Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zniszczone kamienice
pustymi oczodołami
po wybitych oknach
ze wstydem
przeglądają się w rynsztoku

tu nawet tramwaje
jakoś smutniej
stukają o szyny

wszyscy Żydzi
opuścili to miasto
jak szczury tonący okręt

tutaj tylko wódka
jest dochodowym towarem

nowe pokolenie
nie daje nadzieji

tylko w morde za dyche
na browar i słonecznik

Opublikowano

Trafnie Pan pisze. Właśnie tak-trafnie-to pierwszy krok do tego, żeby pisac dobrze i ciekawie. Pana język jest przejrzysty i etstetyczny. Teraz tylko wystrzegac się komunałów i torchę "przemeblować" myśli, żeby nadać im świeżość-przynajmniej ja tak to widzę. Serdecznie Pana pozdrawiam, powodzenia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Podpisuję się również pod tym co napisała pani Izabela. Hm...Konkretnie to również pochodzę ze śląska i może nie jestem jakimś ogromnych fanem tej społeczności to jednak w sumie cieszę się, że jest to tylko obrazek z pewnego śląskiego miasta, a nie z całości bo bym się nie zgodził.
Tak w ogóle to pozwolę sobie nawet stwierdzić, że pański utwór jest uniwersalny, w stosunku do innych miast, części w Polsce ( niewszystkich, ale na pewno niektórych tak ).

Pozdrawiam.
[sub]Tekst był edytowany przez Thomas Deszcz dnia 18-05-2004 11:34.[/sub]
Opublikowano

Być może jestem przwrażliwiony na tym punkcie, ale zestawienie Żydów ze szczurami opuszczającymi tonący okręt jest dla mnie zbyt rażące.
Szczególnie pamiętając o tym, że cylon B był pierwotnie stosowany do deratyzacji. Nie wydaję mi się jednak, żeby miał Pan złe intencje. Mnie poprostu jakoś to zabolało.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pisząc o Żydach miałem na myśli kupców,ponieważ w opisywanym mieście jedynie sklepy monopolowe notują jaki- taki dochód. Bez obawy, nie jestem antysemitą, chociaż nie można mnie zaliczyćdo miłośników braci w MOjżeszu :)
P.G.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...