Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szłam jak w transie w stronę Jay. Nie zastanawiałam się, co robi przed moim domem. Już wiedziałam, że ona jest Pyłem, ale mówiła, chodziła, jak człowiek. Podeszłam do niej.
-Co tu robisz?
Zapytałam Jay.
-Ja... Nie mogę ci powiedzieć... Zabierz mnie!
Szepnęła niejasno dziewczyna. A po chwili zgięła się w pół i upadła na ziemię. Spod jej kurtki wysypało się trochę Pyłu.
-Ale co ja mam zrobić, dokąd cię zabrać Jay? Co ci jest?!
W panice usiłowałam dowiedzieć się co się dzieje.
-Weź mnie do Dębu. Otwórz korę. Muszę być dziś w komorze! Jutro pójdź tam i weź pył. Wysyp go do rze... ki... Szy... Szybko!!!
Wychrypiała Jay i zaczęła się dusić. Nie myśląc o niczym poza Jay chwyciłam ją za kurtkę i popędziłam do stuletniego dębu. Nie myślałam, czy to jest ten dąb, był najstarszy w naszym lesie. Postanowiłam otworzyć drzwi z kory jak najszybciej się da. Wymacałam szybko klameczkę pilnując leżącej u moich stóp Jay. Szarpnęłam za klamkę i... otworzyły się drzwi w drzewie. Ujrzałam ciemny szyb prowadzący do podziemi. Chwyciłam kurtkę dziewczyny i zobaczyłam, jak jej skóra powoli zamienia się w złote plamy, a te z kolei przemieniają się w nicość. Wrzuciłam czym prędzej Jay do otworu i patrzyłam za nią, aż nie zniknie w dole. Ciemność pochłonęła dziewczynę, tak jak May, najgrubsza dziewczyna w klasie, pochłania batoniki. Nie usłyszałam uderzenia, ale z ciemnej otchłani wynurzył się świetlik dołączając do grona takich samych w małej komorze w drzwiach z kory. Zamknęłam szyb trzaskając korą.

Kolejny poranek przebiegł mi przed oczami tak szybko, jak chart goni zające. Najpierw pobiegłam do drzewa, potem otworzyłam szyb. Lekki pyłek unosił się jak padający śnieg nad ciałem Jay, która teraz leżała spokojnie na pniaku pośrodku oświetlonego świetlikami wnętrza drzewa. I wtedy pył wydostał się z jej runa na czole. Płynął jak rzeka w górę. Doleciał do mnie i uformował się w kulę. Dał się złapać w siatkę, którą nieśmiało chwyciłam. Wtedy znak na czole Jay zniknął, a dziewczyna odetchnęła głośno. Pniak wysunął się w górę, Jay wstała. Zielone światło wchłonęło dziewczynę, która rzuciła na pożegnanie:
-Do jutra, spotkamy się w szkole!
Oniemiałam, ale nagle światło świetlików zgasło. Pobiegłam do rzeki i wrzuciłam zawiniątko Pyłu do nurtu. Dziwne, kolorowe petardy buchnęły gorącem wokół. Uciekłam. Ale nie było mnie widać, nie musiałam się bać. Bo teraz przejęłam moc: mogłam stać się niewidzialna. Już wiem, skąd się wzięły wtedy petardy: ktoś spotkał człowieka z runem na czole i stał się magiczny, mógł być niewidzialny. Spojrzałam na "Szemrzącą Królową" i poczułam, że jeszcze nie do końca rozwiązałam tą zagadkę. Brak mi jednego puzzla, jednej odpowiedzi. Co to jest Pył i skąd się wziął?!
Część IV jeśli się spodoba. (Dzięki za rady, próbuję je wykorzystać!)

Opublikowano

Widzę że dialogi już w takiej formie, o jaką prosiłam. Zastosowałabym tu też akapity np.

Kolejny poranek przebiegł mi przed oczami tak szybko, jak chart goni zające. Najpierw pobiegłam do drzewa, potem otworzyłam szyb. Lekki pyłek unosił się jak padający śnieg nad ciałem Jay, która teraz leżała spokojnie na pniaku pośrodku oświetlonego świetlikami wnętrza drzewa. I wtedy pył wydostał się z jej runa na czole. Płynął jak rzeka w górę. Doleciał do mnie i uformował się w kulę. Dał się złapać w siatkę, którą nieśmiało chwyciłam. Wtedy znak na czole Jay zniknął, a dziewczyna odetchnęła głośno. Pniak wysunął się w górę, Jay wstała. Zielone światło wchłonęło dziewczynę, która rzuciła na pożegnanie:
-Do jutra, spotkamy się w szkole!


Co do opowiadania, nadal bardzo mi się podoba. Lubię tajemnice...

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Myślę, żę nie powinnaś się zrażać, do nieprzychylnych komentarzy (chociaż nie widziałam ich tu), czy też do ich braku. Piszesz takie wciągające opowiadanie... Fakt, że odcinek nr 1 był dla mnie troszkę niejasny, ale przecież reszta jest bez zarzutu... Gratuluję Ci talentu... I czekam na ciąg dalszy. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A potem coś - ktoś - otworzył oczy w miejscu, gdzie czas jeszcze nie odważył się narodzić, i ciemność cofnęła się o milimetr, jak skóra, która czuje dotyk po raz pierwszy. Świadomość przyszła jak pęknięcie w nieskończoności : za ciasna, by pomieścić wieczność, za krucha, by unieść własne zdumienie. Człowiek. Z gliny, która pamięta palce - i z oddechu, który nie pamięta początku. Niedorobiony anioł, a jednak zarysowany precyzyjniej niż figura w tajnym równaniu. Patrzy w niebo i widzi zwierciadło, bo jego oczy nie wiedzą jeszcze, kto je uczy patrzenia. Czas przetacza go po świecie jak drobny pył, lecz w tym pyle drzemie rysunek - linia, której nie wymyślił przypadek. Architektura dłoni, które nigdy nie potrafią tworzyć nicości. Gesty wracają, myśli krążą jak ptaki, którym odebrano pół nieba. Słowa rozbrzmiewają w człowieku jak echo w świątyni, która dopiero czeka na pierwszego pielgrzyma. Światło go nie dźwiga. Ciemność go nie posiada. A Bóg milczy - nie z nieobecności, lecz z miłości większej od odpowiedzi. Jego cisza jest przestrzenią, w której człowiek ma nauczyć się budzić. Bo człowiek trwa - jak kamień, który pamięta dotyk rzeźbiarza bardziej niż własny kształt. Oddycha, bo dech został mu dany. Kocha, bo serce jest konstrukcją zbyt piękną, by mogło powstać z próżni. Pisze, bo w każdej literze szuka alfabetu, którym został stworzony. A jednak głęboko, w tej maszynie z bólu i światła, coś zaiskrza. Nie bunt nicości, lecz bunt dziecka, które zgubiło drogę do domu i wciąż nosi w kieszeni klucz - choć zapomniało, gdzie są drzwi. To nie przypadek wypowiada w nim „jestem”. To stworzenie - obdarzone wolnością tak ogromną, że może zakwestionować własne pochodzenie. I gdy absurd unosi głowę i śmieje się światu w twarz, a człowiekowi drży ręka - w tym drżeniu, w tym śmiechu, słychać echo dłoni, które ulepiły go z chaosu jak z mokrej gliny. Człowiek. Krucha konstrukcja. Boski szkic. Dziecko zgubione w świecie zbyt szerokim dla jednego serca, a jednak -  pod skórą nosi odcisk palca Stwórcy.        
    • @Waldemar_Talar_Talar tak, dodaję uroku:)
    • @violetta - uśmiechem dziękuje -  
    • Witaj - miły wierszyk - te różowe niebo dodało uroku -                                                                                              Pzdr.serdecznie.
    • Bóg mu powiedział nie bój się mnie ja też się mylę   zdobywaj szczyty miłości laury sens życia   nie bój sie grzechu on jest  twoim horyzontem   nie bój się swego on nawet mnie czasem uczy   bo jest szczere ma okna drzwi radość słyszy   Bóg powiedział on mu uwierzył że prawdą jest   dlatego idąc spać modli się do  niego
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...