Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


zimny talerz
z jeszcze zimniejszą zupą
stygnie na stole

lepka cisza
serce tyka pod tarczą zegara

opieram łokcie o blat
siedzę
gapię na nieruchome sztućce

poprawiam serwetę

obgryzam źle malowany
paznokieć

tyk

tyk

tyk

tyk

mucha kradnie zupę

nalać nową


wolność
arszeniku
wsypuję
z odwagą spartakusa
Opublikowano

Po pierwsze jestem trochę zbulwersowany, że tak mało osób skomentowało pański wiersz.
A po drugie uważam tak jak poprzednik, że jest świetny, inny. Jest w nim coś co lubię.
Mam tylko małe zastrzeżenia co do niektórych wyrazów ( np malowany - pomalowany; nalać nową - nalewam nową albo muszę nalać nową + odzieliłbym może jeszcze słowo " wolność " albo napisałbym go w nawiasie dla charakteru ).

Pozdrawiam.

Opublikowano

Czytam go kolejny raz. Ukryłeś dramatyzm, aby na koniec wsypać arszenik (drastyczne rozwiązanie).

Podoba mi się :
- budowa, najpierw jakby fotografia opleciona czasem i tykaniem;
- tutaj (czytaj: na wstępie) zdarza się innowacyjna metafora: "serce tyka pod tarczą zegara";
- końcówka, która nobilituje decyzję ucieczki do miana heroizmu;
- temat, a właściwie jego realizacja, tzn. pomysł.

Nie podoba mi się:
- "jeszcze zimniejsza zupa", chyba można dać "bardziej zimna (od niego, niż on) zupa".


Pozdrawiam.
A.


Opublikowano

Michale,
dałem Ci bardzo doby +.
To jest to, co lwy lubią do herbaty na podwieczorek...
Czy to znak, że już znalazłeś swoją drogę? Życzę Ci tego, choć wiem, że jeszcze niejeden zakręt...
Robić oszczędnie poezję z rzeczy dookolnych - to nie lada sztuka!
Pozdrawiam.
bEzet
PS. może tylko pointa zbyt płasko jednoznaczna /?/

Opublikowano

'Mam tylko małe zastrzeżenia co do niektórych, nalać nową - nalewam nową albo muszę nalać nową + odzieliłbym może jeszcze słowo " wolność" albo napisałbym go w nawiasie dla charakteru ).'


dziękuję bardzo za obszerny komentarz, miło mi słyszeć pochlebną opinie. Co do nalać - pomyśl jakby w myslał powtarzał 'automat',
a 'wolność'... cóż wydaje mi się, iż mogłoby sprawić to, że utwór bedzie zbyt nachalny
pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bo ona jest jak strzelba w dramatach Czechowa - powieszona na ścianie (przez tytuł!) musi wypalić na końcu... Tylko i jedynie z tego powodu, a nie poetyckiej i myślowej zawartości...
Czułem trupa od początku...
Pzdr. bezet

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...