Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niepotrzebny. Już stracił nadzieję,
choć i tak miał jej przecież za mało.
Z jego domu też nic nie zostało.
A śnieg wszystko przykryje, zawieje.

Może piec go swym ciepłem ogrzeje,
we śnie, który nań spłynął gdy dniało,
aby w martwe zamienić go ciało.
A śnieg wszystko przykryje, zawieje.

W przytulisku ktoś w niebyt odpływa,
obojętny i sam wobec świata.
Zima zbiera co roku swe plony.

Odrzucony, samotny. Tak bywa.
Beznamiętnie śmierć z życiem przeplata,
ten zimowy krajobraz zamglony.

Opublikowano

"z jego domu też nic nie zostało"

ten wers jakoś trochę plączy, jakby miał się rozwijać jakiś wątek o straceniu domu.
jeżeli jego tak jakoś przekręcić, to może nie sprawiałby takiego wrażenia :)

wiersz smutny na plus

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ten wers łączy się z poprzednimi i wydawał mi się jasny. Nic nie wiemy o tym bezdomnym. Jego dom nie musiał się spalić np.(choć mogło tak być) Może nic nie zostało z jego marzeń o tym, aby mieć dom, bo nie potrafił go stworzyć. Może kiedyś miał dom, ale nie umiał go utrzymać. Pewne jest tylko to, że nie miał takiego miejsca, gdzie mógłby pójść w święta.
Dzięki za zajrzenie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czemu tak pesymistycznie? gdzie indziej narzekają znowu na upały:

Ach, co za piękny ranek grudniowy
ćwierkaniem wróbli dzisiaj mnie zbudził!
Parzę herbatę, nastawiam dziennik -
powiedzą, ilu zamarzło ludzi?

A na ekranie Sahara sucha,
spocony Arab oazy szuka
- temu to dobrze, w ciepłym słoneczku
już lada chwila wyzionie ducha.
Opublikowano

Czasem się człowiek zaduma (to akurat autentyczna historia). Chociaż w zasadzie nie ma rzeczy, z której nie dałoby się zażartować. Życie toczy się dalej i już. Może nawet lepiej żartować niż się smucić :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nawet nie chodzi o to, że my żartujemy. paradoksalnie to życie i śmierć z nas żartuje.
umieramy z nadmiaru tego, czego śmiertelnie brakuje innym.
wystarczy opisać równolegle takie przypadki i groteska wychodzi sama.
pozdrawiam. aha... z tą zadumą nadzwyczaj Ci do twarzy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie notre damme katedra,
nie wergiliusza dzieła -
czysta klasyka jest starsza:
wciąż jest nią naga Kobieta

tak jakoś wpadło mi do głowy, czytając Pani wiersze. przepraszam
Opublikowano

Wstrentny
Ponownie dziękuję, to bardzo miłe :)
Ponoć nie ma nic piękniejszego niż fregata pod żaglami, koń w galopie i kobieta w tańcu.
O goliźnie nic mi nie wiadomo, ale tańczyć lubię. Między nami mówiąc niestety w ubraniu prezentuję się lepiej (cóż poradzić, wszystko mija)
Masz jednak rację, pisząc wiersze, wszyscy tu jesteśmy jak nadzy :))


Dariusz Sokołowski
Jeśli przyciąć to co z sonetem?
W dwóch pierwszych zwrotkach też jest śmierć, ale inaczej, z bliska, taki trochę opis.
Trój-wersy są z perspektywy- sen zimowy - sen wieczny - koleje losu, na które czasem mamy, a czasem nie mamy wpływu.

Pozdrawiam poświątecznie i przedsylwestrowo.

Opublikowano

Ta historia zdarzyła się rok temu, właśnie na przełomie roku. Nie wiadomo kim był ten bezdomny, skąd przyszedł i dlaczego nie szukał pomocy w ośrodkach do tego przeznaczonych. Zamarznięte ciało znaleziono w jednym z domków na działkach, niedaleko miejscowości gdzie mieszkam. Być może przeprowadzono jakieś dochodzenie, ale przecież nie ogłasza się wszystkim wyników takich dochodzeń. Jakoś mało mówi się o bezdomnych. Gdy żył Kotański mówiło się o nich o wiele częściej. Ich liczba chyba się nie zmniejszyła od tamtego czasu.
Może ten człowiek sam był winien takiej sytuacji, może życie go przerosło i nie potrafił się w nim odnaleźć. Masz rację, że zawsze jest wyjście i można sobie poradzić jeśli się tego chce. On widocznie już nie chciał. Gdy coś takiego się stanie, stoi się bezradnie i nie da się już nic zrobić, można tylko współczuć.
Zostawia się w święta miejsce przy stole, ale czy ktoś by wpuścił bezdomnego do domu? To takie dwa bieguny- współczucie i egoizm - czy może raczej lęk przed tym, że ktoś taki może nam zagrozić. Takie życie.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...