Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zauważyłem, ale co z tego?

to z tego, że nie odnosiłem się do Ciebie, tylko opisałem swoją postawę wobec nieprzyjaznych zachowań. dlaczego w tym miejscu? poniewż Michał wspomniał o kłótni, Ty sam przyznałeś się do szyderczych komentarzy. tylko to miałem na myśli. nie oceniam Ciebie jako człowieka "w całości", tylko Twój styl komentowania. pewnie jesteś wspaniałym synem, kochasz zwierzęta i masz dobrą rękę do kwiatów. i chwała Ci za to.

ponadto Michał zwrócił uwagę na lapsus językowy, więc pisałem o sensie. znów nie odnosiłem się w ogóle do Twoich komentarzy. po co w takim razie powtarzasz swoje uwagi?

chyba jednak Ty jesteś trochę przewrażliwiony. tak trudno uwierzyć, że nie jest się pępkiem świata?

wiesz co Oscar? chyba przyznam Ci rację. będę brał odpowiedzialność za każde słowo, wycinał zbędne. a jeśli nie będę umiał, to wezmę z Ciebie przykład i napiszę, że wiersz jest nie w moim stylu, mocno wątpliwej jakości i wstawiłem go tylko dlatego, że ktoś mnie prosił. mam nadzieję, że potraktujesz go wtedy ulgowo.

i bardzo proszę - skończmy na tym. nudne to i trochę zbyt dziecinni się zrobiliśmy. nie uważasz?

pozdrawiam
  • Odpowiedzi 62
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy pan używa klawiatury ekranowej? Ekstrapolował? Czy pan kiedyś widział słownik? Pan chyba nie rozumie wyrazów z których pan korzysta. Konstytuuje gramatyki? Że niby czego pan nie robi? Chryste. Niech pan posprawdza te słówka w słowniku. poważnie.
Moje "wynaturzenia" słowotwórcze - których celowości nie możesz, Pan, w tej chwili pojąć - są dowodem na to, iż prezentowane (przez Pana) frazeologiczne podejcie do poetyki niejednokrotnie zawęża pojmowanie jej. I nie tylko. Szkoda, że gdzieś się zagubiła Panu wspaniałomyślność, a pozostało zdroworozsądkowanie.
Słowotwórcze? Znów pan uzywa wyrazów wbrew im znaczeniu. Przeciez nie uzył pan ani jednego neologizmu. Jakie słowotwórcze? Wspaniałomyślność? Wspaniałomyślnie wybaczam. Może niech pan popróbuje z monosylabowcami?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Moje "wynaturzenia" słowotwórcze - których celowości nie możesz, Pan, w tej chwili pojąć - są dowodem na to, iż prezentowane (przez Pana) frazeologiczne podejcie do poetyki niejednokrotnie zawęża pojmowanie jej. I nie tylko. Szkoda, że gdzieś się zagubiła Panu wspaniałomyślność, a pozostało zdroworozsądkowanie.
Słowotwórcze? Znów pan uzywa wyrazów wbrew im znaczeniu. Przeciez nie uzył pan ani jednego neologizmu. Jakie słowotwórcze? Wspaniałomyślność? Wspaniałomyślnie wybaczam. Może niech pan popróbuje z monosylabowcami?
Panie Oskar`ze, nie wiem skąd ta intelektualystyczna tandencja u komętatora. Na górze starałem się jedynie podkreślić niezwykłą konsekwencję Pańskiej wypowiedzi. W obawie "dalszej dyskursji" postanowiłem wyrzucić z własnego słownika "steretypowaść". Irytuje mnie Pańska "domniemana wspaniałomyślność", tudzież "wolnomyślicielskie i wolnomularskie" zapędy. Niestety nie chciałem wybiegać poza "meritum" utworu, ale rozumiem, że "bezpośredniość" Pańskich pytań i pieczołowicie realizowana komentatorska konwencja XXI wieku, nie cierpi - zwłoki. Rozważając propozycję, stwierdzam, że jest ona niezwykle kusząca. Zatem postaram się posłużyć "świe-rzutkim" akronimem: ps4u.
Opublikowano

1) Nie lubię takiej 'memełowatej' poezji. Zapewne przede wszystkim dlatego, że sam taką pisywałem. Memełowatością nazywam nastrój depresyjny, nihilistyczny, przy słabym wachlarzu środków. Ja rozumiem te zagrania. ?Jej?, tytułową niemoc, rozumiem klamrę i doceniam jako jakiś zabieg formalny, zwłaszcza w tej powodzi portalowego chłamu. Ale nie powala, a co do prawdziwości to może zasugerować niemoc autorską niestety. Ja bym naprawdę nie słuchał peanów wygłaszanych tutaj. Przecież nie chodzi o terapię, a o pisanie.
2) Też nie bardzo rozumiem, jaka głęboka prawda wynika z tego tekstu. Prawda, do której nie mógłby dojść inteligentny odbiorca, nawet apriorycznie (a przecież chyba o takich odbiorców chodzi). Co jest wyjątkowego w przeżyciu peela? Co jest wyjątkowego w opisie autora? I nie o to chodzi, że się czepiam, chodzi o to, że wymagam - i to jest moje prawo, Oscara również.
3) Niezwykle częstym argumentem przeciwko krytykowi jest sugestia, że ten nie zrozumiał przesłania, mylnie zinterpretował, bądź w ogóle tego nie zrobił. Błąd. Rzadko kiedy autorowi przychodzi do głowy (chociaż może przychodzi, lecz tego nie ujawnia), że krytyka taki tekst nie satysfakcjonuje. Też jego prawo.
4) Nieraz zarzucano mi arogancję za to, że pisałem wprost, co myślę. Do formy zawsze można się przyczepić, nie wnikam. Moją głęboką irytację budzili ludzie, którzy nie byli w stanie, albo nie pofatygowali się, by w miarę składnie sformułować kontrmyśl. Nie rozumiem, jak można szanować pisanie autora, który nie jest w stanie wyrazić się przynajmniej poprawnie w języku ojczystym (to nie do ciebie, Spiro, ani do nikogo, to uwaga na poziomie ogólnym).
5) Ja się nie dziwię Oscarowi, bo jeśli ktoś jest zakochany w Barańczaku, czy Cummingsie, to siłą rzeczy traci owłosienie na tym portalu, przy czym niezawodnie można się zdziwić, co w takim razie tu robi. Mniemam, że możliwości są dwie: jest masochistą, albo nadal wierzy w ludzkość;) Zaznaczam, że obydwie postawy uważam za w jakimś sensie pożałowania godne.
6) Nadmienię, że chyba jako jedyny z dyskutanów znam Oscara osobiście. Mogę was zapewnić, o ile kogoś to w ogóle obchodzi (wątpię, w gruncie rzeczy sam siebie uważam za pożałowania godnego), że to co o nim nawypisywaliście nijak się ma do rzeczywistości. Moją obserwacją z forum jednak jest pewna prawidłowość, że ?prawda? liczy się w kwestii dyrdymałowatej bądź słabej poezji, natomiast w stosunku do ludzi liczy się ?wishful thinking?.
7) Spiro, ten wiersz jest słaby. Jego słabością jest jego założenie. Człowiek w depresji jest na pół umarły - depresyjny wiersz o depresji zapętla się we własnym bezsensie, bo po co? Żeby wykrzyczeć? Ale jak, skoro peel zdaje się nie być zdolnym do rozpaczy?
Pozdrawiam

Opublikowano

Przeprszam, ze się wtrące, może ktos na moim poziomie intelektualnym (wiem, że niskim) wytłumaczy mi, o co chodzi?
1, 5) każdy ma prawo do własnych gustów. Ktoś lubi Barańczaka, ktoś inny S. Plath (w orginale jak sądzę).
2) czy z wiersza zawsze ma wynikać głęboka prawda? Po za tym, co to znaczy "głeboka prawda" i wogóle prawda.
4) Jeśli do nikogo, to po co ta uwaga o poprawnym wyrażaniu sie w języku ojczystym? Chyba jednak 'poetę' rozlicza sie z wierszy? To jak mówi na codzień mało mnie obchodzi, bo inaczej się pisze, inaczej mówi..
6) Co do tego wszystkiego ma znajomość osobista z Panem Oskarem?
tego najbardziej nie rozumiem.

I jeszcze jedno- czy krytyka w stylu Pana Oskara jest wogóle krytyką? Tak to wygląda- tam u was profesjonalistów? Złośliwości i wyrywanie zdań z kontekstu?
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Słowotwórcze? Znów pan uzywa wyrazów wbrew im znaczeniu. Przeciez nie uzył pan ani jednego neologizmu. Jakie słowotwórcze? Wspaniałomyślność? Wspaniałomyślnie wybaczam. Może niech pan popróbuje z monosylabowcami?
Panie Oskar`ze, nie wiem skąd ta intelektualystyczna tandencja u komętatora. Na górze starałem się jedynie podkreślić niezwykłą konsekwencję Pańskiej wypowiedzi. W obawie "dalszej dyskursji" postanowiłem wyrzucić z własnego słownika "steretypowaść". Irytuje mnie Pańska "domniemana wspaniałomyślność", tudzież "wolnomyślicielskie i wolnomularskie" zapędy. Niestety nie chciałem wybiegać poza "meritum" utworu, ale rozumiem, że "bezpośredniość" Pańskich pytań i pieczołowicie realizowana komentatorska konwencja XXI wieku, nie cierpi - zwłoki. Rozważając propozycję, stwierdzam, że jest ona niezwykle kusząca. Zatem postaram się posłużyć "świe-rzutkim" akronimem: ps4u.

A mnie irytuje to, jak Pan w komentarzach kaleczy język ojczysty do granic komunikatywności. Najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. I obok literówki, bolduje mi Pan jakieś rzeczy nie wiadomo po co... ech.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Porażające.
no rzeczywiście, im,
choć niekoniecznie.
wbrew komu czemu? znaczniu kogo czego? ich
wbrew komu czemu? im. znaczeniu.

rozwiąż Pan tę porażającą zagadkę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Karolu,

dużo i pięknie napisałeś. może zaskoczy Cię, że prawie całkowicie się z Tobą zgadzam. prawie, ponieważ w znacznej części tworząc wrażenie, że odniosłeś się do powyższej "dyskusji", pisałeś o czymś zupełnie innym.

przede wszystkim zwróć uwagę na fakt, że nawet przez chwilę nie rozmawialiśmy o wierszu jako całości, tylko o trzech wyrwanych zwrotach. zaznaczam to nie dlatego, żeby udowadniać głębsze znaczenie w kontekście, tylko wskazać tło całej sytuacji.

zawsze mogę na komentarz w stylu "a przed (północą)" odpisać, że chodziło mi o 23:48, ale zaokrągliłem do pełnej godziny ze względów estetycznych. czy taka dyskusja według Ciebie do czegoś prowadzi?

po drugie - jeśli tezę, że prawdziwe historie powstają z niemocy uważa się za sofizmat (nie jestem pewien czy Oscar poprawnie używa tego terminu, ponieważ nie wyjaśnił dlaczego tak uważa) i jako kontrargument stawia się tezę w stylu: przecież wiadomym jest, że najlepsze powstają z mocy i odnawiającej się potencji, bez uzasadnienia i dowodu, to w zasadzie uprawia sofistykę w najgorszym tego słowa znaczeniu. zresztą nie po raz pierwszy. Oscar ponadto stosuje jeszcze jeden nieczysty chwyt erystyki, czyli stawia tezę przeciwną, a następnie przenosi ciężar dowodu na dyskutanta. ja natomiast robię w stosunku do niego dokładnie to samo, czyli stosuję argumentum ad personam. niech posmakuje. od jakiegoś czasu robię to celowo. Oscar nawet spodziewał się takiej reakcji, jak napisał w jednym z postów.

myślę (i mam prawo się mylić), że w znacznej części nie chodzi mu o ocenę jakości wierszy tylko o udowodnienie za wszelką cenę swojej wyższości. mam też prawo przeciwstawić się temu. i nie ma nic do rzeczy znajomość osobista z Oscarem, czy jej brak. może być inteligentnym i wykształconym człowiekiem, mieć wspaniały charakter i dużo innych pozytywnych cech, ale w komentarzach buduje taki, a nie inny obraz siebie i do tego tylko się odnoszę. w wielu przypadkach czytałem bardzo dobre i rzeczowe komentarze jego autorstwa. i wtedy spięcia się nie pojawiały. zresztą napisałem już o tym wyżej.

i kilka postów wcześniej napisałem, że czas z tym skończyć, bo jest to nudne dziecinne i do niczego nie prowadzi. każdy ma prawo kreować taki wizerunek, na jaki ma ochotę.

na koniec chciałem podziękować za wyrażenie opinii na temat wiersza. z zasady nie odniosę się do niej, bo każdy ma prawo do swojej (to nie jest wyraz zgody, ani braku zgody z Twoją opinią). dziękuję przede wszystkim za pokazanie, że nawet negatywna może być przekazana w sposób rzeczowy i kulturalny.

pozdrawiam i do zobaczenia

p.s. mam nadzieję, że "wątki poboczne" też zostaną zamknięte. bardzo o to proszę i z góry dziękuję.
Opublikowano

najpierw napisałam "wow" ..a później przeczytałam dyskusję powyżej...

wiersz, jest wg mnie jak najbardziej godny uwagi....jeśli wiersz kimś porusza, wzbudza jakieś uczucia i trafia do kogoś w jakikolwiek sposób to znaczy, że coś ten wiersz w sobie ma, jest dobry, albo ciekawy, albo jedno i drugie....
i nie chodzi o poziom odbiory, "wybredność" czy co tam innego...

ja na swój sposób ten wiersz zrozumiałam, wczułam się, więc myślę, że wiersz sppełnił swoją rolę:)

cz.p. ;)

Opublikowano

tocząca się tutaj dyskusja dała mi na tyle do myślenia, że nie zjawię się na popie


/taki niewinny żarcik/

a wiersz- na nie - niestety
i przepraszam, że zdawkowo
ale tylu już tyle napisało
że mój dłuższy komentarz
byłby li tylko płotką wśród rekinów

przychylam się
/w ogólności! - bo czasu w pracy brak na szczegółową analizę komentarzy
i racji ich Autorów/

do Karola, Michała i Oskara

pozdrawiam Spiro!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Porażające.
no rzeczywiście, im,
choć niekoniecznie.
wbrew komu czemu? znaczniu kogo czego? ich
wbrew komu czemu? im. znaczeniu.

rozwiąż Pan tę porażającą zagadkę.

Wiesz co, mimo ze staram sie miec do siebie dystans, to jednak dyskusja nad jedna literowką i bronienie jej, jest ponizej mojego poziomu. Ale jesli ty masz z tego radoche...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Oskar`ze, nie wiem skąd ta intelektualystyczna tandencja u komętatora. Na górze starałem się jedynie podkreślić niezwykłą konsekwencję Pańskiej wypowiedzi. W obawie "dalszej dyskursji" postanowiłem wyrzucić z własnego słownika "steretypowaść". Irytuje mnie Pańska "domniemana wspaniałomyślność", tudzież "wolnomyślicielskie i wolnomularskie" zapędy. Niestety nie chciałem wybiegać poza "meritum" utworu, ale rozumiem, że "bezpośredniość" Pańskich pytań i pieczołowicie realizowana komentatorska konwencja XXI wieku, nie cierpi - zwłoki. Rozważając propozycję, stwierdzam, że jest ona niezwykle kusząca. Zatem postaram się posłużyć "świe-rzutkim" akronimem: ps4u.

A mnie irytuje to, jak Pan w komentarzach kaleczy język ojczysty do granic komunikatywności. Najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. I obok literówki, bolduje mi Pan jakieś rzeczy nie wiadomo po co... ech.
Przepraszam, chciałem tylko pokazać, jak "poetyka w pewnym sensie" może zawężać komentatora w jego iterpretacjach. Najwidoczniej, w Pana przypadku, mi nie wyszło.

Spiro: Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no rzeczywiście, im,
choć niekoniecznie.
wbrew komu czemu? znaczniu kogo czego? ich
wbrew komu czemu? im. znaczeniu.

rozwiąż Pan tę porażającą zagadkę.

Wiesz co, mimo ze staram sie miec do siebie dystans, to jednak dyskusja nad jedna literowką i bronienie jej, jest ponizej mojego poziomu. Ale jesli ty masz z tego radoche...
Jesteś bezczelny, wiesz o tym? nie ja mam radochę;
Ty wlasnie tak robileś dyskutując ze mna kiedyś tam, CZEPIALAES SIE LITERÓWEK.
Czyli TY mozesz, inni nie mogą?
bezczelnosc
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dobry wiersz ;) i żadnych problemów nie ma z tą ciszą, możno jak minimum odnaleźć dwie logiczne interpretacje, jeśli się chce, ale jeśli się komuś nie zachciało, to szkoda dyskutować :)
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiesz co, mimo ze staram sie miec do siebie dystans, to jednak dyskusja nad jedna literowką i bronienie jej, jest ponizej mojego poziomu. Ale jesli ty masz z tego radoche...
Jesteś bezczelny, wiesz o tym? nie ja mam radochę;
Ty wlasnie tak robileś dyskutując ze mna kiedyś tam, CZEPIALAES SIE LITERÓWEK.
Czyli TY mozesz, inni nie mogą?
bezczelnosc

Heh. I to literówki tłumaczyłaś dysortografią?:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Karolu,

dużo i pięknie napisałeś. może zaskoczy Cię, że prawie całkowicie się z Tobą zgadzam. prawie, ponieważ w znacznej części tworząc wrażenie, że odniosłeś się do powyższej "dyskusji", pisałeś o czymś zupełnie innym.

przede wszystkim zwróć uwagę na fakt, że nawet przez chwilę nie rozmawialiśmy o wierszu jako całości, tylko o trzech wyrwanych zwrotach. zaznaczam to nie dlatego, żeby udowadniać głębsze znaczenie w kontekście, tylko wskazać tło całej sytuacji.

zawsze mogę na komentarz w stylu "a przed (północą)" odpisać, że chodziło mi o 23:48, ale zaokrągliłem do pełnej godziny ze względów estetycznych. czy taka dyskusja według Ciebie do czegoś prowadzi?

po drugie - jeśli tezę, że prawdziwe historie powstają z niemocy uważa się za sofizmat (nie jestem pewien czy Oscar poprawnie używa tego terminu, ponieważ nie wyjaśnił dlaczego tak uważa) i jako kontrargument stawia się tezę w stylu: przecież wiadomym jest, że najlepsze powstają z mocy i odnawiającej się potencji, bez uzasadnienia i dowodu, to w zasadzie uprawia sofistykę w najgorszym tego słowa znaczeniu. zresztą nie po raz pierwszy. Oscar ponadto stosuje jeszcze jeden nieczysty chwyt erystyki, czyli stawia tezę przeciwną, a następnie przenosi ciężar dowodu na dyskutanta. ja natomiast robię w stosunku do niego dokładnie to samo, czyli stosuję argumentum ad personam. niech posmakuje. od jakiegoś czasu robię to celowo. Oscar nawet spodziewał się takiej reakcji, jak napisał w jednym z postów.

myślę (i mam prawo się mylić), że w znacznej części nie chodzi mu o ocenę jakości wierszy tylko o udowodnienie za wszelką cenę swojej wyższości. mam też prawo przeciwstawić się temu. i nie ma nic do rzeczy znajomość osobista z Oscarem, czy jej brak. może być inteligentnym i wykształconym człowiekiem, mieć wspaniały charakter i dużo innych pozytywnych cech, ale w komentarzach buduje taki, a nie inny obraz siebie i do tego tylko się odnoszę. w wielu przypadkach czytałem bardzo dobre i rzeczowe komentarze jego autorstwa. i wtedy spięcia się nie pojawiały. zresztą napisałem już o tym wyżej.

i kilka postów wcześniej napisałem, że czas z tym skończyć, bo jest to nudne dziecinne i do niczego nie prowadzi. każdy ma prawo kreować taki wizerunek, na jaki ma ochotę.

na koniec chciałem podziękować za wyrażenie opinii na temat wiersza. z zasady nie odniosę się do niej, bo każdy ma prawo do swojej (to nie jest wyraz zgody, ani braku zgody z Twoją opinią). dziękuję przede wszystkim za pokazanie, że nawet negatywna może być przekazana w sposób rzeczowy i kulturalny.

pozdrawiam i do zobaczenia

p.s. mam nadzieję, że "wątki poboczne" też zostaną zamknięte. bardzo o to proszę i z góry dziękuję.

Nie będę się już wgłębiał specjalnie i polemizował, ze wszystkim, z czym polemizować by należało. Napisałem "aktualizującej się potencji". Sporo to zmienia. Żeby coś zrobić trzeba mieć moc zrobienia. Trzeba mieć tego potencję, a potencja jest wtedy potencją kiedy się aktualizuje, spełnia, dokonuje. Jeśli twierdzisz że można uczynić nie będąc w mocy uczynienia czegokolwiek no to przykro mi bardzo.

A Twoje psychoanalizy, oceny autora komentarzy... szkoda gadać. Ale jak ładnie je usprawiedliwiłeś:)

Oscar ponadto stosuje jeszcze jeden nieczysty chwyt erystyki, czyli stawia tezę przeciwną, a następnie przenosi ciężar dowodu na dyskutanta. ja natomiast robię w stosunku do niego dokładnie to samo, czyli stosuję argumentum ad personam.

Haha!! piękne. Oscar gra nieczysto! Niedobry Oscar, nie docenia głębi całego wiersza i dopieprza się do nie wiadomo czego, do 4000 północy w wierszu na forum, do słuchania ciszy i do tego że to podły paradoksik, do wielce jego zdaniem wydumanej puenty, to mu nawrzucam od sofistów - ja - wielki filozof mistrz erystyki:D padam. po prostu padam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie zaskoczysz.
Myślę, że to, o czym pisałem było dość zrozumiałe. A moje odniesienie się do dyskusji byłoby całkowicie zbędne, albowiem nie mam ochoty w takie dyskusje się mieszać.

Zwracam. Jednak moim zdaniem fakt ten nie ma żadnego znaczenia.

Nie. Tak samo jak 99,9% dyskusji na tym portalu. Wobec czego uważam, że pytanie tak postawione również do niczego nie prowadzi:)

Niestety, ciężar dowodu zawsze spoczywa na autorze. Ale pomińmy to. Erystyka jest z zasady nieczysta, stosujemy ją wszyscy na co dzień. Wolę taką erystykę, jaka była prezentowana tutaj (tak jak ją przedstawiasz, to wygląda na zgrabną manipulację), niż argument w stylu 'a ty jesteś głupi'. Wolę taką erystykę niż bałwochwalstwo, lizodupstwo; ona przynajmniej coś wnosi. Jednakowoż nie chce mi się toczyć wojny z nosicielami ww. cech.

Ależ próba udowodnienia swojej wyższości to również niezwykle częste zjawisko na tym portalu. Ze wszystkimi tak walczysz?;)

Teraz to z kolei ty próbujesz stworzyć wrażenie własnej wyższości, tyle że w innej sferze;)

Proszę bardzo. Tyle że, jak czytam o 'kulturalnych' sposobach, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I po co to szyderstwo będące atakiem? Co takiego napisałem, że wywołało agresję? Odpowiedz sobie na to pytanie, z pewnością to pomoże w utrzymywaniu kontroli nad sobą.

Każdy ma prawo. Ale nie wiem, gdzie napisałem coś przeciwnego, bo wnioskuję, że to była polemika, ale z czym, jak i po co, to już za cholerę non sequitur.

Też nie napisałem, że ma wynikać. Wydaje mi się jednak, że ktoś wcześniej napisał, że wynika. Co do znaczeń, to proszę zapytać tę osobę, która tych pojęć użyła. Jakoś nie potrzebowałaś objaśnień, kiedy ten ktoś to pisał po linii zgodnej z twoją.

Przepraszam, a czy muszę wskazywać konkretne przykłady osób? Nie mam na to ochoty. Z wielu powodów.
Jak ktoś mówi bełkotliwie to i pisze bełkotliwie. To jest prawidłowość na tym portalu.

Żeby dać do zrozumienia, że psychologia stosowana tutaj jest naiwna.

A czy reakcja w postaci twojej wygląda cacy? Złośliwość i agresja? Gdybym podjął ton twojej wypowiedzi skończyłoby się brzydką pyskówką. Niby nieważne jest, kto zaczyna, ale jeśli ktoś kogoś prowokuje, to bierze sporą część odpowiedzialności na siebie. Czyż nie?
Również pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Ale co ? Te dwa pióra ? Nie strasz mnie !
    • @Annna2 @Annna2 Anią, ja byłam przekonana, że Ci odpisałam... Niech mnie, przepraszam. Jak mi teraz głupio, i słusznie. Mam nadzieję, że wiesz, że nigdy umyślnie bym tak nie zrobiła. Co do poprzedniego komentarza, to tak, oby tak było. Nie gniewaj się, proszę. @Annna2 proszę Cię, nie pisz tak nawet.  Ja jestem po prostu głupia, nieuważna jakaś. Wiesz przecież, że piszesz świetne wiersze, że piszesz mądrze, że poruszasz ważne tematy, że potrafisz wejść w teksty innych i wydobyć z nich to co najważniejsze... Wszyscy to wiedzą, Ty też musisz.  Ja Cię jeszcze raz przepraszam.
    • „Karaluchy bez kompasu”  "wiersz o dzieciach" ich życie to łysa żarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich glowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki, a potem wrzask na placu - "ful  aborcja od zaraz". dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego. „Dwuosobowa wersja nieba" "wiersz o rodzicach" ich miłość to żaroodporne naczynie wyprodukowane w piekle TEFAL gdzie gotuje się nicość na średnim ogniu z przyprawą „co by było gdyby” . ich dzieci już wyrosły, mają własne Wi-Fi i cienie z plastiku. makaron al dente stygnie, ona je go z oczami wywróconymi jak szklane kulki, on nie je - tylko gryzie powietrze jak wirus. mieszkanie - kapsuła z katalogu snów, w której nie da się zasnąć, pełna przedmiotów z instrukcjami w języku, którego nie znają ich dusze, albo tymi z allegro co śmierdzą psem poprzednich właścicieli. on - hologram mężczyzny, ubrany w koszulę tak nudną, że aż marazmem krzyczy w podczerwieni, jego ręce to ramiona taśmy produkcyjnej co dniem i nocą składają cudze sukcesy. ona - awatar o smaku gumy balonowej, ma w ustach język swójego dyrektora i w kalendarzu ślicznego chłopca, który pachnie jak podpalony dezodorant i drugi dzień sierpnia. jej biurko - ołtarz zdrady, gdzie złożono ofiarę ze wstydu, dziurkacza i spinacza biurowego. frank szwajcarski - kochanek numer trzy, gryzie ich po nerkach, kaze im szeptać „spłacimy to” w rytmie ciężkiej arytmii serca. ich dusze - klatki na ptaki, ale ptaki dawno zdechły i teraz robią za dekoracje. na ścianie - zdjęcie, ona patrzy do tyłu, on w hipotekę, a między nimi - kody QR do niczego. seks - jak aktualizacja systemu Samsunga: wymuszona, zimna, a coś potem działa zawsze wolniej. miłość - jak czarna skrzynka, nikt nie wie, co się wydarzyło, ale wszyscy są martwi. czasem śnią im się ich własne dzieci, ale wplątane w kable  przez które nieustannie wrzeszczą: "więcej kasy." i szeptem dodają: „mamo, tato, coście ze sobą zrobili?” i znikają w reklamie kredytu odnawialnego. słuchają Spotify melancholii i piją wino z Biedronki tej zza rogu. jakby to był eliksir nieistnienia. czasem jadą do dziadków pod Bydgoszcz, gdzie chociaż jeszcze pies Burek szczeka normalnie. kochają się jak dwa cienie, pod co zgubiły źródło światła, ale jeszcze nie wiedzą, że już ich nie ma, bo ktoś właśnie zabrał im cienie ich własnych ciał. życie? wersja demo z napisem: „pełna funkcjonalność po śmierci”. tylko echo między ścianami robi slam poezję z ich zawodu: „ja...ja...ja...” „może...może...” „zostań... albo chociaż odśwież stronę”. i tak trwają, z wdziękiem, jakby to był trend z TikToka albo nowa idea z TVNu. płoną - nie od miłości, ale od przegrzanych ładowarek. I kiedy w końcu znikają - to jak ostatnie okno w przeglądarce: pełne zakładek, których nikt już nie otworzy. "Zwykłe niebo, edycja analogowa" "wiersz o dziadkach" ich miłość to szkliwo na glinianym garnku, pieczołowicie lepionym między jednym wykopem ziemniaków a długim spojrzeniem, które nic nie musiało tłumaczyć, bo mówiło wszystko. ona - w fartuchu z poplamionym haftem, który zna więcej przepisów niż internet, on - z rękami jak zgrubiałe korzenie drzewa, co trzymało dach, rodzinę i ciszę w całości. żyli w epoce, gdzie zegarki tykały jak serca, a nie jak deadline'y. dom był z czerwonej cegły budowany własnym potem i pachniał zupą szczawiową, kurzem, i Trybuną Ludu, której nikt nie czytał do końca, bo życie było ciekawsze. pod kuchennym oknem rósł różowy bez, a na kredensie - pudełko z nitką, bo zawsze coś się rwało, ale nigdy - między nimi. telewizor "Rubin" -  święte ognisko, przy którym zbierało się plemię sąsiadów, żeby obejrzeć pogodę, i przemowę pierwszego sekretarza. a potem milczeć razem - na "Kobrze". miłość była drewniana: skrzypiała, gdy zawiasy siadały, trzeszczała, gdy się kładli na starym tapczanie, ale trzymała - mimo wszystko. ich codzienność - bez tapet, ale z tapetami, co odchodziły w rogu pokoju  jak wspomnienia wojny, która nie skończyła się w kronikach filmowych, tylko w ich własnych  kolanach. czas odmierzały dym z komina, powolne kapanie kranu, i szczekanie Burka - nic nie było „smart”, ale wszystko było obecne. on miał kieszenie pełne kluczy i gwoździ, ona - wspomnień, nikt nie mówił o „work-life balance”, bo życie i praca były jednym i tym samym: wychodzeniem z siebie i powrotem z mlekiem. seks - jak sianokosy: rzadki, cichy, potrzebny, czasem zbożowy w zapachu, czasem z westchnieniem, co znaczyło: "jeszcze żyjemy". dzieci były sensem, wnuki - nagrodą, a Bóg - niepowtaralnym hasłem do sensu, pisanym kursywą we mszy o siódmej. kiedyś usiądą na ławce - jak na granicy światow - i będą patrzeć, jak ich dzieci płoną od kabli, a wnuki próbują zrozumieć, po co kiedyś mówiło się „dzień dobry”. a potem zgasną - nie jak ekran, ale jak świeca: z dymem, który pachnie tym, co było prawdziwe. i tylko piec kaflowy jeszcze przez chwilę będzie grzał światłem pamięci, nawet gdy nikogo już nie będzie w kuchni.      
    • @Alicja_Wysocka ... co się tutaj wyrabiało :) No, teraz to musztarda po obiedzie :) pozdrowienia
    • @piąteprzezdziesiąte Najwyraźniej nieświadomie pcham postęp do przodu

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dziękuję za uświadomienie. Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...