . Naprawdę jestem zmęczony...Nie spij mała, kurwa nie spij... wysiadamy....

Opublikowano

momentami za dużo mięsa nawet jak na subiektywną narrację...
początek zamieszany, momentami nie po polsku, ale biorąc pod uwagę związek formy z treścią - pośpiech, napięta sytuacja - to nie zarzut. Dobry tekst, a może raczej ciekawy
zdrówko
Jimmy

Opublikowano

No, no....niezłe. Krótkie ale treściwe. Zastanawiałem się czy można wymyśleć taki kawałek ....bez żadnego doświadczenia życiowego w tym temacie. Wyszło mi, że można. Jak ktoś ma wyobraźnie, to...wszystko można. Pozdrawiam autora.

Opublikowano

jest niezwykle prawdziwe, a to dobrze wróży. rzeczywiście od cholery mięsa, w niektórych miejscach, szczególnie na końcu, gdzie stężenie jest największe, wygląda śmiesznie. usunęłabym chociaż część wylgaryzmów. następny zarzut to dziwnie stosowana interpunkcja, np. spacja przed przecinkiem. trzeba upolszczyć.

ogólne wrażenie jest dobre, w tekście siedzi prawda, dziwnie niepodważalna.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...