Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wystarczy już krzywdzenia
Bowiem nastaje czas odrodzenia
Dopasowywania się do Was nieustannie
Teraz to świat musi dostosować się do mnie

Pomału wprowadzam znaczące zmiany
Każdy pragnie być akceptowany
Chcę przestać czuć się niepotrzebna
Nie mogę być wiecznie przygnębiona

Płakałam będąc w kącie ukryta
I przez to stałam się skryta
Mam ochotę z siebie dużo dawać
I tyle samo od Was dostawać

Zaczynam życie od mocnego powstania
Zostawiam za sobą wszelkie zatroskania
Mam zapał żeby tak jak Łazarz z grobu wstać
I całe nowe życie garściami brać

Opublikowano

kiedyś napisałam kilka 4 wersowych wierszy, chciałam zobaczyć gdzie będę pewniej się czuła. po kilku takich wierszach doszłam do wniosku, że to nie dla mnie forma. dzięki za komentarz. możesz napisać co byś zmieniła? i gdzie?

jola :)

Opublikowano

pomijając resztę, forma jest ważna, a tu jest słaba, lubię rymy, ale w tym wierszu są słabiutkie.

zwróć uwagę:

krzywdzenia-odrodzenia: gramatyczny, dokładny, paroksytoniczny
nieustannie-do mnie: niedokładny, paroksytoniczny

zmiany-akceptowany: lepszy :), niegramatyczny, paroksytoniczny
niepotrzebna-przygnębiona: niedokładny

ukryta-skryta: gramatyczny, dokładny (wręcz głęboki), paroksytoniczny
dawać-dostawać: gramatyczny, dokładny (wręcz głęboki), paroksytoniczny

powstania-zatroskania: gramatyczny, dokładny, paroksytoniczny
wstać-brać: gramatyczny, oksytoniczny, dokładny

Prawidłowy dobór rymów, to nie jest, wbrew pozorom, łatwa sztuka, trzeba sporo poczytać o teorii rymów, nie tylko wierszy znanych klasyków romantyzmu, bo ich rymy w większości już przebrzmiały, współczesność wsadziła je w ramki banalnych, częstochowskich, gramatycznych etc. Epitety bynajmniej o zabarwieniu pejoratywnym.
Jeżeli to droga zbyt długa, to może pisać wierszem wolnym? Warto spróbować.

Pozdrawiam miło.:))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...