Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i właśnie Panie Piast
ta odrobina wyobraźni utrudnia "konsumpcję" tego całowania :))

Bo gdyby Beenie takiej zawieruchy przedburzowej nie namalowała
to i niechby to całowanie się ostało,

łódki wiosłem pędzone mkną szybko do brzegu
wielki popłoch w listowiu i między żaglami


cholernie wielki popłoch, łódki pędzone mkną etc.
to ten wiatr mistrzem ceremonii, bo i wpędza w popłoch listowie
i rozrabia między żaglami
i przy tym całowanie pasuje jak ulał :)

Pozdrawiam

PS. A Ty Beenie mogłabyś przez wzgląd na pewne względy
powściągliwiej wyrażać swoje emocje :((((
kurcze

:))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Egzegeta pisze:

PS. A Ty Beenie mogłabyś przez wzgląd na pewne względy
powściągliwiej wyrażać swoje emocje :((((
kurcze

Piast pisze:

Ach, gdybym się akurat we Wrocławiu napatoczył na ten deszcz całuśny, to bez względu na "pewne względy" i inne tego typu "różności", które egzegeta nazywa "emocjami", zastepowałbym " I'm singing in the rain... I'm dancing in the rain..." bo przecież nareszcie byłoby czym pooddychać... :)))
Pozdrawiam miło i czuło, papapapa Piast
Opublikowano

Wrocław już... po burzy. Coś "ciekawego" wsadziłaś w ten wierszyk, bo poczułem się jakbym był nad jeziorem. Mam takie nagrania odgłosów przyrody, z których jedna część ma tytuł "przed burzą". Od razu skojarzyło mi się to nagranie, jak czytałem twój wiersz. Nastrojowo ci wyszło. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Beenie
dziś czytam z samego ranka Twoje przedburze
i stwierdzam autorytatywnie jakem już poeta /zwróć uwagę, że nie stawiam tu emotikonu /
że druga strofa owszem. Ale pierwsza - wg mnie - wymaga dopracowania.
Podtrzymuję moje poprzednie odnośnie do całowania, ale jeszcze widzę - "trzciny zgięte w pozie modlitewnej"
a nie wystarczy - "trzciny w pozie modlitewnej" przecież wiadomo,
jak wygląda poza modlitewna.
Poza tym "ptaszęta" , bo "łódki" w drugiej strofie można z powodzeniem zmienić na łodzie.
A dlaczego kłują mnie te "ptaszęta" - może dlatego, że skutecznie ktoś mi tu na orgu wybił z głowy wszelkie zdrobnienia.
Nie wiem czy pamiętasz o moich jesiennych kałużach, gdzie miałem - parasolka twoją rączką trzymana, albo -buciki twoje nóżki chronią.
Beenie
wiem, że te uwagi potraktujesz jako czepialstwo.
i dobrze, powtarzam I DOBRZE :)

podpisał:

szuwarowy czepialski

no i oczywiście obowiązkowo
pozdrawiam z takim uśmiechem:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj szuwarowo czepialski Poeto!
Nie zaprzeczę żeś poeta (zauważ, że też nie wstawiam emotki), ani też nie zarzucę Ci braku uważnego czytania komentowanych tekstów – jesteś wartościowym czytelnikiem i to bardzo w Tobie cenię, jak również zależy mi, żeby Cię nie zniechęcić na przyszłość.

Doceniam, ale ... cooo by tu na obrooonę?

1/ Z całowaniem w zasadzie wymieniliśmy już uwagi, i póki co pozostanie pierwotna wersja tj. wiatr napaleniec :)
2/ Poza modlitewna, to również pozycja stojąca z dłońmi złożonymi na piersi lub z rękoma podniesionymi do góry – a więc tutaj również bez zmian :)
3/ Ptaszęta muszą zostać, bo tu chodzi o te małe siedzące w gniazdach i te zaczynające naukę pływania (małe kaczątka)
4/ Łódź w moim patrzeniu, jak i w mojej podstawowej wiedzy wodniaka, zasadniczo różni się od łódki - łódka to mała łódź

No i wyszło na to, że nic nie zmienię :)))

Obowiązkowo, ale i z przyjemnością, odwzajemniam uśmiechnięte pozdrowienie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Beenie
teraz już wiem, że jesteś świetnie przygotowana do obrony swego dzieła.
I zgadzam się z Tobą z malutkim wyjąteczkiem - całowania :)
Ale co najgorsze po Twojej odpowiedzi jakoś mniej we mnie zostało poety :(
kurcze, zdołowałaś mnie :(
chyba jednak posłucham teraz Satrianiego

Pozdrawiam tak beznamiętnie :(
:)))))
Opublikowano

Egzegeto, nie było moim zamiarem zdołowanie kolegi, niechże więc natychmiast z dołu wychodzi. No i oczywiście proszę mnie tu nie straszyć, że moje uwagi pod Twoimi wierszami będą lekceważone, a już nie wyobrażam sobie odrzucania tych słusznych ;)))
pozdrawiam żywiołowo, niczym przedburzowy wiatr :)))

Opublikowano

przepraszam Beenie, ale już mi minęło
wysłuchałem - "Is There Love in Space" oraz "A Love Eternal"
i pozdrawiam poburzowo:)))

PS. już więcej tak nie będę, bo oberwie mi się
od starszyzny orgowej za takie wycieczki odpoetyckie
zwłaszcza, że Maestro Bartosz Wojciechowski powrócił :)
z czegom niezmiernie rad:)))

zatem niejako uprzedzając fakty - przepraszam :)))

Do miłego :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...