Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zerknij, wiatr nosi teatralną dechą,
kosząc promieni słonecznych punkt, w którym
zaraz się zacznie, więc już nigdzie nie chodź,
bo w siódmym niebie obdartym ze skóry
dmucha co płótnem wynajętym z buta
wędrownej wieści, racz się kłonić mu tam,

bo luz pas z gleby raz wyparowała
większa zawartość, aż spękała połać
i z traw i brzęków, do gołego ciała
obdarł ją podmuch i miał to być zgoła
koniec, lecz zwykle coś się z czymś pokłóci
i zawisł w chmurze problem zwany Lucy

no bo się łożył wiatru dech z popasu,
skłębiając myśli w powab i chuć babską,
a weź się tylko okiem jednym nasuń
i wydaj z siebie – ach! i oby zaschło
jak pogwizdowi, gdy sprawunków nawał,
a tu tak piękny kawałek się zawarł

i trudno wiatru garść przegnać, więc dalej
krąglił golizną i cień w dół zarzucał,
a weź się zaraz czym miast chmury zalej
boś żaden z owych, którym pełne płuca
i pary starcza, na to wiatr odmruczy,
Lucy na niebie a jam jest Pafnucy,

Pafnucy? Lucy? ależ dziwna para,
druga po słońcu i księżycu w niebie,
mróz i gołoledź po nich trzecia zaraz,
czwarta z miłości pochowana w glebie
a piąta, szósta, choćbyś brał je siłą,
jak przestrzeń pusta, nigdy ich nie było,

stąd jeśli komu z bajdy co zapadło,
niech zza kurtyny jak z jakiej onucy
pozna co cieniem legło w prześcieradło,
kim była Lucy a kim jej Pafnucy
i kim że jest się w siódmym niebie, które
po piątym, szóstym – istniało w ogóle?

Opublikowano

Kimże Pafnucy i Lucy uległa?
Nie pytaj - po co, czytacz jest nieświadom.
W baśń zapatrzony, z gębą krwią nabiegłą
szósty raz czyta! Siódmy – z gębą bladą.
I choć na zegarze jest już trzecia pięć
- ósmy raz... tę bajkę i jeszcze ma chęć.

Jak zwykle, nic dodać - świetny wiersz.
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



j.w. wiersz świetny a ja pójdę za ciosem (ten czytacz tak po trzeźwemu to nie zmoże tyle razy) :)))))

W trakcie obali gorzałki kwaterkę
Czytając z zacięciem po raz z rzędu któryś
Głowa się kiwnie wpadnie pod kołderkę
Rano to pewne – nikt go nie dobudzi
A jeśli wstanie troszeczkę przypruty
To próżno pytać o Panfusy i Lucy


pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



j.w. wiersz świetny a ja pójdę za ciosem (ten czytacz tak po trzeźwemu to nie zmoże tyle razy) :)))))

W trakcie obali gorzałki kwaterkę
Czytając z zacięciem po raz z rzędu któryś
Głowa się kiwnie wpadnie pod kołderkę
Rano to pewne – nikt go nie dobudzi
A jeśli wstanie troszeczkę przypruty
To próżno pytać o Panfusy i Lucy


pozdrawiam Jacek
dzięki Jacku, a tę gorzałkę to kiedyś razem musimy obalić
a może w większej ilosci gości razem z Lucy i Pafnucym, hi
MN
Opublikowano

Messalinie, podziwiam Twoją lekkość słowa. Ty jesteś w stanie zrymować każdą myśl, każde wydarzenie czy też obrazek - jesteś niesamowity.
Chociaż nie zawsze coś skrobnę pod Twoimi wierszami, wiedz, że na pewno zawsze je czytam z przyjemnością.
pozdrawiam serdecznie :)))

Opublikowano
no bo się łożył wiatru dech z popasu,
skłębiając myśli w powab i chuć babską,
a weź się tylko okiem jednym nasuń
i wydaj z siebie – ach! i oby zaschło
jak pogwizdowi, gdy sprawunków nawał,
a tu tak piękny kawałek się zawarł

*
i nuż przyłożył mu wiatr dechą z pazuchy
skłębiła się myśl gdy babską chuć podglądał
jednookm się stał co wyczytał z twarzy staruchy
śmiech i gorycz i tyleć się naoglądał

takiegoż i wygwizdać przyszło wietrzysko

* ech Messo, trudna ta twoja sztuka, a tobie tak łatwo rym leci...
serdeczności /Stanka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...