Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po mym oceanie istnienia dryfuję,
Łódką mą na boki zwątpienie chybocze,
Holuje mnie statek „Moralnością” chrzczony,
Spoza kultur-portu wypłynąć nie może!

Więc sternik we gwiazdy – miejskiego odblasku
Patrzy na neony, rwąc moją psychikę
Sekstans w duszę wbija, a my wciąż w potrzasku
Mierząc wysokości, spijamy się marą…

Zaprawdę wypłyńmy nim sztorm nas znów złapie
Nim o beton serca stłuczemy przy porcie.
A na gnieździe siądzie Światły i zagwiżdże,
Niech fatum sprowadzi – ja się przeciwstawię

Tak fale mutanty nad wieżowce skaczą,
A zawistne wiatry stal na myśl wbijają
Pną się ich marzenia, ponad ludzkie domy,
Ich zburzyć nie mogą, więc statek mój wolą…

A jednak płyniemy, na otwartej myśli
W przestworzu tak słowa, gdzie oddech wziąć trudno,
I nade sny spadek, widzę słońca widmo
Choć widzę gdzie spada, bez celu płyniemy…

Opublikowano

Powyższy wiersz to takie współczesne przetworzenie motywu
u Przerwy- Tetmajera:
"Fałsz, zawiść, płaskość, mierność, nikczemność, głupota:
oto rafy, o które łódź moja potrąca,"
(...)
"nie dbając, kędy by mnie mętna woda niosła,
nie dbając, gdzie i jakie czeka mnie wybrzeże?"

Podoba się zwłaszcza "Tak fale mutanty nad wieżowce skaczą,"
Pozdrawiam.

Opublikowano

Robedrcie - ostatnio zafascynowały mnie wiersze z okresu młodej Polski. "statek pijany" itp. problem w tym czy nie jest to, co napisalem zbyt epigonskie... poradzcie
szczerze? czy jest w tym wierszu coś

Opublikowano

Robedrcie - ostatnio zafascynowały mnie wiersze z okresu młodej Polski. "statek pijany" itp. problem w tym czy nie jest to, co napisalem zbyt epigonskie... poradzcie
szczerze? czy jest w tym wierszu coś

Opublikowano

Według mnie obecnie nie nie występuje już coś takiego jak epigonia, współcześnie w poezji panuje taka "wolna amerykanka" że każdy pisze to co czuje, i trafia do odpowiednich czytelników... mam na ten przykład przyjaciela któremu całkowicie nie przypada współczesna poezja i pisze tyko klasyczne utwory, używając przy tym archaicznego języka, przebierając w starodawne maski postaci czy wydarzeń, współczesne problemy.

Ja także zafascynowany jestem Młodą Polską, ten snujący się dekadentyzm, to znudzenie życiem, i gorycz rozczarowań ... często utożsamiam się prawie w 100% z PLami, co pokazuje aktualność tamtej poezji, powstałej - bagatela ponad 100 lat wcześniej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
    • @Waldemar_Talar_Talar Zatem smacznego :) pozdrawiam
    • @infelia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      nie nie. Już mam napisany od dawna teraz będę pracować nad nowymi.
    • @Whisper of loves rain Ależ to jest świetne! Podziwiam każdy wers, mimo że nie przepadam za nierymowaną poezją. To jest wyjątek od reguły. Super.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...