Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nauczyłam się prozy jak obróbki na drutach
bułki wychodzą masłem smarowane bo taniej
przeliczam milczę gdy gotuję zupę
z przyzwyczajenia rozdaję ryż czasem

chleba naszego
nie każdy go ma i dach nad głową ciężarem
niebo to nie strach
to opoka ktora się lituje gdy susza
deszcz i wtedy wilgotnieją usta

rozpraszam się jak wiatr nad ranem
zbieram pajęcze nitki tkam dzień
na różowych odnogach jutrzenki
zielony piach ociąga się wiosną
zaczyna zamierać lato na obrzeżach złoto
gdy brzoza kurczy korzenie

mniej mnie za każdym rogiem złudzeń
lipowy smak miodu uzbierały pszczoły
bez recepty ulepią oczodoły z wosku

Opublikowano

hmm... mam mieszane odczucia. Trochę miejscami przegadany i gubi rytm zwłaszcza w trzeciej strofie. Mam zastrzeżenia do formy i sposobu wyrazu, bo w wierszu jest to coś, jest pomysł. Ja bym tylko w przypadku metafor poszła na ich wyrazistość, a nie na ilość. Takie moje skromne zdanie.

Pozdrawiam,
gocha

Opublikowano

Ne przegadany, tylko styl taki, mnie tak się Kasprowiczem zawiało, oczywiście dziś już nikt tak nie pisze, ale jakby współcześnie to właśnie tak.

Jaro jest zachwycony (co mu się rzadko zdarza).....

(Kasprowiczowe "w chałupie" mi sie przywołało)

:o)

Opublikowano

dzieki za Wasze komenty, pozdrawiam jak cuuus:)

Nagietku, tak ma byc, rozpamietywanie to uczta...buuziam:)
Michał Kowalski, trudno, nie zmuszam :)
Jaro Sław, dzieki...mile:)
Małgorzata_Jaworek, tak wyszlo...:)
zak stanisława, dzieki Stasiu, buuziam:)
marianna ja, dzieki, ano mniej :) sladzam tez:)

Opublikowano

Wiersz podoba mi się.
Niestety nie rozumiem wszystkiego np:

to opoka ktora się lituje gdy susza
deszcz i wtedy wilgotnieją usta
- po co ten "deszcz". Do niczego on mi tu nie pasuje


przeliczam milczę gdy gotuję zupę - co przeliczam? Bułki?


zaczyna zamierać lato na obrzeżach złoto
- a tu: lato zamiera złoto
czy: zaczyna zamierać lato, na obrzeżach złoto gdy brzoza kurczy korzenie?

z przyzwyczajenia rozdaję ryż czasem - czemu to "czasem" na końcu?


lipowy smak miodu uzbierały pszczoły
bez recepty ulepią oczodoły z wosku

a tu bym zmieniła choć w jednym wersie. Albo:
pszczoły uzbierały lipowy smak miodu

Albo: ulepią oczodoły z wosku bez recepty



To co najbardziej mi się podoba to wersy:

nauczyłam się prozy jak obróbki na drutach

niebo to nie strach
to opoka ktora się lituje gdy susza

- to jest super

Natomiast unikałabym stwierdzeń typu:

na różowych odnogach jutrzenki
mniej mnie za każdym rogiem złudzeń

- one niepotrzebnie podnoszą ton, wydźwiek wiersza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.   Czasami nachodzi mi myśl do głowy przeznaczenie? powiedziawszy sobie, idę raz kolejny na fotel Za oknem, stado białych pól, rozrzuconych niedbale; gałęzie przybrały wystrój nagi, wręcz miejscami na miarę ludzkich dłoni surowo zaś poczynione, gdy sypią się chłodne podmuchy, a kołnierz wydaje się być wilgotny na ulicach, podstępnie kryje się cisza jak przystało, ze stylem gonią płaszcze się wzajemnie śmiech rozbrzmiewa głośniej niż zazwyczaj   Po domowym powrocie, ukojenie ciepłem koc już wita lampa świeci w kącie  wszystko znajome, przy drzwiach powódź na podłodze topi się puch przyniesiony z zewnątrz ciemność opowiada o kończących się szmerach i przekręcaniu zamków herbata w kuchni, zdążyła się zaparzyć Na co więc jeszcze czekać?   A w tym wszystkim, serca tulą się wzajemnie odnalazłszy coś więcej   szyldy zapraszają na poranną kawę para z ust wyznacznikiem dróg byle zabrać rękawiczki, czapkę szalik   tak bym powiedział o tym, gdyby prawdą było: “Przyjdzie gwiazda pierwsza, ujrzymy się przy stole, powiem Ci co nie co, Ty mi to samo odpowiesz”   II.   znowu wyczekane zachmurzenie wczorajsze kałuże stoją nam na drodze pierwszy listek strzęk po głosie   gdzie się jest w nadzwyczajny dzień marcowy? pogoda jedynie w zakłopotanie wprowadza niby zima jednak już nie zupełnie inny obraz ukazuje kartka z kalendarza w takim razie w kwietniu się ujrzymy maju maj kwiatów czar   co znaczy przebiśnieg? co znaczy zmiana? odmieniona kartka, oddana porada odejście przygotowanie na zdarzenie nadchodzące ja w tym wszystkim? taki obraz mój na wiosnę?   III.   wielu rzeczy nie powiedziałem głównie dlatego, że zapomniałem pobudka o czternastej haczyk w tym, że jasno jest od czwartej   biurko lśni od odbitego słońca wiecznie to samo zaproszenie Miejscowe szlaki, choć znam, odkryć chcą być raz kolejny tutejsze owocowe drzewa malin stosy   Jakżeby się nie zadurzyć w dobrobycie? Chciałbym odpornym być na ciepła życie tonąc w swej koszulce pląsam w pokoju czując podmuch wiatraka marząc o byciu na szczycie   opieram się na ekstazie tkwiąc głową ponad czterech pieśni chmurami, dumam czy dziś będę gdzieś dalej oddalę się nie myśląc nie tkwiąc będzie następny transport z powrotem   czuję, że ślepnę, bo nie dostrzegam dopełnienia przepływam przez tydzień kryjąc się za mylnym rachunkiem ogromnie bym chciał powiedzieć, że ruszam po kładce dalej jednak stoję tu z rowerem zachód jest czymś czego w głębi siebie, nie mogę ominąć   w radiu lecieć będzie, któryś z kolei, przebój minionego lata   IV.   Gdy to piszę, spaceruje utrzymuje się w stwierdzeniu, iż tutejsze domy mają zadziwiające firany jedynie sylwetki kątem oka dostrzec można   Powróciwszy do mych zajęć, więcej plecaków i toreb widuję Głównie w winklach, za sklepami Lecz jest jakoś ciszej spokojnej szare są budynki duch ducha pogania a ja sam, duchem w mieście owych Czyż marnieję?    Och, prawie bym w drzewo wszedł, nie mądrze pisać, idąc chcę powiedzieć jednak, że niedoszły mój opresor, piękną koronę włożył dokładniej mówiąc, taką z odcieni czerwieni   Czasem przyznam, potrafi być gorzej umiem zagubić się na dobrze znanej ulicy pragnąc mieć pragnienie   Nawiedzę biblioteki, rozpoznam coś co minione na chwilę wrócę choć sprawunków niektórych już nigdy nie odrobię znajdę sposób na życie nadzwyczajne wyrwę się, by wpaść w palący się płomień tylko na moment na pojedynczą chwilę   Gdy to kończę, powróciwszy, snuje się nocną porą począwszy szukać siebie dalej.   I tak co roku.
    • Gdzie jestem? Nie ma mnie na świecie. Kim jestem? Kiedyś się dowiecie. Skąd jestem? Z pustki się zrodziłem. Czy jestem? O tym zapomniałem.   Nie wiem kto ja, kto ty czy my, Czasem dobry, choć mówisz zły, Nie znam siebie, ciebie i nas, Działasz na mnie jak żrący kwas.   Utknąłem w czasie przestrzeni, Z rymami, lecz mało sensu. Minęły już długie wieki, Mniej rymów, lecz więcej sensu.   Szukam dalej swego rytmu, W wschodzącego słońca domu. Czekam dalej swego końca, Aż mnie weźmie mój obrońca.
    • @Alicja_Wysocka Jakież to śliczne i rytmiczne

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam cieplutko!
    • @Agnieszka Charzyńska Świetny wiersz! Iście moje klimaty. Jedyna moja taka sugestia: troszkę poukładać to wszystko, będzie bardziej przejrzyście i dialogi oczywiście

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam serdecznie!
    • @Migrena Byli więc silnie połączeni energetycznie. Bratnie dusze, może z poprzednich wcieleń? Cudownie napisane! Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...