Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(jest to rozbudowana wersja wiersza już tutaj dodanego)


ludzie szukają miejsc wolnych
na jednym z obydwu foteli
siadają zwykle przy oknie
kładąc torebkę lub kurtkę
na drugim siedzeniu

gdy miejsc bywa że braknie
z niechęcią siadają przy sobie
z pytaniem na ustach – czy wolne? –
istoty społeczne samotne

zmęczeni wracają do siebie
w obrazach kłótni i skarg
tkwiący bezsennie - oby przed siebie! -
stawiają krok, cofnięci o dwa


dlaczego szukamy miejsc wolnych
rozdarci na statkach pozorów
tam prawda zatarta przez pustkę
w muzyce bez nuty koloru

a niebo ma barwę migdałów
w oczach smak kawy rozlany
chwila jak pierścień na palcu
ubrana w miłość z ekranu

bo niebo to uśmiech pomimo
szczęście jak śmiech ponad niezwykłość
zwyczajność rajem jest, masz go
miedzy pozorem a zmyłą


ludzie szukają miejsc wolnych
na jednym z obydwu foteli
siadają zwykle przy oknie
oddając swój rozum i serce
w ramiona nadziei

Opublikowano

Dobry temat i niestety prawdziwy. Jesteśmy samotni, ale nie przyznamy się do tego nikomu i będziemy demonstrować przekornie, że jest tak dobrze i tego właśnie chcemy, a nasze wnętrze aż piszczy aby to to ktoś na siłę przerwał, ale żeby to był przypadek, nie celowe działanie.
Wiersz trochę chyba jednak przegadany. Pomyślałbym raczej o skondensowaniu. Nie znam wersji pierwotnej. Jeszcze, nie przekonuje mnie wyrażenie . Pozdrawiam.

Opublikowano

Wioletko.... nie czytałam poprzedniej, ale jeśli była krótsza, to może lepsza..?.. bo tu wg mnie jest za dużo słów.. można chyba krócej. Poza tym...chyba lepiej zabrzmi, jeśli będzie... gdy bywa, że miejsc zabraknie... dalej, czy na pewno siadają z niechęcią..?.. mnie nie przeszkadza towarzystwo obcych ludzi, czasem pogawędka umila podróż. Czy można pisać... wracają do siebie w obrazach..itd...(...) w oczach smak kawy rozlany.. w ogóle trzy ostatnie strofki przekombinowałaś.
Niestety ogólnie jestem na nie, wybacz.
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Ja też pójdę na łatwiznę i nie będę szukał poprzedniej wersji, tylko skomentuję tą.
Bardzo podobają mi się trzy pierwsze strofki (czyżby to właśnie była ta pierwsza
wersja?), a "istoty społeczne samotne" to w ogóle miodzio (a gdyby tak "istoty
społecznie samotne"? Choć może to już przesada:), natomiast czwarta
jak dla mnie mogłaby nie istnieć, podobnie jak szósta i siódma. Może ich treść
zawrzeć w dwu, w połączeniu z piątą?
Wiem, jestem wybredny, a na dodatek tylko narzekać umiem:)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Napisałam go pod wpływem obserwacji ludzi w autobusach, którymi często jeździłam i - nie wliczając mniejszości - naprawdę, zwykle szukamy pustych dwóch miejsc, a jak przychodzi usiąść obok kogoś obcego, to niestety z niechęcią. Z resztą ja też tak czasem mam, że wolę trochę autobusowej separacji, choćby z powodu mojego zamiłowania do śpiewania podczas podróży, innym razem z kolei nawet z kierowcą przegadam całą podróż ;P, co nie powinno mieć miejsca :).

W zasadzie lubię używać dużo słów, ale popracuję nad tym. Nie podoba mi się jednak stwierdzenie, ze coś jest "przegadane". Może i jest, ale historia lubi się powtarzać i cały świat jest jednym wielkim kołem wydarzeń, więc wydaje mi się, że nawet rzeczy przegadane wciąż jeszcze będą miały swoje miejsce wśród nas i powinny mieć, także we współczesnej poezji.

Cieszę się, że niektórzy coś w tym wierszu znaleźli ciekawego. Wersja wcześniejsza kończyła się na drugiej strofie i bardziej przypomina wiersz. Przedstawiony powyzej rzeczywiście bardziej nadaje się na piosenkę ;), kóre to piosenki chyba powinnam zacząć pisać...? :)


Mam nadzieję, ze w przyszłości Was nie zawiodę i moze uda mi się stworzyć coś naprawdę fajnego. No, ale najważniejsze, zeby robić co się lubi :).

Pozdrawiam serdecznie, Wiola.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Musi lec z celi sum.               Kasia i sak.    
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
    • @viola arvensis     Twoja POEZJA jest niezmiennie fenomenalna !   w tym wierszu mistrzowsko uchwyciłaś  bolesny paradoks, gdzie to, co naprawdę  łączy, dzieje się poza wzrokiem „zimnych ludzi”, w sferze dusz i ciężkich westchnień.   to arcydzieło udowadniające Twój talent - poezja, która boli i zachwyca jednocześnie.     Wiolu.   Ty jesteś wspaniała !!!!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...