Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jesień przemiła pani
Uroków ma tysiące,
Srebrem ciebie omami,
Biciem serca gorącym.

Przyjdzie naglym marzeniem
Mgiełką zasnuje oczy
I gorącym pragnieniem
Może jeszcze zaskoczyć.

Potrafi wznieść na szczyty
Czułości i rozkoszy,
By nagle z wielkim krzykiem
Na sam dół się stoczyć.

Skropić policzki łzami,
Jakby rzęsistym deszczem.
Odświeżyć dawne rany
Jednym nieczułym gestem.

Jesień to zbiór owoców:
Tych słodkich i tych gorzkich,
Tych hodowanych w pocie
I tych co same rosły.

Jesień to czas wieczorów,
Refleksji i nadziei,
Dla ciebie szansa spora
By jeszcze siebie zmienić.

Na odlot samolot czeka
gdzieś za horyzont powiek.
Nieważne: cieć, poeta
Odleci dobry człowiek.

Opublikowano

Jacku!


Przyjdzie naglym marzeniem
Mgiełką zasnuje oczy
I gorącym pragnieniem
Może jeszcze zaskoczyć

Jesień, cudna pora.
Jest w niej wszystko czego dusza zapragnie
....kolory ,smaki ,wiele ciepła .. poeta,ach!
Serdeczności.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Spokojnie, tylko bez paniki!;)))

Jacku, jestem pewien, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Ja na przykład odławiam zwłaszcza
Jesień to zbiór owoców:
Tych słodkich i tych gorzkich,


oraz całą ostatnią strofkę - rzeczywiście udany finisz:)
Pozdrawiam,
tymczasem jeszcze latem się cieszmy!
Opublikowano

Już o jesieni, Jacku? Bardzo lubię tę porę roku, ale ja jeszcze nie nacieszyłam się latem.

urocze lato w ogrodach
barwami kwiatów mnie mami
na ucztę ślą zaproszenia
łąki pachnące ziołami

więc zanim jesień zawita
i wyrwie mnie z objęć lata
to nim się muszę nacieszyć
z nią później będę się bratać

Pozdrawiam serdecznie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
    • ukryte kapcie bose stopy na mrozie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...