Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Wśród nocnej ciszy


Boskie Kalosze

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy we wsi noc zapada
gwiazdy szepcą cicho, cicho
rozpoczyna arię Ada
jakby w nią wstąpiło licho:

Non so piu... tra la la la la
brzdąk plumk, brzdąk plumk na pianinie...
Światło w domach się zapala
meczą krowy, kwiczą świnie

Non so piu... tra la la la la
Ada głosem strasznym wyje;
księżyc od wsi się oddala
lecą gwiazdy na Antyle

Ada ćwiczy do opery
Ada w siłę głosu wierzy
(toć z plebanii do cholery!
reaguje proboszcz Jerzy)

A więc w kółko te Non so piu...
i w klawisze bach! ad hoc:
brzdąk plumk, brzdąk plumk tiu tiu tiu...
Kiedy nad wsią zwisa noc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz ma już trochę i celnie opisuje takie przypadki. Ktoś nawet wysłał go swojej narzeczonej :) do Ameryki, bo miał z nią to samo (pianistka). Nie wiem, jak to przyjęła, ale zapewne znał jej dobre poczucie humoru skoro odważył się na to tuż przed ślubem. A może był inteligenty, bo
"Non so piu..." to słynna Aria Cherubina z Wesela Figara W.A. Mozarta?
W każdym razie zawsze warto spojrzeć szerzej na czyjś wiersz, nie tylko przez pryzmat własnego światka.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może naświetlę jeszcze, czemu noc skojarzyła mi się z arią "Non so piu..." i jak widać nie tylko mnie (vide czarna opaska)
[...]
słynne - moje ulubione - "Non so piu cosa son, cosa faccio" Cherubina (Christine Schäfer, z czarną przepaską na oczach, poddaje się podniecającemu rytmowi pieśni prowadzonej bardzo dynamicznie, niemal w zadyszce)
[...]
ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=471

A tu można odsłuchać kawałek:

www.merlin.com.pl/frontend/browse/product/4,316096.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może naświetlę jeszcze, czemu noc skojarzyła mi się z arią "Non so piu..." i jak widać nie tylko mnie (vide czarna opaska)
[...]
słynne - moje ulubione - "Non so piu cosa son, cosa faccio" Cherubina (Christine Schäfer, z czarną przepaską na oczach, poddaje się podniecającemu rytmowi pieśni prowadzonej bardzo dynamicznie, niemal w zadyszce)
[...]
ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=471

A tu można odsłuchać kawałek:

www.merlin.com.pl/frontend/browse/product/4,316096.html


To raczej elementem niemojego świadka jest przekonanie o niesłychanej trafności własnej paraleli - błąd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewenementem inercji światów racjonalnego z irracjonalnym, w środowisku rekwizytów retrospektywnych świadomości względem metafizycznych iluminacji wspomnień
świnie, krowy, plebania a nawet utrwalona w opozycji do nich subiektywna megaskala
odzwierciedlona przez gwiazdy i noc staje się tłem, korą mózgową
dla toczących się wewnątrz a zarazem poza nią myśli nie uwzględniających swojej macierzy.
Czy tak wygląda luźna dyskusja dwóch ludzi? ;)
A poważnie: dopiero co padł zarzut o rytmie, a przecież link uzasadnia i tempo i noc (czarna opaska na oczach). Tam też są przedmioty, schody, liście, szyby, pióra, jeden wielki
bałagan utworzony z rzeczy zwykłych. I wśród tego bajzlu słychać nagle "Non so piou...",
jak latarnia, drogowskaz dla drugiej osoby.
Czy wiersz musi być zawsze ubrany w pompatyczne słowa, deklamowany wzruszonym głosem,
a słuchający go w krawaty i garniturki? Taka jest forma wyrazu mojego, użyłem zwykłych przyziemnych rekwizytów i to wszystko jest kontrastem dla wspaniałych trzech słów
anielskiej pieśni: "Non so piu..."

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To może jeszcze coś na ten temat, inaczej choć równie oryginalnie:


Boży palec Modesta

Każdy zaraz myśli, że rzeczy wielkie i genialne rodzą się
na przepysznej sofie, albo kiedy człek wymyty i ubrany jak do ślubu
chwyta za markowego "Pelikana", żeby na kredowym papierze przekazać
innym od siebie coś wiekopomnego.
Tymczasem Modest Musorgski odgarniając bujne zarośla brody
dłubał w takiej chwili palcem w nosie, a nogi miał od wielu dni
niemyte i czuć było z daleka, że dawno skończył mu się podrabiany
przez Lachów dezodorant "Adidasa".
Z gęby jechało czekającym w żołądku na swoją kolej bimbrem
i całe szczęście, że po drodze policja carska nie odebrała Modestowi
prawa jazdy, ani nie zarekwirowała konia, bo nigdy nie dojechałby
na wystawę zmarłego niedawno przyjaciela Witka Hartmanna i nie przyszłoby
mu do głowy skomponować "Obrazków z wystawy", wspaniałego cyklu muzycznych
miniaturek którym nadawał takie same tytuły, jakie posiadały ich malarskie
odbicia.
Dlatego obrzydliwy, pokraczny "Gnom" kołysze się z boku na bok, czka i
zmierzając ku naszej wyobraźni, rozpycha łokciami bębenki w uszach i
potykąjąc się o kowadełka przeklina: "O żesz... a Kto to takie tu
stworzył!"
W 1874 roku "Gnom" burzył swoim zachowaniem ówczesne konwenanse
estetyczne, w końcu Modest skomponował go w stanie wskazującym na spożycie
i słuchając "Gnoma" - wypisz wymaluj widać samego Musorgskiego w momencie
twórczym. Czyli łażącego od obrazka do obrazka zmarłego Wiktora
i dłubiącego niedomytym paluchem w przepastnym kinolu.
"Gnom" jest więc jego obrzydliwym odbiciem zewnętrznym - obrzydliwym,
ponieważ nikt przy zdrowych zmysłach nie pocałowałby nawet za życia
Musorgskiego z dubeltówki.
Ale oto tytułowy gnom spotyka nagle na swej chaotycznej drodze "Stary
zamek". Waha się chwilę, wreszcie naciska klamkę drżącą łapą i naraz, w
ostrej woni przeterminowanego skrzypu polnego i piołunów towarzyszących
wszędzie zewnętrznym krokom kompozytora, otwierają się pory jego grubej,
spracowanej i spoconej ze strachu skóry.
Jakież zdumienie towarzyszy słuchającym tego przedziwnego fragmentu, tak
raptem doskonałego, ustokrotnionego kontrastem powierzchniowego wyglądu!
Z wnętrza niechlujnego i odpychającego na co dzień człeka dochodzi do uszu
słuchaczy cudownie smutna pieśń trubadura, pieśń do ukochanej mieszkającej
gdzieś w głębiach "Zamku". Naraz roztacza się przed nimi panorama
olbrzymia,fantastycznie kolorowa kraina z "Rynkiem w Limoges",
"Katakumbami" , "Bydłem" i kurczakami ("Taniec kurcząt w skorupkach") i złą
wiedźmą ("Chatka na kurzej stopce").
Do dziś wspomina się w Petersburgu koncert, podczas którego w tym właśnie
momencie jeden ze słuchaczy na balkonie rozdziawił tak szeroko gębę ze
zdumienia, że dolna szczęka zasłaniała scenę tym z pierwszych rzędów na
parterze. Toteż równie zafascynowany pięknym wnętrzem brzydkiego Modesta
Maurycy Ravel tworzy wkrótce orkiestrową wersję "Obrazków z wystawy",
te z kolei sto lat później Emerson, Lake and Palmer przekładają na język
narodzonego właśnie rocka i szarpią na koncertach struny gitar,
walą w bębny jak opętani, by za chwile czule załkać gdzieś na granicy
estrady i tego co odeszło razem z Musorgskim, gdy zmożony nędzą
i wyglądem zewnętrznym zatrzymał swój biologiczny zegar
na godzinie czterdziestu dwóch lat.
Każdy meloman, który chodzi już jakiś czas po tym świecie, wie z
pewnością jacy są Japończycy: haiku, harakiri, kamikaze, sudoku, sake,
sushi... Japończycy lubią wszelkie nowinki, więc wkrótce jeden z nich -
Isao Tomita przekłada "Obrazki z wystawy" na lampy, tranzystory i
syntetyzatory, a w studiu nagraniowym lampom, tranzystorom i syntezatorom
jedno po drugim pękają elektroniczne serduszka, kiedy w "Starym Zamku"
rozlega się smętna pieśń trubadura.
A jeśli w podobnej chwili pęknie kiedyś nasze - ujrzymy starego capa
Modesta, jak odgarniając gęstwę brody i wąsów zbliża się powoli, by
podłubać nad nami brudnym palcem w nosie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewenementem inercji światów racjonalnego z irracjonalnym, w środowisku rekwizytów retrospektywnych świadomości względem metafizycznych iluminacji wspomnień
świnie, krowy, plebania a nawet utrwalona w opozycji do nich subiektywna megaskala
odzwierciedlona przez gwiazdy i noc staje się tłem, korą mózgową
dla toczących się wewnątrz a zarazem poza nią myśli nie uwzględniających swojej macierzy.
Czy tak wygląda luźna dyskusja dwóch ludzi? ;)
A poważnie: dopiero co padł zarzut o rytmie, a przecież link uzasadnia i tempo i noc (czarna opaska na oczach). Tam też są przedmioty, schody, liście, szyby, pióra, jeden wielki
bałagan utworzony z rzeczy zwykłych. I wśród tego bajzlu słychać nagle "Non so piou...",
jak latarnia, drogowskaz dla drugiej osoby.
Czy wiersz musi być zawsze ubrany w pompatyczne słowa, deklamowany wzruszonym głosem,
a słuchający go w krawaty i garniturki? Taka jest forma wyrazu mojego, użyłem zwykłych przyziemnych rekwizytów i to wszystko jest kontrastem dla wspaniałych trzech słów
anielskiej pieśni: "Non so piu..."

Pozdrawiam.


Tyle, że ja umiem nadać nawet skomplikowanej doborem językowym opinii wektor skierowany na sens i przekaz. Powyższy popis (vide: akapit pierwszy odpowiedzi) retoryczny przerabialiśmy tu nie raz.



Pokory...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tu się nie kończy ani nie zaczyna świat. Pokory :)

Pozdrawiam


Wyuzdana riposta, choć riposta.


Nieakceptacja krytycznej opini - dowód przerośniętej ambicji.


Bufonada - wynik reakcji.


Przewidywana riposta? Wyuzdana... kręć się kręć wrzeciono
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pan się pogubił, choć gra bufona:

"To jest podręcznikowy przykład urojenia. Rytm to wyraz treści, a nie determinatywa. Odradzam dalsze próby, jeśli jakość nie zmieni się na lepsze o minimum (tyle:) procent. "

Wykazałem, że rytm jest tu wyrazem treści, podałem link do strony gdzie w scenerii opery
Wesele Figara jest zastosowany podobny zabieg: "poddaje się podniecającemu rytmowi pieśni prowadzonej bardzo dynamicznie, niemal w zadyszce"
Wykazałem, dlaczego noc: "Christine Schäfer, z czarną przepaską na oczach"
w której słychać tylko arię "Non so piu..."

W kontekście tego, pan zmienia swoje wcześniejsze zarzuty i właściwie sam już nie wie,
czego chce a w rezultacie oburza. Determiantywa? Owszem, ale u kogo? Co ma pan
właściwie do zarzucenia temu wierszowi? Tempo w kontekście treści? Urojenia?
Niechże się pan zdecyduje, zajrzał pan w ogóle na stronę z opisem scenerii Wesela Figara?
Cherubin jeździ na rowerze, czarna przepaska na oczach, bałagan to normalne?
Też uroiło się komuś? Wytłumaczyłem się, dlaczego tak widzę arię po swojemu
i podałem przykład, że ktoś widział ją w podobny sposób.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pan się pogubił, choć gra bufona:

"To jest podręcznikowy przykład urojenia. Rytm to wyraz treści, a nie determinatywa. Odradzam dalsze próby, jeśli jakość nie zmieni się na lepsze o minimum (tyle:) procent. "

Wykazałem, że rytm jest tu wyrazem treści, podałem link do strony gdzie w scenerii opery
Wesele Figara jest zastosowany podobny zabieg: "poddaje się podniecającemu rytmowi pieśni prowadzonej bardzo dynamicznie, niemal w zadyszce"
Wykazałem, dlaczego noc: "Christine Schäfer, z czarną przepaską na oczach"
w której słychać tylko arię "Non so piu..."

W kontekście tego, pan zmienia swoje wcześniejsze zarzuty i właściwie sam już nie wie,
czego chce a w rezultacie oburza. Determiantywa? Owszem, ale u kogo? Co ma pan
właściwie do zarzucenia temu wierszowi? Tempo w kontekście treści? Urojenia?
Niechże się pan zdecyduje, zajrzał pan w ogóle na stronę z opisem scenerii Wesela Figara?
Cherubin jeździ na rowerze, czarna przepaska na oczach, bałagan to normalne?
Też uroiło się komuś? Wytłumaczyłem się, dlaczego tak widzę arię po swojemu
i podałem przykład, że ktoś widział ją w podobny sposób.


Poezja to nie jest imperatyw kontekstu - tu liczy się nowość, dziewiczość, a nie powielanie. Niestety dla Pana nie jest to scena, ale obraz życia, które się toczy rzeczywiście w kółko, ale nie wymaga nikt owych meandrów specyfikacji. Pan uchodzić może w swych oczach za teoretyka - najwyżej, bo lekkość i coś, co zowią tutaj novum, to chyba nie Pańska bajka czy nawet opera.


Pozdrawiam.
PS Można było na początku zamieścić, że to nowa wizja sztuki scenicznej, miast ze mnie robić nieuka. Tak się składa, że podstawę wiedzy i w tym temacie posiadam, a to, że mechanizm hipnozy jest nadto sztuczny stanowi już tylko problem autora.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jakiej choroby? Chodzi panu o podmiot wiersza, czy jak? Ktoś przygrywa na pianinie i śpiewa, czy to tak trudno pojąć To prosty wiersz.
Cicho - licho się nie podoba? :) Dziś do wieczora proszę ułożyć klasycznie zrymowany sonet,
z dokładnymi (jak u Staffa) rymami (temat: Aria "Non so piu..." Mozarta). Żadnych asonansów i konsonansów. Powiedzmy abba abba.


Jeszcze na temat trywializacji: pan najwyraźniej nie zrozumiał tego wiersza.Wesele Figara i inne opery Mozarta były czymś wyjątkowym w jego czasach. Podobni panu twierdzili,
że trywializuje muzykę i Non so piu... czy Der Holle Rache kocht in meinem Herzen brzmią niepoważnie. Umarł w niełasce, zapomniany, ale kto dziś słucha Salieriego, nadętego bufona który przeciwstawiał się zwiewnej muzyce Mozarta?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A co czytał pan już o tym, że takie to nie dziewicze? Mówi pan o powielaniu, więc proszę podeprzeć to jakimś przykładem. Zna pan "Czarodziejski flet" i jeszcze wspanialszą (jak dla mnie) arię: "Der Holle Rache kocht in meinem Herzen"? W kontekście wiersza powyżej, ująłbym
to tak:


Czarodziejski flet

Wieczorem z okna, na ostatnim piętrze
nagle dała się słyszeć melodia ta:
a a a a a a a a a a a...
Der Holle Rache kocht in meinem Herzen


Starcowi z dołu pękło od niej serce,
lecz uwierzycie – ciągle w płucach mu gra
a a a a a a a a a a a...
Der Holle Rache kocht in meinem Herzen


Przestało w środę, gdy płuca uczeni
wraz z sercem starca wycięli skalpelem.
Ale niestety, bo oto w niedzielę

a a a a a... - wątroba się pieni,
a echo od niej, na sparciałej szelce:
Der Holle Rache kocht in meinem Herzen


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jakiej choroby? Chodzi panu o podmiot wiersza, czy jak? Ktoś przygrywa na pianinie i śpiewa, czy to tak trudno pojąć To prosty wiersz.
Cicho - licho się nie podoba? :) Dziś do wieczora proszę ułożyć klasycznie zrymowany sonet,
z dokładnymi (jak u Staffa) rymami (temat: Aria "Non so piu..." Mozarta). Żadnych asonansów i konsonansów. Powiedzmy abba abba.


Jeszcze na temat trywializacji: pan najwyraźniej nie zrozumiał tego wiersza.Wesele Figara i inne opery Mozarta były czymś wyjątkowym w jego czasach. Podobni panu twierdzili,
że trywializuje muzykę i Non so piu... czy Der Holle Rache kocht in meinem Herzen brzmią niepoważnie. Umarł w niełasce, zapomniany, ale kto dziś słucha Salieriego, nadętego bufona który przeciwstawiał się zwiewnej muzyce Mozarta?


Oczywisty brak klasy to Pana najkrótsza charakterystyka. Tworzy na orgu się wiersze, a nie teksty piosenek, oper etc. Dlatego też jakość wymagana jest właściwa poezji - odkrywcza i urzekająca. Istnieje różnica między byciem śmiesznym, a żałosnym. Jej zacieranie grozi fanaberią, do której próbuje się mnie uwikłać.

Wyzwanie odrzucam, bo nie czuję konieczności odpowiadania na wyzwanie kogoś, kto nie rozumie tematyki forum. Logicznym jest, że teksty arii, nawet tych najpiękniejszych, stanowią zwykle dodatek do piękna muzyki. Wiersz jest samodzielnym pięknem - stąd jego urok i wymagania.
Rym częstochowski - to tu wystarczająca diagnoza kiczu [vide: cicho-licho]phi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To nie jest piosenka, ani opera, panu coś się pomyliło. Nie mają choćby refrenu.
O co panu w ogóle chodzi? Przyszedł pan się powymadrzać co się tu pisze, a czego
i jak nie (pańskim zdaniem)

Proszę, ten sam temat oddany limerykiem (a może też się ich nie pisze?)
i to jakim :) Czytanym, dla podkreślenia treści (podobnie jak w wierszu wyżej) w kółko,
dookoła (nie wiadomo, gdzie pieśń się kończy, a gdzie zaczyna)



kiedy nad wsią Wyżna Raba
noc zapada jak antaba,
Ada rozpoczyna song!
"Non so piu cosa son..." - g
łupia baba! Znów ta baba,


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cicho licho to rym gramatyczny, częstochowski to raczej: zrobiła - powiła, puścili, wybili.
Staff pańskim zdaniem pisał same kicze? Leśmian też? Pańska diagnoza kiczu sama jest kiczem.
Uważa pan, że nie potrafię pisać wierszy białych? Fotma to tylko ubranko przekazu,
czego dowodem są powyższe cztery przykładu ujęcia tego samego tematu.
Oryginalny, więc pan nie ma do czego porównać - nic o śmierci, nie o miłości, ani nawet o jesieni (och... jak smutno).
Pan o tekstach arii a ja o tym, jak piękno przeplata się z tym co zwykłe, przyziemne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...