Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

czerń


Rekomendowane odpowiedzi

już cię nie kocham

rzuciła włosami
i nim
o ścianę pchnięty w jedno łączył
niepojęcie
to w sobie i oczach syna

rzuciłem banknot
morfina
przed końcem
przyćmię ból w tych oczach

dzisiaj grabarz się nie napracuje

nie współczuję nie mogę
tak bardzo nienawidzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem, jak można tak z dnia na dzień przestać kochać. niestety kobiety /a przynajmniej ta z wiersza/ jest do tego zdolna. do diabła, jak bardzo znane są mi tego typu sytuacje. tak czy inaczej - podmiot liryczny słysząc te słowa głupieje. trafiają weń jak grom z jasnego nieba, czy coś w tym guście.

zdaje się, że podmiot liryczny postanawia zapomnieć o otoczeniu, być może nawet je opuścić. zdecydowanie przedmiotem wypowiedzi podmiotu lirycznego jest ból po rozstaniu. ból, który prawdopodobnie doprowadza go upadku, tj. śmierci.

nie wiem, jak bardzo się mylę, ale mnie tekst przekonuje. podoba mi się jego problematyka oraz forma, w jaką Autor ją ubrał. bynajmniej tematyka jest dość znana, aczkolwiek tym razem jej szata nie ociera się o banał. jak już powiedziałem - jest to dość bliski mi temat, dlatego plus.

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem tytuł. "Lipa", pomyślałem. Przeczytałem pierwszy wers. Pomyślałem: "lipa straszna". Całe szczęście, że jednak doczytałem do końca. Wiersz o rozstaniu (w ogóle o stosunkach damsko-męskich), który nie śmierdzi szambem banału na kilometr, to zacna rzecz i ceniona, jeśli nie przez krytyków, to przeze mnie na pewno.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki za przychylność w komentarzach....ale dramat sytuacji jest gdzie indziej....morfine sie kupuje za "swoje" w ostatnim stadium, a grabarz sie nie napracuje gdy musi wykopać maly dół...oczy dotyczą tylko jednej postaci. niestety, takie bywa życie koło, czasem bardzo blisko, nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po twoim komentarzu Magnetowicie nabrałem pewnych wątpliwości.
Chodzi o treściową spójność tekstu - nie rozumiem czemu chciałbyś
wpleść w to wątek śmierci syna? Po pierwszych kilku czytaniach myślałem,
że mam do czynienia z jakimś aktem desperacji ze strony ojca, zarazem
porzuconego mężczyzny, aktem, który nie zmierza jednak ku autodestrukcji,
ale zmienia się powoli w ropiejącą ranę, ew. jakąś ogromny, brzydki strup.
Ale jeśli środkowa strofka jest o dziecku... Przede wszystkim: dlaczego
ono nagle umiera? Odnośnie tego brak chyba wskazówek w tekście.

W sumie tekst niezły, jak widać: można się zastanowić;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pomysłem faktycznie nienajlotniejszym są porachunki z numerkiem, albowiem ten na zasadzie lustrzanego odbicia z powyższej okoliczności wykręci tylko jeszcze większe liczby. Zresztą oni, którzy są i to naprawdę powinni już wiedzieć, że numerki nie są od tego, a od czegoś diametralnie innego, bo od powiewów przyjemnej i wygodnej chwili oraz od nawiewów swobody, dzięki czemu jeszcze czasem tutaj idzie złapać powietrze w płuca i trzewia. A przecież wszyscy wiemy, że oni niejedne takie raz mniejsze innym razem większe, a nawet niekiedy całkiem duże od dość dawna przecież mają na koncie. Wiemy również doskonale, że zawsze je mieli, a nawet mieć je będą w tak zwanej przyszłości, zresztą najbliższej, bliższej i dalszej, a nawet najdalszej.   Warszawa – Stegny, 29.06.2024r.     * autora niniejszego tu i tam nazwano kiedyś numerkiem, a autor istotnie nim jest i jak najbardziej dalej nim być chce.   * autorowi nie pozostaje nic innego, jak im, którzy są te numerki dalej - konsekwentnie - wycinać, we właściwym i jedynym słusznym tego słowa znaczeniu...         
    • Ukradkiem w gęstym lesie Trwa festiwal nocy letniej Złote gwiazdy mkną co tchu Zaczerpnąć zabawy przedniej   W biel okryta Pani Lata Blask jej rozjaśnia ciemności Dyryguję tańcem światła Ciągną wciąż tabuny gości   Kochają ją bez warunku W zamian daje im nadzieję Lepsze jutro bez zmartwienia Ma przecież najwyższą cenę   Dobroć ta kosztuje swoje Srebrny łuk powoli blednie Pani, dwoi się i troi Dba o swoich tak szlachetnie   Choć raduje wszystkich wkoło Wyczerpana jest już zgoła Grom rozbłysnął w tafli wody "Chodź królowo, tłum cie woła"  
    • strzępię łodygi w badylowate litanie - łyka co na powróz wchodzą w marzenia    słowa dźwięczą śrutem w dalekich kłosach    i tylko przez dziurawe koronki    wzrok zawieszony pod brzuchem jaskółek kołuje na niebie godziny    wieczność  jest wciąż w zasieku ręki
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie tylko Twoje.. zakurzone.. :) ale i w takim, trzeba uczyć się odnajdować.. sens..   ... najważniejsze, że jest to, które się .. wyśni.. ;) i każde, które się zdarza... chcesz, czy nie, żyje się.. nim. Pozdrawiam.
    • @MIROSŁAW C. .... ślę.. :) za ten wiersz.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...