Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chmury białe żaglom podobne
Albatrosy-obłoki sunące po niebie
Zieleń pól wiejskich rosą oszroniona
Pękate chaty złotą kryte słomą
Wierzby-staruszki z włosami srebrnemi
Tulące chaty jakby uśpić chciały
Tęcza klamrą spinająca niebo mocną
Od horyzontu podporę stanowiąc
By nieboskłon szmaragdu nie stracił
Patrząc w wody jeziora co w nim rusałki
Swoje odbicia chcą przechwycić
falom rozchodzącym i podarować
Kaczeńcom nadbrzeżnym
Które swym zazdrosnym kolorem
Manifestują wszechobecność swoją
Para kormoranów ogłasza swe gody
Bąk swym buczeniem wzywa połowicę
Z puszczy w której ostępy najdziksze
Dobiega ryk żubra pana tego boru
W szumie wiatru słychać żałobne łkanie
Straszydeł różnych i wiedźmienice
Pilnujące bagien i moczarów dzicze
By suchą nogą wędrowiec je przebył

I głosy słychać kochanków radosnych
Co uciekając przed ludzkimi oczyma
W ten kraj tajemny, kraj wody i lasu
W te piękne Mazury krainę bocianią
Przybywają niesieni miłości pragnieniem
Do siebie samych ale i do Mazur

Odwiedź je czasem

[sub]Tekst był edytowany przez Marek Wieczorny dnia 21-05-2004 22:01.[/sub]

Opublikowano

Marku - choć wiedźminów w wierszu Twym nie odkryłem - jednak jestem pod wrażeniem - bardzo wspaniały opis przyrody - ja bym tak nie potrafił - więc kłaniam się nisko - jednak prócz tego opisu jakby zabrakło historii, która ciągnęła by się wzdłuż całej treści - wiście-oczy - może jej nie dojrzałem i zachcianek mi się chce - ale ten wiersz wygląda mi na część z jakiejś większej całości - to tyle

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Naprawde pieknie Marku ,znam te kraine i wszystko co opisales stanelo jak zywe przed moimi oczami "Pękate chaty złotą kryte słomą
Wierzby-staruszki z włosami srebrnemi
Tulące chaty jakby uśpić chciały " - zmeczonym dzieciom bajeczki czytaly he he ;
zachecona do odwiedzin pozdr, M+A

Opublikowano

Pani Mario i Pani Jano, jest mi bardzo przyjemnie, że przeczytały Panie ten wiersz. Bardzo cenię Pań opinię, a za przychylne komentarze dziękuję.
Witoldzie, dobroduszność przez Ciebie przemawia. Czytałem twoje wspaniałe opisy przyrody... i nie bądź taki skromny. To właśnie sprawiło, że Twoja opinia bardzo mnie "połaskotała". Czuję się lekko zawstydzony - i to w moim wieku.
Serdecznie Państwa pozdrawiam
Marek Wieczorny

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Był sobie pewien poeta, ogólnie znany z imienia i nazwiska oraz kilku innych spraw i radził sobie w życiu nawet lepiej niż doskonale. A każdym razie na to wyglądało właśnie i być może nawet wbrew pozorom. Tymczasem jego wiersze nie radziły sobie z życiem wcale a wcale. A w każdym razie wyglądało, że tak jest, zwłaszcza jak to się mówi na pierwszy rzut oka i przy pierwszym czytaniu. W świecie coraz lepszych śladów ta niezgodność była coraz bardziej widoczna, bo teraz i być może w przeciwieństwie do przedwczoraj dużo więcej widać i słychać i inne różne takie najprzeróżniejsze. Ogólnie chyba – jak to się mawia – więcej wiadomo, co jest jednak dyskusyjną tezą, od której znajdziesz mnóstwo wyjątków. Zresztą zdaje się, że tych wyjątków tylko przybywa, a nie ubywa, ale to temat na inną historię, dodam tylko, że równie ironiczną i sarkastyczną i inne takie tym podobne. Cóż, czytelnicy w przeciwieństwie do lat mocno poprzednich z tym faktem fantem musieli się bardziej zmierzyć, co bywało i wygodne i niewygodne, czasem do tego wręcz jednocześnie. Wygląda na to, że wcześniej nie mieliby podobnych problemów, albo relatywnie mniejsze. Zresztą poeta im tłumaczył, że on tylko odwraca uwagę, ale oni, ani nie czytali, ani nie słuchali go zbyt uważnie, bo przecież mieli na swoich głowach multum własnych spraw, notabene niejednokrotnie jeszcze trudniejszych do wyjaśnienia. Gdzie jeszcze przepiękniej nie idzie czegokolwiek ustalić. Gdzie piękno i gdzie ciekawość to jedno, a gdzie prawda i kłamstwo to drugie. Gdzie forma, a gdzie istota to trzecie. Natura, sztuczność, rola, zawód to chyba już po dziesiąte, albo i lepiej, albo i jeszcze lepiej... Właściwie autor niniejszego wcale się sobie nie dziwi, że kończy każde zdanie kropką, bo po prostu jest w kropce. Zresztą bardzo możliwe, że zawsze był, a nawet będzie przez czas dłuższy niż do określenia, czy do opisania.    Warszawa – Stegny, 14.04.2025r.
    • @Leszczym Zgadzam się, to nie jest bajka, moim zamysłem nie bylo jej napisanie.
    • W pałacu mieszka para bywają królem i królową.   Na ścianach są ozdobne linie. Wyrysowane są rośliny - często czterolistne koniczyny. Nie braknie morskich muszli…   Zamek ma trzy baszty i dwanaście okrągłych okien…   Gdy przybywa słoneczny rycerz, podnoszą zwodzone mosty.          
    • "Najniebezpieczniejsza jest pora, gdy nic się nie dzieje, nic nie boli i nic nie dokucza. Gdy wszystko toczy się nurtem spokojnym, a sprawy dojrzewają z wiosenną ufnością." Rajmund Kalicki "Dziennik nieobyczajny" wieczór nacechowany płynnością linii, jakby go Luigi Colani zaprojektował. łagodne daje mi w kość. ech, czuję, że przeciąga się w środku, z hurgotem w stawach, puchate i wszystkookie zwierzątko intelektualne, sapacz-gryźca, co wykatulał się z chmur, by mnie rozleniwić. rozanielić. nawet blask słoneczny jest jakiś porowaty. nic, tylko leżeć i się przejmować. czymkolwiek. rozdrapywać zabliźnione. a może: otrząsanie się z zapyziałości. mentalnej. oto stoję przed dębową biblioteczką szczelnie wypełnioną tomami. wszelkie problemy ogniskują się w ich zawartości. grzeszek w koronkach, szpetne przekleństwo podniesione do rangi sztuki wysokiej. opisy takie, że aż można za nie przynoblić. i mały ja, schłostany wiechetkiem pokrzyw, ostrym językiem prześmiewcy. nieumiejący czytać, a więc bronić się przed jadem paszkwili, głuchą i głupią tkanką plotek. jeden sukinsyn z mojej wiochy, w ramach zemsty, bo nie chcę z nim więcej pić ani ćpać, rozpuszcza famę, że jestem pedałem (nie mylić z gejem). powinienem się tym przejąć, co najmniej zwyzywać idiotę. a mi się pisze powieść "Niewzajemne". poczciwość to welurowy czołg, który przejeżdża mi po głowie. obłęd.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...