Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wchodzić do domu Pana
nie umiem
bez dreszczy że nie powinnam
kalać go zbyt głośnym krokiem
butów na cienkich czerwonych obcasach
mając w myślach
jak w domu przy stole
odliczam kapsułki platynowe
tabletek domowej chemii
podpierając bezwłosą głowę
z chustką w jaskrawe kwiaty
by przykryć tylko jedno słowo

Opublikowano

mocny temat, ale wykonanie, że tak powiem
kuleje trochę. mimo wszystko spróbuję coś
z tego tekstu wykrzesać :P

wchodzić do domu Pana
nie umiem bez dreszczy karać go
głośnym krokiem butów na obcasach

tym czasem odliczam
kapsułki domowej chemii
podpierając bezwłosą głowę
z chustką w jaskrawe kwiaty


w takiej formie jak najbardziej
na tak.

pozdrawiam serdecznie Espena :)

Opublikowano

Espeno... ale ja nikogo nie chcę "karać" :(

co najwyżej: kalać ;)

dziękuję za odwiedziny i uwagi, mile widziane.
Powiem jedynie, że zastosowane dopowiedzenia są tu celowe, choć Twoja wersja też ok. Ciekawa jestem opinii o nim, bo ma ten wiersz już za sobą dość ciekawą drogę i parę recenzji, a nowe spojrzenie jest zawsze przeze mnie cenione :)

Opublikowano

jest ciekawie, utwór rozwija się w miarę czytania, co jest rzadkością, niestety :P
tzn. początek taki sobie, później napięcie narasta i jest super, naprawdę na mocną piątkę
ale dwie uwagi mam:
-dwa razy słowo "dom" i raz "domowy" - trochę razi, chociaż ma to też swoją wymowę
("domowy" musi zostać, koniecznie)
-myślę, że "karać" daje znacznie większe możliwości interpretacji, a "kalać" brzmi tak troszkę
archaiczno-przysłowiowo ;o)

tyle moich widzimisiów :P pozdrawiam serdecznie, angela
(bardziej za wersją Espeny, chociaż cieniutkie czerwone szpilki
są bardzo stylowe^^ )

Opublikowano

Zaskakujące jest to przejście pomiędzy dylematem kobiety wchodzącej do świątyni, a odkryciem jej choroby, która, w jakimś stopniu, pozbawia ją atrybutów kobiecości, które ona stara się z całą mocą podkreślać, co jest powodem dylematu.
Co do "kalać", jestem za, bo pomysł z karaniem Boga wydaje mi się z gruntu poroninony, a np. bezcześcić, profanować, są za długie. Pozatym "kalać" ma miękkość, której tamtym brak.
Uważam, że to dobry wiersz.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Espeno, Twoja wersja trochę mniej mi się podoba. Wiersz traci wymowę. Poza tym chyba powinno być tymczasem ;P

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


OK., napiszę Ci, co moim zdaniem jest nie tak:
Zobacz te dwa wersy:
nie umiem
bez dreszczy że nie powinnam
Widzisz podobieństwo? – to jest nieładne. Proponuję przenieść drugi wers na początek pierwszego.

„krok butów na cienkich czerwonych obcasach” – straszna dłużyzna. Poza tym to ludzie stawiają kroki, nie buty. To błąd językowy i trzeba by pomyśleć nad naprawą. Wydaje mi się, że czerwony kolor jest tu jeszcze bardziej istotny niż wysokość obcasów. Ja bym dała: „czerwienią szpilek” To odnosi się do butów a zarazem jakoś wizualnie łączy się z leczeniem tej choroby.
„Mając w myślach” – pospolite i niepoetyckie. Do wycięcia. Tu bym dała pusty wers.

Drugą zwrotkę bym wydłużyła do „jak w domu przy stole odliczam” – nie kojarzy się z dawaniem na tacę? – to by było fajne połączenie między częściami wiersza.
„Podpieranie głowy” – zbyt widowiskowe jak na ten wiersz. Jeśli chustka – to może „owijanie”? Wówczas „przykryć” z ostatniego wersu pasuje jak ulał.

Tak mi wyszło:


nie umiem wchodzić do domu Pana
bez dreszczy że nie powinnam
kalać go głośnym krokiem
czerwienią szpilek

jak w domu odliczam platynowe
kapsułki domowej chemii
owijam bezwłosą głowę
chustką w jaskrawe kwiaty
by przykryć tylko jedno słowo



Rzecz jasna to subiektywna opinia, ale o nią prosiłaś, więc sobie pozwoliłam.
Pierwsza zwrotka jest mi bardzo bliska.
Pozdrawiam Autorkę.
Opublikowano

Kochani :)

bardzo dziękuję za odwiedziny i wszelkie sugestie, które przeanalizowałam dokładnie. Nie ze wszystkimi się zgadzam, np. określenie szpilki jest dla mnie nieco zbyt trywialne, stąd świadome wybranie dłużyzny, zdecydowanie bardziej plastycznej, ale już np. zgadzam się, że mogłoby się obyć bez "mając w myślach" bo to zgodne z taką poprawną, wersją czystego warsztatowo utworu.
A tak w ogóle, to bardzo cieszy fakt, że różnie na niego patrzycie i mimo wszystko potrafiliście w wierszu znaleźć coś dla siebie i zechcieliście podzielić się swoimi uwagami :)
zapraszam ponownie, również do działu z prozą ;)

pozdrawiam serdecznie
M.E.

Opublikowano

każdy ma swój sposób patrzenia na wiersz i treśc, a treśc jest bogata,w przeżycia Plki, kora wchodzi do światyni by się modlić o zdrowie, którego nie ma, nie ma pretensji do Boga i to jest jej moc,
uważam że wiersz nie powinien zostawać zmieniany pod wpływem sugestii, wiersz jest autora i on wie co z nim zrobić
pozdrawiam ciepło

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
    • brzmi jak terroryzm zawsze będę zdania że najlepszy jest dobry król. polska już królem okrzyknęła postać znamienną  ale zapomnieli . a najlepiej będzie jak nam będzie Duch hetmanił
    • Wielość twierdzi o drugiej istnieniu nietaktownie, że dwutaktowna czyli taka nijako dwoista Druga o pierwszej takoż, trzecia urojonej szuka, sztuka lub sztuką w pigułce lub pigułkach doszukać wszech istnienia. Kompletna schizma bez cierpienia i dwoistości biegu zdarzeń jak dwubiegunówka czap polarnych Tylko orać wypługować wyplantować etc. Trybun wrzeszczy zgiń przepadnij a sam nie raczy się wpasować    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...