Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
w leciutkich dotykach wchodzé cala w krystaliczną woń - Judyt


pachnie kwieciem obcojęzycznie
nie ma czystej wody
w trawach fontanny różnokrokusów
hiacyntowa perfumeria w parku

wiatr stroszy krzewy z zaangażowaniem
zbieram czerwone kulki jakiejś rośliny
pełno ich tu
wszelkiego rodzaju puchów piórek
rozumiemy sié doskonale w przelocie
między jednym kęsem a kwileniem
jasnej ptaszyny w wózku
wyciága réce do strzépiastych promieni
zonkile łaskoczą noworodka wiosny

huśtam istotkę cierpliwie na gałęzi
sikorki godujá znajomo
pogwizduje kos
nie muszę szukać tłumacza
wszystko rozumiem

przyszła wiosna
'ofkors'

dla NIkitki- jasnej ptaszyny
Opublikowano

no tak Tomaszu, pierwsza ukazuje obraz, w drugiej zbieram nasionka, moze cos wyrosnie w moim ogrodzie.....
swiat dookola jest taki sam roznimy sie mowa ,ino gesi majá tak samo wszédzie....
a Rej pisal, iz Polacy nie gési iz swój jezyk majá, wszak gesi majá jak najbardziej swoj...
kochani, dziéki za zajrzysko,
pozdrawaim wszystkich razem i kazdego z osobna
cmok

Opublikowano

"park pachnie pierwszym kwieciem obcojézycznie
nie ma tu czystej wody
z trawy wybijają fontanny różnokrokusów
dookola hiacyntowa perfumeria"

mam wszystko a tęsknię

"wiatr stroszy krzewy z zaangażowaniem
zbieram czerwone kulki jakiejś rośliny
pełno ich tu
wszelkiego rodzaju puchów"

tulę się do poduszki z kamienia

"rozumiemy sié doskonale w przelocie
między jednym kęsem a kwileniem"

zasypiam
- porywa nas taniec motyla

"jasnej ptaszyny w wózku
wyciága réce do strzépiastych promieni
zonkile łaskoczą noworodka wiosny"

zapominam
- budzi nas krzyczące marzenie

"huśtam istotkę cierpliwie na gałęzi
sikorki godujá znajomo
pogwizduje kos
nie muszę szukać tłumacza
wszystko rozumiem"

sklejone usta
nie potrzebują słów

przyszła wiosna
'ofkors'

dziękuję

--------------------------------------------

przepraszam ale pozwoliłem sobie przełożyć
na język niezakochanego

uszanowanie

Opublikowano

Witaj! Skrócony początek (zwłaszcza pierwsze dwa wersy)
wyszły mu na zdrowie.
Smaczasty!
Stenuś, zastanów się jeszcze nad "jakiejś", tak mi to jakoś..
a co byś powiedziała na "obcej" [ bo i nie nieznanej ( Ci) i na obczyźnie]?
Zmiany poszły w dobrym kierunku, nie chciałabym się wymądrzać
i coś zepsuć.
Serdeczności dla Ciebie i Jasnej Ptaszyny!
- baba

Opublikowano

Dziwne, ale mnie też trochę kręci pierwsza. To nie jest złośliwy rewanż.
Ja czytałbym tak:

pachnie kwieciem obcojęzycznie
nie ma czystej wody
w trawach fontanny różnokrokusów
hiacyntowa perfumeria w parku

inni też to zauważyli
nie przejmuj się diakrytycznymi
baw się szczęśliwie
Pozdrawiam. M

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...