Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Nie kocham Cię, nie jesteś moją córką !
- Tak ? - nastał moment tej kurewskiej ciszy, która mówiła więcej niż wszystkie krzyki i jęki połączone w jeden dźwięk.
- Acha - tylko tyle była w stanie powiedzieć. Łzy zaciskały jej powieki, a język jeździł po zębach.
W szybkim tempie ubrała się, włożyła do kieszeni to co potrzebne: klucze z domu, telefon i bilet miesięczny. - Materialistka ! - to słowo uderzyło w nią jak stado koni i omal jej nie stratowało. Wyszła, a świat z sekundy na sekundę coraz bardziej się od niej oddalał. Nie miała żadnej nadziei, żeby świat mógł się w jakiś sposób zmienić. - Nie jestem alkoholikiem, pije bo mam pieniądze.-tak się tłumaczył. W tej chwili, nienawidziła mężczyzn za ich pychę, wyparcie zła jakie wyrządzają, negowanie ich wszystkich nałogów które sprawiają, że rodziny nie są rodzinami, a żony stają się dmuchanymi lalkami które mają funkcję "Obowiązki domowe". Bezmózgie świnie !!
Szła ulicą Leśną, między podartymi drzewami. Marzyła tylko o jednym: zabić i zniknąć. To jedyne co przychodziło jej do głowy. Była zła i starała się zanegować własne istnienie. Stać się istotą z nie z tego świata, która nie odczuwa lęku, złości, nienawiści, miłości, która należy do innego ego. Nie umiała. Wiedziała, że spłodził ją śmiertelny mężczyzna, a wydała na świat równie śmiertelna kobieta. Idąc zobaczyła jak białe różyczki wychylają się do niej przez ogrodzenie. Bez zastanowienia zerwała dwie, przypięte do jednej gałązki. Udała się z nimi w wędrówkę z której miała nadzieję nie powrócić. Niebo zachmurzyło się. Zaczęło się ściemniać. Ulica Miejska wymarła, a gdzieniegdzie było słychać posykiwanie wiatru. Kropla za kroplą odrywała się z bezkształtnej chmury. Założyła kaptur i zaciągnęła rękawy na palce by nie zmokły. Minęła szkołę która wykształciła w niej świadomość kim jest i co jest ważne. Spojrzała na grube, ceglane mury z nadzieją, że jeszcze kiedyś nadejdą dobre czasy. Deszcz coraz mocniej drążył dziury w jej ubraniu. Ściągnęła kaptur, pozwalając na lincz policzków. Krople były ciepłe i dawały o sobie znać, spływając po czole, wzdłuż oczodołów, na szyję, a z niej były zrzucane na beton, przez palce. Szła sama, w ciemności. Mijała cienie drzew i mogiły starego miasta które ręką Boga zostało odnowione. Historia dnia poprzedniego jeszcze ciążyła, ale już nie tak bardzo. Czuła, jak całe ciało oblewa fala Nirwany. Nie przejmowała się niczym. Nawet tym, że może zaraz zginać. Minęła kościół. Stała pod nim dziewczyna z parasolem. Widać było, że na kogoś czeka. Nie przyglądała się jej zbytnio, zwróciła kroki w stronę cmentarza. Był zamknięty. Zaczęła się cofać.
Spotkała dziewczynę z parasolem, minęła kościół, szkołę, porzuciła róże, otworzyła drzwi piekła z którego uciekła.
Nirwana wciąż trwa i łzy nie są już takie słone.

Opublikowano

Przeczytałam i ... nic. Rozczarowanie troszkę. Krótkie i takie... nijakie. Gdzieś tam literówka, brak przecinka. "Łzy zaciskały jej powieki.." jakoś tak.. łzy zaciskały? powieki? "Ulica Miejska wymarła" - ten zwrot też mnie jakoś nie pasuje. To jeśli chodzi o stronę techniczną.
Może zbyt krótkie, by zainteresowało? Może spróbuj napisać coś dłuższego?

Pozdrawiam
N.Z.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie zliczę słów z myśli niezapisanych, co zniknęły  Pośród tysięcy znaków zapisanych na cyfrowym papierze.  W tylu wysłanych wiadomościach było treści-bez treści, w kalejdoskopie opisanych uczuć  Najważniejszych nie zostało nic opisanych.  W poezji zniknęła realność życia,  zabrakło odwagi do wykrzyczenia bólu,  dałem się pochłonąć: chorobie  romantyzmu, zblokowałem siebie w niezdrowej empatii,  w pragnieniu Ciebie utraciłem siebie.  W udręce powiedzianych- nie wypowiedzianych- dialektyce bez dialogu,  Ostrym piórem wydrapuje psalmy słów szarpiące papier  Zdzierające kartek stosy Z jednym listem niewysłanym…wypisywanym.  
    • @Berenika97 Z jednej strony nie da się, bo choćby ci nie pozwolą nie opowiedzieć się, a z drugiej strony, jak już tak zaglębisz się w pisanie trudno z tym przestać. Ja nawet nie miałem przerwy od 5 lat dłuższej niż tydzień niepisania. Nie byłem w stanie i być może źle że tak było zrobić sobie choćby tygodniowych wakacji od notesu. A pisząc z kolei musiałem się mega opowiadać, niekiedy spowiadać wręcz, ale też wielu chciało mnie widzieć po swoich sprzecznych stronach. Pisanie jest dziwnym zajęciem i miej Bereniko 97 choćby tego świadomość, tym większą im bardziej się tu starasz, a starasz się bardzo, dawno nie widziałem tak aktywnej osoby na forum :)) @Rafael Marius Ależ wielu takich było, znanych nawet. Chęć życia ze wszystkimi w zgodzie przeradza się często w niechęć do wszystkich i zawód. Ale dlaczego? Otóż dlatego że nie spotka Ciebie nigdy przywilej bycia w bandzie. Bo to bandy rozdają tutaj przywileje. 
    • Podnieście wzrok – nad światem kruk kracze, Niesie przekleństwo, co w kościach się znaczy. Niech pękną ich trony, niech runą pałace, Bo przyszła godzina na sprawiedliwe kary.   W mroku borów, gdzie szept się nie kończy, Wiedźma rozpala ogień, co prawdę wytrąci. O tych, co dla srebra sprzedali swe dzieci, O tych, co jak wrony żerują na nędzy i śmieci.   O handlarzach sumień, w płaszczu z cudzych łez, O tych, co modlą się, choć w sercu mają grzech. O zdrajcach, co w blasku świec ślubują kłamstw sto, A nocą jak wilki rozdzierają ludzkie tło.   W kręgu kamieni, gdzie moc się gromadzi, Stare zaklęcie o winie was wskaże. O tych, co w uśmiechu ukryli jad, A lud w kajdany pchali dniami i nocami.   O tych, co śmieją się, gdy głodny brat płacze, A sami od środka gniją jak puste pałace. O tych, co z niczego chcą tworzyć swą cześć, Choć ich słowo dziś znaczy mniej niż deszcz.   Słowa jak grad, rozbiją wasz mur, W nich wasze winy – bez wstydu, bez skór. To głos przodków, co pod ziemią drżą, To wyrok dla tych, co żyją krzywdą złą.   To pieśń o panach, co ludzi depczą, O ich koronach utkanych z podłości. O tym, że wolność w ich ustach to żart, Tylko dym i iluzja, tylko słów martwy fart.   O dłoniach splamionych łzami poddanych, O sercach martwych – na zawsze skamieniałych. O tych, co prawdą gardzą jak pyłem, I władzą karmią się jak demon zgniłym.   To nie pieśń gniewu, to pieśń o upadku, O systemie, co żeruje na człowieczym braku. Nie słuchaj jej, jeśli boisz się prawdy, Bo ten, kto milczy – ręce ma równie krwawe i zdradne.   Wiedźma zawyje – poznacie jej szał! Niesprawiedliwi w popiele i w pyle. Prawda jak żar rozgrzeje ten świat, Słowiański Duch – powstań, już czas!
    • @Amber Oskarżycielski świat zaniedbuje kwestie niechcący, naprawdę tak robi. Tym bardziej im więcej jest śladów cyfrowych. A tak naprawdę dużo jest niechcący :)  @violetta Tak, ale zanim to zrobi będę oponował nawet niechcący :) @Marek.zak1 Cały ja tutaj jestem niespecjalnie :) Pozdro M.  @KOBIETA Za przeznaczenie oskarżysz, no po prostu wytkniesz komuś złe przeznaczenie, a za niechcący trudniej i to też chodzi i nie bójmy się tego sformułować.  @Rafael Marius Lepiej nie wiedzieć, wygodniej.  @Bożena De-Tre Będę ale zawsze niechcący :)
    • @obywatel muszę kupić szlifierkę do domu:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...