Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dla niektórych tytul może się wydać "oczywista oczywistością" i pewnie zadajecie sobie pytanie co za ignorant/kretyn/adolf takie rzeczy pisze. Ale w moim przypadku chodzi o coś innego. Otóż w związku z moją nadwrażliwościa uznałem że najbardziej mi odpowiada poezja romantyczna (nie uwierzycie ale kiedyś wmawiałem sobie że klasycym|oświecenie to epoki dla mnie, a romantyzm jest dla idiotów, ktorzy wierzą "w poznawanie życia sercem a nie szkiełkiem"...). Jako że nie przypadła mi poezja wspólzesna do gustu (skutek długotrwałego wmawiania sobie że tak naprwade odpowiada mi llasycyzm???) albo 'jej' dzieła pomijałem albo zytąłem pobieżnai uznając za pierdoły...zawężłem się do romantyzmu + barok + resztki oświecenia + trochę młodej polski.... teraz widze, że zrobiłem błąd, bo powinienem czytać wszystkei dizęła z każdej epoki i to dokładnie, bo niedość że jestem uwięziony w szablomnie pewnym to jeszcze niektorem oje wiersze są "lekko prymitywne i przypominają kazanie chłopa do świń" ...muszę nadrobić moje zaległości a opróz tego zagłebić się w lekturę teori literatury. (więej teatru też by się przydało), dlatego też ogranicze trohem moja sztukę aż się dokulturalnie...Na razie planuje tylko napisac "Do Emila Fischera*" i na tym konie na kilka miesięcy..musze sie rozwijać...o wy sądzicie wasze przemyślenia??

*Emil Fischer - jeden z najwybitniejszyh chemików, zajmował się hemią organiczną, odkrył wiele reakcji zjawisk et. Najpotężniejszym jego dokonaniem było przy pomoy jednego ząłożenia a dalej żelaznej logiki okreslejnie kofiguracji cukrw (udalo isę to sprawdzić dopiero 50 lat później). Po utracie obydwu synów podczas pierwszej woiny światowej popełinł samobójstwo (zastrzelił się)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Taka między kobietą, a mężczyzną na pewno tak,
szczególnie, że lubisz poezję romantyczną
i może chcesz taką pisać, jak tak, to
pamiętaj chemiku młody
zaproś ją do kina lub na lody;)

taki standard dla początkujących;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Taka między kobietą, a mężczyzną na pewno tak,
szczególnie, że lubisz poezję romantyczną
i może chcesz taką pisać, jak tak, to
pamiętaj chemiku młody
zaproś ją do kina lub na lody;)

taki standard dla początkujących;)

A ja bym schował romantyczną karteczkę,
i wziął się za wyjątkowej urody dzieweczkę.

;]
Opublikowano

Panie Adolfie!
Można zacząć od pracy nad schludnością wypowiedzi. Rozdzielić prawidłowo wyrazy, zastanowić się, co to znaczy, że przeglądarka podkreśla wpisywane słowo. Ludzie zawsze lepiej przyjmą kogoś, kto uwidacznia szacunek do słowa pisanego. W szczególności ludzie, którzy mają coś do czynienia z poezją, pisaniem w ogóle, zwracają na to uwagę. To tytułem wstępu.
Jest oczywistym, że piszący nie powinien się zamykać z zasady na jakąś epokę. Nie powinien także w XXI wieku pisać rzeczy, które udają romantyczne, czy jakiekolwiek inne; coś takiego nosi nazwę epigonizmu i bynajmniej nie jest twórcze. Więcej, powielanie czegoś, co było, jest uznawane w poezji za grzech.
Nie można postawić znaku równości pomiędzy "dobrym poetą" i "oczytanym poetą". Oczytany nie musi być dobry, bo może nie mieć talentu, a dobry nie musi być oczytany, bo może mieć talent;)
Dobre zorientowanie w poezji po prostu pomaga. Poszerza horyzonty, a to pozwala uniknąć wielu błędów i pisać bardziej świadomie.
Jeżeli Panu nie odpowiada poezja współczesna, niech Pan najpierw zlokalizuje konkretnie, co się Panu nie podoba. Nie może być tak, że wszystko, tym bardziej, że współczesne pisarstwo jest bardzo różnorodne. Naprawdę nie ma wielu wspólnych cech w pisaniu np Jasia Meli i Dehnela, albo Świetlickiego i Sosnowskiego.
Nade wszystko jednak Pana proszę, żeby Pan nie próbował kopiować stylu z poprzednich epok, niech Pan nie kopiuje żadnego, niech Pan się stara pisać po swojemu. Dokonania przodków oraz współczesnych wypada znać, ale i mieć do nich zdrowy dystans.
Pozdrawiam

Opublikowano

>>no wąpię czy dla pana adolfa, jest jakaś szansa, czy może raczej zmywarka zmywarka raczej nie...choć nifdy nie wiadomo :-)
dla każdego jest jakaś szansa...w końcu sinusoida w konu podskozy o góry i zacznie się klasycyzowani....
na razie się staram i dzikekuje za budujące argumnety bo mnie nie chodzi o to żeby mnie chwalić, ale żeby wskazać co robic aby byc lepszym...nawet panu poeie 2 dziękuje za jeden (minowicie za nazwanie mojego dizęła galoetto - to prawda lekki syf tam był)
p.s może nie nasladowav 0omantyzm ale poprzez własneogo odczucia zbudowac na bazie romantyzmu cos nowego
p.s2 już zaczyna sie moje romantyczne cierpienie...niespełnione pragnienie byia inżynierem
p.s3 o do shludności - niestety wnika to z tego, że wyląłem na klawiaturę herbatę i sie klawisze zacinaja a to taka laptopowa wiec klawiszy sie prawie nie da wyjmować
Pozdrawiam, dziękuję, i zekam na więcej komentarzy....
Do pana poety 2: Niech pan nie traci nadzieji, gdyby pan we mnei nie wierzył wogóle by tego nie pisał :-) przejmu si.e pan mną :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Opublikowano

czy on jest normalny?
trzeba było założyć wątek spowiedź adolfa na pewno zjawiłyby się tłumy
po co robić halo z byle powodu
ja zrobię korzystając z okazji
halo nie jesteś tym za kogo się uważasz, halo...
ładne? można nawet zaśpiewać
pozdrawiam
Jimmy

Opublikowano

[quote] czy on jest normalny?
trzeba było założyć wątek spowiedź adolfa na pewno zjawiłyby się tłumy
po co robić halo z byle powodu
ja zrobię korzystając z okazji
halo nie jesteś tym za kogo się uważasz, halo...
ładne? można nawet zaśpiewać
pozdrawiam
Jimmy


Gratuluję panu zrozumienia istoty forum:
a) nikt tego czyta nie karze
b) dotyczy to mojego zapytania (poets ozytany...) ale rozszerzoengo o pewne problemy uzupełniające
c) "nie jesteś tym za kogo się uważasz, halo..." Nie jestem mesjaszem..co za rozczarowanie :-), A za kogo ty się uważasz ??? --> twoj komentarz jest tyle samow wart co inne, yle ze te inne bły na temat..
ps. a jak sie niepodoba to napisz wątek o sobie......a skoro uważasz że moje problemy są durne to proszę bardzo możesz to napisac chony tak "subtelnie" jak Pan Poeta 2, któey przynajmniej napisał coś....

Pozdrawiam i życze więcej wyrozumiałości na przyszłość

czy on jest normalny? - tak się składa że odpwoiedzi udzieliłem w jedym w moih wierszach, ale już ich nie ma na forum...cóż za samokrytyka

ps3. a tak wogole to takie posty przynajmniej i,zywiają forum
ps4żeby rozumie poezję trzeba rozumieć jej kontekst poznania
ps.5 żyze szczescia w komeryjen i materialistyznej rzezywistosci...

To zupełnien nieważne co JA osobie sądzę, czy ty.......fatalizm...ach.......fatalizm......

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...