Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wyczekany przyszedł wrzesień,
za nim drepcze pani jesień,
mgły pierzyną świat otula.
Pomaluje drzewa w lesie,
katar, kaszel nam przyniesie.
Pszczoły miód zrobiły w ulach.

Miodu pełne plastry w ulach,
świat do snu zaprasza. Wrzesień,
chłód i deszcze nam przyniesie.
No i grypę, jak to jesień.
Krzysia plany ciągle w lesie,
koc w fotelu go otula.

Miód podgrzeje mu matula.
Pszczoła jak aptekarz z ula,
czasem dzika, gdy barć w lesie.
Zbiera się go, bo gdy wrzesień
znów rozpocznie nową jesień,
chłód i słotę nam przyniesie.

Zwiędłe liście wiatr naniesie,
po ogrodzie wściekle hula,
co się dziwić, toż to jesień.
Dzieci w szkole pani Ula
uczy jak się pisze wrzesień
i co można znaleźć w lesie.

Na wycieczce dzieci w lesie
spacerują. Echo niesie
śmiechy, bo Krzyś słowo wrzesień
źle napisał, uszy stula,
ale dobra pani Ula
go pociesza. Toż to jesień.

A Krzyś pierwszą przecież jesień
spędzi w szkole, a nie w lesie.
Pracowicie, jak w tych ulach,
wiedzę zgłębia i przyniesie
to efekty. Niech roztula
kwiat mądrości szkolny wrzesień.

Wrzesień. Wiedzę pani jesień
niech otula, jak barć w lesie,
i przyniesie, jak miód z ula.

Opublikowano

Morfeuss
Powtórzenia są zasadą sestyny :)

Bogdan Zdanowicz: "Tak, jest, ale nieładnie to pachnie ;D"

Jeśli dosłownie - to wcale , bo ten katar. Nic nie pachnie i smaku się też nie czuje. Wiem coś o tym, bo katar ostatnio to mój problem :))))

W którym miejscu te przerzutnie rażą?
Chociaż nie wiem czy zdołam coś poprawić, bo w sestynie ostatnie słowo w wersie musi być takie a nie inne.

Opublikowano

Temat taki (niech będzie, że dydaktyczny) i dlatego zamieściłam wiersz na początku roku szkolnego :)
To wiersz dla dzieci (chyba) :)

A rytm jest ten sam pomimo przerzutni.
"źlE napIsał, tEraz stUla
Uszy, chOciaż pAni Ula"

Co złego w przerzutni. W wielu wierszach są i problem aby sensu przez taką przerzutnię nie stracić

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Początek roku szkolnego nie ma nic do tego, bo dydaktyka może jednak być bez "smrodku" ;)
Przerzutnia wymusza czytanie łączne - dlatego mówię o rytmie (może źle to określam?).
W żadnym ze środków poetyckich nie ma niczego złego, tym bardziej w przerzutniach. Ważne jest sensowne ich użycie, powinno być uzasadnione jakąś funkcją. Jeśli pod koniec stosuje Pani kilka razy przerzutnie, to dlaczego? (skoro na początku wiersza ich nie ma). Nie chciałbym sądzić, że to tylko "tak wyszło" (z powodów ograniczeń narzucanych przez wybraną formę).
Nie krytykuję wiersza - tylko proszę o wyjaśnienie.
Opublikowano

Oczywiście, że tak wyszło z powodu formy. W dodatku te przerzutnie mnie się wydają zabawne.
W wierszach wolnych nie ma ograniczeń, a mimo to niektórzy stosują przerzutnie lub inwersje, chociaż mogliby się bez nich obyć.
W sestynie jest tyle ograniczeń, że w większości, jakie czytałam, nie ma w ogóle rytmu, ani rymów.
Przy przerzutniach zawsze część sensu zdania trafia do następnego wersu i nie wiem czy wiersz byłby lepszy gdyby były tu przerzutnie w każdej zwrotce.
W wielu wierszach (nie koniecznie sestynie) takie przerzutnie są i też nie powtarzają się jakoś regularnie. W końcu to nie one są ograniczeniem w wierszach rymowanych, a rymy właśnie. Problem aby tego ograniczenia nie było widać i żeby coś nie wyszło bez sensu.
Natomiast wersy tutaj trzymają rytm i to nie powinno przeszkadzać przy czytaniu.
Smrodek dydaktyczny :)) hmmm, też nie bardzo wiem co to.
W wierszu uczeń, który miał przerwę w nauce z powodu choroby i kataru, robi błędy i musi nadrobić szkolne braki :)
Chyba, że się Panu nie podoba mój ul jak szkoła, albo miód jak wiedza. :))
Wiersz jest trochę zabawą z formą, a trochę był pisany z powodu rozpoczęcia roku szkolnego i w dodatku z przymrużeniem oka. I to tyle w ramach wyjaśnień. A jutro do szkoły. Koniec wakacji. :)))

Opublikowano

Bogdan Zdanowicz
Jakby się Pan tak dobrze przyjrzał, to przerzutni jest więcej niż ta jedna, którą podał Pan jako przykład.
Ale się robi :))) Nasz czytelnik, nasz pan :))
Teraz jest więcej :))

Wyczekany przyszedł wrzesień.
Drepcząc wolno, pani jesień
mgły pierzyną świat otula.
Pomaluje drzewa w lesie,
katar, kaszel nam przyniesie.
Pszczoły miód zrobiły w ulach.

Miodu pełne plastry w ulach,
a tu chłód na świecie, wrzesień
do snu prosi, deszcze niesie,
no i grypę, jak to jesień.
Krzysia plany ciągle w lesie,
koc w fotelu go otula.

Miód podgrzeje mu matula.
Pszczoła jak aptekarz z ula,
czasem dzika, gdy barć w lesie.
Zbiera się go, bo gdy wrzesień
znów rozpocznie nową jesień,
chłód i słotę nam przyniesie.

Zwiędłe liście wiatr naniesie,
co się dziwić, wściekle hula
po ogrodzie, ech ta jesień.
Dzieci w szkole pani Ula
uczy jak się pisze wrzesień
i co można znaleźć w lesie.

Na wycieczce dzieci w lesie
spacerują. Echo niesie
śmiechy, bo Krzyś słowo wrzesień
źle napisał, uszy stula,
ale dobra pani Ula.
go pociesza. Toż to jesień.

A Krzyś pierwszą przecież jesień
spędzi w szkole, a nie w lesie.
Pracowicie, jak w tych ulach,
wiedzę zgłębia i przyniesie
to efekty. Niech roztula
kwiat mądrości szkolny wrzesień.

Wrzesień. Wiedzę pani jesień
niech otula, jak barć w lesie,
i przyniesie, jak miód z ula.



Boskie Kalosze
Na wiersze zawsze jest czas.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiersz mi się bardzo podoba. Bardzo trudna forma. Musiała się Pani sporo napracować. Sestyny nie powstają na pniu. Ładnie poprowadzone słowa kluczowe Eee tam, co ja gadam (piszę) – idealnie. No i dobrze wkomponowane envoi. Jak widać, formy sprzed blisko (?) 7 wieków, nadal mają się dobrze. Gratuluję serdecznie.
Pana Zdanowicza troszkę muszę jednak poprzeć:



Sylabicznie jest poprawny, jak najbardziej, ale kłócą się troszkę stópki. Gdyby każdy wers zamykał się intonacyjnym wyodrębnieniem (bez przerzutni), to w ośmiosylabowym wersie nikt by nie doszukiwał się metrycznej średniówki, ale stosując przerzutnię w tego typu formach, dobrze jest zadbać o średniówkę, lub o zgodność stóp akcentowych. Wyrazy jednosylabowe nie posiadają wyraźnego akcentu, są częścią stopy (zestroju).
Tak więc np.
źlE napIsał – nie tworzy akcentu na źle, tylko do spółki z napisał jest peonem III źle-na-pi-sał
natomiast:
Uszy, chOciaż – stanowią samodzielne stopy akcentowe zwane trochejami U-szy, cho-ciaż.

stąd zachwiania rytmiczne są odczuwalne.
Ale i tak chwalę, i tak podziwiam. Teoria teorią, a napisać, to coś zupełnie innego. To sztuka.

Pozdrawiam miło.
Opublikowano

Amehobie
Panu Zdanowiczowi raczej chodziło o przerzutnie w tym wersie i podział składniowo-wersowy, a w dodatku na końcu pisze jeszcze, że wolałby więcej przerzutni aby rozluźnić rytm :)
Rozluźnić nie usystematyzować :)

Wszystko prawda, to co Pan napisał o zestrojach i akcentach, ale czy każdy wiersz musi być aż tak dokładnie podzielony? Tu równie dobrze wersy można czytać z podziałem na cztery, jak i na trzy stopy: źlE napIsał, tEraz stUla lub źle napIsał, tEraz stUla. Podobnie jest w innych wersach.
A w ogóle to kto by się zastanawiał przy pisaniu wiersza nad stopami, akcentami i innymi fidrygałkami wymyślonymi przez teoretyków. Już prędzej nad sensem tego o czym się chce pisać.
A już nad średniówką w ośmiozgłoskowcu, to już w ogóle. Pisze się na słuch i już.
Żartuję oczywiście :)))

Pięknie dziękuję i pozdrawiam obu Panów jesiennie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja w sumie powiedziałem, że mi się podoba (wiersz), i że wrzucając trochę teorii, nie oczekuję zmian, jest dobrze, po co zmieniać. Fanaberie były są i będą, zawsze.
A jesienne pozdrowienia przyjęte i odpozdrowione - bez żartów :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...