Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Siedziałem sobie w mieszkaniu w myśli miłość swą goniąc
Za oknem z chmur tka się jedwab, skowyczą psy się pierdoląc
Ja z duszy swej obraz wyciąłem, spisałem skrawki mej duszy
I prześle to zaraz na „orga” – tylko ten pies wkurwiać musi

I jej "szelestności istnienie" sto razy w zaimku zwrotnym
Spisałem jak bicie serca w tempie iście istotnym
Jak dwa razy dwa będzie osiem, lecz coś mi jednak przeszkadza
Ja tutaj klepie o sercu, a tam pies suce chuj wsadza

O podłe ty podłe życie, jak ty mierzysz nierówno
Właśnie kończyłem sonet, musiałem wyjść na gówno
O podłe ty życie podłe, jak przeżyć ciebie jest trudno

Bo w biegu rym się ułożył, że „kocham cię- serce twoje”
I już miałem to zapisać lecz rymło się w spodnie moje
I nie dość że sonet pies jebał, to jeszcze gacie zniszczone

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Sądzę, że jak na zoned - za dużo, a nawet jak na mięsopust - za tłusto.
Tym razem jestem na nie.
:]
pzdr. b

Bo o to chodzi, żeby być na "nie", a czy za tłusto? Może i tak, ale znajdą się tacy, którym się to BARDZO nie spodoba. I tak ma być.

PS - dostał pan ułaskawienie?
;)
Opublikowano

"sonet pies jebał"!
Michale.;
pies (ale już nie PIS) to też ssak jako i Ty - pis (tfu!), pies ma boże prawo do tego samego co Ty, ale zazdrość to też cecha ludzka...rozumiem; idź do agencji i nie żałuj sobie... nie skowycz;
a co z naszym kielichem noworocznym?
16 (środa) o godz. 18.00 jest w ŚiOKu na Mikołajskiej wernisaż mojego przyjaciela - Kazimierza Machowiny; możemy po wernisażu udać się na degustację...(?!) Jacek S.

Opublikowano

Chyba się Pan przejął za bardzo i zaangażował. Mi się np. BARDZO nie spodobało: nie jestem zwolenniczką:
- się pierdolenia
- wsadzania chuja
- jebania psiego
itp. nawet jeśli jest to, celowym zabiegiem 'lirykotwórczym'. Jeszcze rozumiem, gdyby ktoś się złościł i tak mówił, ale jeśli żartując tak pisze lub mówi, to dla mnie zbyt prostackie ("pokaż mi z czego się śmiejesz, a powiem ci kim jesteś")

ole!

Opublikowano

Marlett - krok w 2009

Jacku -nie wchodzi w grę ta godzina, mam czas tylko od 22 i to co drugi dzień ;((

Stasiu - to jest oparte na faktach

Myślątko - część 3 będzie jeszcze bardziej

Adela nie pije - może być i prostackie, cóż ja na to poradzę? Słuchała pani kiedyś "Dr Huckenbusha"?

Opublikowano

A ja Wam powiadam: prostactwo na co dzień jest rzeczą złą, lecz jeśli chodzi o sztukę, to popieram, he, he. Dlaczego? Bo jeśli prostactwo wychodzi na co dzień z człowieka, to nijak go unicestwić, a daną sztukę zawsze można ominąć bokiem. A poza tym uważam, że sztuka ma być autentyczna, czyli niech nie egzystuje na jakiś sztucznych poziomach wzdychań i ciągłego czarowania (choć jako odskocznia od prozy codziennej czasem coś takiego kupię), ale niech będzie taka jak życie: brudna. Poza tym często ta wulgaryzacja ma głębsze cele niż tylko jałowe rozpanoszenie się. I tu dostrzegam coś więcej niż tylko to prostactwo, nawet jeśli Autor nic głębszego tu nie zawarł.

Po pierwsze - kontrast. Już w 2. wersie mamy z jednej strony jakąś pierdółkę o chmurce, co zapowiada dość lekki klimat i nagle zwala się na nas - ni stąd ni zowąd - pieski pierdolnik. O ileż razy, ach, ileż, doświadczyłem tego dziwnego uczucia niezwykłości świata, które tak pięknie uwydatnia poeta ;-) Kiedy wędrowałem polem, lasem, wdychając zapach łona (!) matki natury, aż nagle uderzył me sensory zmysłowe smród kompostu, zwanego potocznie gnojem (a po dziś uderzają mnie te dwie różne nazwy tej samej rzeczy ;p).

Po drugie - humor. Dosadny, niemniej żart to żart. Częste operowanie wytartymi wyrażeniami jako satyra na grafomanów.

I taka mała uwaga ode mnie - może "istotnym" zmienić na "zawrotnym"?

Pozdrawiam, mrugając jednym okiem.

Opublikowano

Bogdanie - ja nawet swojego nie pamiętam :(

Amerrozzo - no ja też nie wiem, co się tak tych psów doczepili - jakby to coś nienormalnego było, że to robią. Pies też musi. Podobnie jak sonecista - i tutaj jest pewna analogia ;)

Macieju - tak, widziałeś, takie papieroski mutanty, niby normalne, a nienormalne :)))))))))

Opublikowano

wiem, że z naturą się nie wygra ;)
ole!
--------------------------------------------------------------------------------
Dnia: Dzisiaj 09:47:03, napisał(a): Adela nie pije


z kobiecą nie wygra, zawsze macie rację;
a zwłaszcza Adele ją mają, zwłaszcza gdy sądzą z pozorów, a brak im dystansu...cierpią na galopującą seriożność...
ole!
J.S

Opublikowano

" ale znajdą się tacy, którym się to BARDZO nie spodoba. I tak ma być. "

Masz rację - i tak ma być. Bo gdyby tak nie było, to by pokazywało, że wszyscy są jednakowo... warci, a tak nie jest...
Nazywanie nie sztuki - sztuką jest jak nazywanie gówna - nie gównem. Czy znaczy to, że nie śmierdzi jak wdepnąć...?
To po co prałeś gacie?

Mnie się to BARDZO nie podoba i cobyś nie robił, Michale, poezją toto nie jest. Pomyślałeś, że czytają to dzieci, młodzież, kobiety, ludzie mniej lub więcej wrażliwi? I chciałeś być oryginalny?
Eeee, chyba pomyliłeś adres...

Ale przecież pozdrawiam cię jak zawsze serdecznie Piast

p.s. Po przeczytaniu powyższych wypocin, bo tak je trzeba nazwać (- brak rytmu, średniówki, sylab 14, 15 ,16, różnie...) przyszło mi skojarzenie z pewnym politykiem PO, motylołapem, żałośniackim profesorkiem, ujadającym kundlem - marszałkiem-hańbą naszego parlamentu (w razie potrzeby służę nazwiskiem). I tak sobie myślę - skąd mi to?...

Opublikowano

Adela nie pije - nie wolni mi jej zmieniać, zabronione.

JacekSojan - to nie jest wojna

Piast - sztuka niejedno ma imię, ale to już w nawiasie. Co do kobiet i dzieci - no to już przesadzone, bo kobiety też niejedno potrafią, a dziećmi zajmują się rodzice. Czy sobie pogra w "blood", czy obejrzy "piłe 4", czy przeczyta mnie - ten sam śmietnik (chociaż i klasyków nie powinni czytywać, ale to już tyle razy przerabiałem, że nie chce już o tym pisać). A co bardziej wrażliwych, to mam taki fragment:
"kiedy egzystencja męczy a świat problemy piętrzy
nic nie ulepszysz, trzeba to pieprzyc
lecz gdy boisz się wyjść z domu przez strach o zdrowie
zamiast pieprzyc całe świat porozmawiaj z psychologiem"
I po trzecie - to nie jest sonet, o żadnych sylabach nawet nie myślałem.
I tyle - oczywiście też z sympatią, będącą przykładem, że ludzie dobrej woli mimo odmiennych poglądów potrafią dyskutować. To jest chyba najlepszy morał wypływający z tego tekstu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Michale, a jak trafię na psychologa, który potrzebuje psychiatry - no... dzisiaj się mówi: psychoanalityka... to co??? :)))

Pozdro Piast

p.s. " ten sam śmietnik " - ooo! tu stanowczo protestuję!!! Jestem pewny, że "blood" i "piła4" to dopiero kurz zaledwie spod twoich stóp :)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...