Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obiecałem nie nadużywać słów
nie przekręcać z boku na bok
po północy

przestałem sypiać
dla zabicia czasu czytam
tytuły na półce i dziwię się
jak niewiele znaczy
cisza kiedy jej nie słucham

*
dzisiaj w naszym domu żałobnicy
ty i ja – na koniec zrozumiemy
że prawdziwe historie powstają
z niemocy

  • Odpowiedzi 62
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Czytając Twój kolejny wiersz jestem coraz bardziej pełna uznania
dla Twojego pióra. Utwór godny uwagi, zatrzymania się na chwilę
w tym pędzie do nikąd. Bardzo mi się podoba, a najbardziej
zakończenie:
"że prawdziwe historie powstają
z niemocy"
tak wiele mówią te słowa.
Pozdrawiam i czekam na kolejne wiersze

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pierwsze pytanie jest tak głupie i dziecinne, że szkoda czasu na odnoszenie się do niego.

kto powiedział, że chodzi o słuchanie ciszy.

może odtematycznione, a może wymaga wkładu własnego i trochę osobistych emocji. nie chcę jednak za dużo od Ciebie wymagać. zajmie Ci to tyle pamięci operacyjnej, że nie zmieści się kolejny tom słownika lub almanach wszechwiedzącego.

na koniec - czytając Twoje komentarze chciałbym zasugerować, żebyś przerzucił się na lekturę instrukcji obsługi maszyn rolniczych. tam wszystko powinno być dokładnie opisane, logiczne i wprost. a jeśli nie, to dopiero będziesz mógł się wykazać.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pierwsze pytanie jest tak głupie i dziecinne, że szkoda czasu na odnoszenie się do niego.

kto powiedział, że chodzi o słuchanie ciszy.

może odtematycznione, a może wymaga wkładu własnego i trochę osobistych emocji. nie chcę jednak za dużo od Ciebie wymagać. zajmie Ci to tyle pamięci operacyjnej, że nie zmieści się kolejny tom słownika lub almanach wszechwiedzącego.

na koniec - czytając Twoje komentarze chciałbym zasugerować, żebyś przerzucił się na lekturę instrukcji obsługi maszyn rolniczych. tam wszystko powinno być dokładnie opisane, logiczne i wprost. a jeśli nie, to dopiero będziesz mógł się wykazać.

Spodziewałem się obraźliwej odpowiedzi i się nie zawiodłem:) Fajnie, twoja odpowiedź w streszczeniu to dla mnie: "spadaj głupi jesteś, nie gadam z Tobą" i nic poza tym. dziękuję i pozdrawiam. Odpowiadaj na posty fanów tylko. Daleko zajdziesz. Buziaki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pierwsze pytanie jest tak głupie i dziecinne, że szkoda czasu na odnoszenie się do niego.

kto powiedział, że chodzi o słuchanie ciszy.

może odtematycznione, a może wymaga wkładu własnego i trochę osobistych emocji. nie chcę jednak za dużo od Ciebie wymagać. zajmie Ci to tyle pamięci operacyjnej, że nie zmieści się kolejny tom słownika lub almanach wszechwiedzącego.

na koniec - czytając Twoje komentarze chciałbym zasugerować, żebyś przerzucił się na lekturę instrukcji obsługi maszyn rolniczych. tam wszystko powinno być dokładnie opisane, logiczne i wprost. a jeśli nie, to dopiero będziesz mógł się wykazać.

Spodziewałem się obraźliwej odpowiedzi i się nie zawiodłem:) Fajnie, twoja odpowiedź w streszczeniu to dla mnie: "spadaj głupi jesteś, nie gadam z Tobą" i nic poza tym. dziękuję i pozdrawiam. Odpowiadaj na posty fanów tylko. Daleko zajdziesz. Buziaki.

brawo Oscar! wreszcie udało Ci się coś poprawnie zinterpretować. czy to nie jest wspaniałe uczucie?

Twoje komentarze są szydercze i obraźliwe, więc moje odpowiedzi też. naucz się grzeczności i szacunku dla innych jeśli oczekujesz tego samego. skoro jesteś jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną osobą, którą traktuję w ten sposób, to może problem jednak leży po Twojej stronie?

a buziaki zachowaj dla innych. obcych mężczyzn nie wypada publicznie całować. i nie chcę przypominać sobie obiadu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owszem, są szydercze, ale czy obraźliwe? Skoro jesteś taki skrupulatny, to może też zauważysz, że moje komentarze są rzeczowe, a Twoje odpowiedzi wcale. Za to są personalnie ustosunkowane.

Gorące buziaki Misiaczku.
Opublikowano

Oskarze DZIKI
Czujesz się zawsze taki "mocny w gębie"? A czy wiesz, że Twoje najskrytsze słabości,
o których nikt nie wie (tylko Ty i Pan Bóg) to właśnie prawdziwa historia o Tobie?
Czy moja odpowiedź stysfakcjonuje Ciebie? Wątpię znając Twoje zdolności. Szkoda,
że taki talent idzie tylko w jedną stronę. Ciekawy z Ciebie typ człowieka. Jesteś fanem
Kuby Wojewódzkiego?(to by wiele tłumaczyło). Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego
co najlepsze.

Opublikowano

czasami są rzeczowe, ale powyższych za takie nie uważam. Ty szydzisz z autora wiersza, bo uważasz, że jest bez sensu. ja szydzę z autora komentarza, który moim zdaniem jest bezsensowny. Ty masz takie prawo i ja też. odpowiedzialność za słowa powinna być po obu stronach. tyle na ten temat.

Twoje "buziaczki" i "misiaczki" pozostawiam bez komentarza

Opublikowano

nie zgadzam się zes Oscardem co do tej ciszy Pl mówi:

ak niewiele znaczy
cisza kiedy jej nie słucha


a to zupełnie sprzeczne ze słowami Oscara:-
"jak niewiele znaczy
cisza kiedy jej nie słucham" nie słuchać ciszy??????. wstrząśnięty jestem/
nie słychać, a nie słuchać, to delikatna różnica!!!!!!!tylko Y na U
cmokeS Spiro!!!!!!

*

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk Podejrzewam, że nie za swoje. Musi zakład jaki wygrał, albo sprzedał ;)                                                                                          Pięknie dziękuję. Pozdrawiam.
    • I Kazi lejca, raperom MO reparacje, lizaki...
    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...