Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Etykietyzacja


HAYQ

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo starym zwyczajem,
jest wklejanie etykiet.
Wiesz, że jajo jest jajem,
a brykietem brykiet.

Informacji tam sporo a,
że prawdy trzy procent,
to i tak człek się cieszy
- kiedyś tylko ocet.

Etykietki nie trzeba,
gdy bogate jest wnętrze.
Jeden ma to wprost z nieba
drugi fiszki zastępcze
wrednie wkleja - raz białe,
to znów czarne, lub w złości
skundli prawo, lub szczałę
wbije w dupę wolności.

Jedni mają to z nieba,
drudzy fiszki zastępcze
przyklejają na twarze
- wrogom zwykle przestępcze.

A, że każdy jest wrogiem
(potencjalnym) - nikomu
nie ufają, więc podsłuch
mam i ja i ty w domu.

I z drzew koron (gdzie żarcie)
igrzyskami czarując
sypią erzac, na wsparcie
w przyszłość jaskiń kierując.

Sukcesami się chwalą,
w grze, co z gruntu jest chora,
jakieś stosy wciąż palą
- nam w osłodzie doktora.

Podzielili już niebo,
patos zlali w trzy głębsze
Społeczeństwo? Wciąż w planach.
Wciąż tym lepsze, im tępsze.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło mi Bajeczko, że się podobało
-szczałeczka, dziękuję ;))

... sama widzisz, że rozbawiło Cię własne stwierdzenie ;))
i o ten uśmiech właśnie mi chodziło. A poza tym... to prosty wierszyk
i wczytywanie się pogłębi jedynie... frustrację ;)
Dzięki za wgląd i ten uśmiech.
Pozdrawiam.
--------------------------------------------------------------------------------
A przy okazji... marianna ja - dziękuję za inspirację, bo to właśnie twój wierszyk
nakierował mnie na ten pomysł.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ja się oglądam dookoła
może mnie skamerują
jakiś pro... mnie zawoła

etykietę nalepią na czoło

- idź ty lepiej koziołeczku
szukać swego Pacanowa

Hayq, dobrze prawisz, każdy ma swoję etykietę, były pre.. etykietę pijaka...
kaczor 'amrykański' - oszusta

itepe
Brawo, z pozdrowieniami ES

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chore to nasze społeczeństwo. kazania Skargi są ponadczasowe jak się okazuje.
niestety. a co do wiersza - wszystko o naszej aktualnej sytuacji w państwie
udało Ci się oprawić w ładnej formie. utwór przesączony ironią, ale nie można
dziwić się, skoro nie jest ciekawie. wiersz przypadł mi jak najbardziej do gustu.

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pisz w lusterku, jak da Vinci,
a nie dojdzie* nawet żona,
co najwyżej wróżyć z min Ci
będą, czy masz coś z masona. ;)

*oczywiście... żartowałem - tego życzę jak najwięcej... obojgu
Pozdrawiam.

Widzę, że uwielbiamy te same bajki i profesora Stasiu ;)
Dziękuję, pozdrawiam.

wiem, wiem :) a uśmiech uroczy
Dziękuję

Bardzo dziękuję

wiem, że nie najwyższych lotów to było, ale za "ładną formę"
serdecznie dziękuję i pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kawał dobrej Poezji. :) Dołączam pozdrowienia.
    • Świetna Poezja. Czuję całą sobą klimat tego Wiersza. Pozdrawiam słonecznie.
    • Jak dla mnie, to Wiersz wyśmienity. Brawo. Pozdrawiam serdecznie.
    • @Jacek_Suchowicz dla mnie żywe, mama jest najlepszą tancerką i w ten sposób mnie łagodziła, gdy się nie słuchałam :)  
    • Powiedz, czy słyszysz poszum doczesnego tchnienia? Czy czujesz, jak mój cień jest bliski twoim ciemnościom? Miniona dekada nie zazna spokoju, rozprzestrzenia się ciąg dalszy tej zniszczonej puenty. Musimy zaczekać, aż umierające jabłonie wydadzą zakazane owoce.   Stałeś się wspomnieniem, dla jakiego mogę obłaskawić przyszłość. To, co porusza czasoprzestrzeń, przypomina najwyżej przesyconą łzę; kojarzy się z obawą, w której dostrzegam swoje lustrzane odbicie, pośpiesznie naszkicowany strach. Wciąż zmagam się z nawrotem pamięci, z upojnym odrodzeniem sennego koszmaru.   Skąd wiesz, że w moim wszechświecie wciąż prószą łzy, że tajemnica staje się modlitwą, wydaną przez niewłaściwe słowa? Idę ku tobie, jak cień do światła. Odnajduję cię pośród moich bezsennych nocy, ukrytego za plecami nieba. Ocknie się w nas ten sam złudny krzyk, to wołanie o nieznane.   Proszę, zaopiekuj się moim rajem, z którego tak blisko do piekieł. Moja dusza zatacza koło, coraz większe; smarkatego księżyca rozbolała głowa, gwiazdy cierpią na bezsenność. Płaczesz wciąż pod wiatr, skazany na milczenie, pozbawiony prawdy, przekarmiony istnieniem.   Twoje łzy, choć przekrwione, nie pozostawiają skaz na białym płótnie mgły. Przeobraża się we mnie szczęście, o jakim nie mamy odwagi mówić, które wymyka się przez furtkę serca. Pozostaniesz, choć smutek dzierży tęsknotę, przywiera do szyby, porównuje oddech do pieczołowicie zakończonego dnia.   ***   Odkąd odnalazłam w tobie zwierciadlane odbicie melancholii, odkąd doszukałam się zwycięstwa w nikczemnej czułości - świat stał się dla mnie bezimienną wymówką, postumentem, który dźwiga niczyją chwałę, zaprzestany pokój. Przemierzam ciche kroki, milczące odciski słów, jakie nie przynoszą uśmierzenia, nie kojarzą się z obawą, co przeraża nawet niewinnych.   Przychodzę, abyś zobaczył we mnie utraconą namiętność; miłość, w której odmętach wciąż się pławisz, wciąż przyzywasz osobne noce. Słyszę bezsenny szept twoich myśli, tak boleśnie płonących niby szkarłatny płomyk ufności. Zaciskam pięść serca, staję naprzeciwko przyszywanych marzeń; widzę, jak rośnie w tobie ogłada, jak przeistacza się duch, który ścigał słońce, nasycał niebo.   Przyjdź, zagraj mi tę balladę, która nie potrzebuje słów, nie wymaga światła. Kiedy stoimy u wezgłowia przepaści, sen nie chce powrócić, zima kończy się latem. A kiedy będziemy zmuszeni odszukać pośród łez kroplę deszczu, kiedy powstaniemy z identycznego pragnienia - przebudzi się w nas dzień, który urąga godzinie, złorzeczy sekundom.   Nie pozostanie z nas iskierka ufności, nie uchowa się błaganie o świt. Toczy się w nas odwieczna wojna nadziei z wolnością. Czy wygrasz, stawiając czoła tym, którzy nie zawinili? To tylko usłużna metamorfoza; przemienienie, które da radość udręce, obłaskawi grafomański poemat. Nie zostanie w nas ani kropla, jeden przerażony powiew.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...