Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jak najbardziej życie to szachy. Umieć, nie umieć grać to też życie. Królowe zostawiam na następny wiersz - niech się spełni.

Dziękuję Ci i pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Coś w tym jest, jednak forma nie bardzo mi odpowiada. Proponuję rozegranie partii szachów, warcaby są dla początkujących a ja odkrywam w Panu potencjał wytrawnego szachisty - nie do zbicia.

pozdrawiam

Dziękuję za ciepłe słowa, postaram się rozwinąć mój potencjał, choćby do bólu. Czy Pani czasami nie jest nauczycielką, taką od zachęcania? A jak wytrawne, to tylko wino.

zapraszam na lampkę do pracowni
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Coś w tym jest, jednak forma nie bardzo mi odpowiada. Proponuję rozegranie partii szachów, warcaby są dla początkujących a ja odkrywam w Panu potencjał wytrawnego szachisty - nie do zbicia.

pozdrawiam

Dziękuję za ciepłe słowa, postaram się rozwinąć mój potencjał, choćby do bólu. Czy Pani czasami nie jest nauczycielką, taką od zachęcania? A jak wytrawne, to tylko wino.

zapraszam na lampkę do pracowni

Nie jestem nauczycieką, chociaż mogłabym zachęcać do pisania. O zaproszeniu jeszcze pomyślę.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Widać wprawną rękę,konstrukcja bez zarzutu,jednak motyw "gry", do definiowania zawiłości życia, jest lekko "osłuchany".Wiersz traci przez to na wyrazistości.Pozdrowienia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Widać wprawną rękę,konstrukcja bez zarzutu,jednak motyw "gry", do definiowania zawiłości życia, jest lekko "osłuchany".Wiersz traci przez to na wyrazistości.Pozdrowienia.

jak w wielu "osłuchanych" tematach i w tym, czułem, że powinienem zaistnieć jako autor...dzięki, pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za ciepłe słowa, postaram się rozwinąć mój potencjał, choćby do bólu. Czy Pani czasami nie jest nauczycielką, taką od zachęcania? A jak wytrawne, to tylko wino.

zapraszam na lampkę do pracowni

Nie jestem nauczycieką, chociaż mogłabym zachęcać do pisania. O zaproszeniu jeszcze pomyślę.

pozdrawiam

na temat nauczycielstwa już sie gdzieś tam.... wypowiadałam
chciałam się w 8mej klasie poprawić z 4ki na 5kę i
polonistka z innej szkoły napisała mi pracę,a moja
ją oceniła i wiesz co dostałam?
3+,choć na końcowym świadectwie miałam4,
ale musiałam się o nią wykłucić u dyrektora.

To tak od siebie napisałam:)
postawisz szach i masz mat
a pionek nieraz głupi może mata zbić:)
Pozdrawiam milutko
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie jestem nauczycieką, chociaż mogłabym zachęcać do pisania. O zaproszeniu jeszcze pomyślę.

pozdrawiam

na temat nauczycielstwa już sie gdzieś tam.... wypowiadałam
chciałam się w 8mej klasie poprawić z 4ki na 5kę i
polonistka z innej szkoły napisała mi pracę,a moja
ją oceniła i wiesz co dostałam?
3+,choć na końcowym świadectwie miałam4,
ale musiałam się o nią wykłucić u dyrektora.

To tak od siebie napisałam:)
postawisz szach i masz mat
a pionek nieraz głupi może mata zbić:)
Pozdrawiam milutko

ale historia,no cóż, nauczyciele też ludzie, jeden drugiego nie rozumie...bronisz pionki, to szlachetne, ale mat to game over,nie ma małości,nie ma wielkości,tylko gra od początku... też tak sobie...pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...