Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)


Buju, buju, buju, buj,
bujaj się koniku mój.
Buju, buju, bujaj się,
bujaj się przez cały dzień.

Mój koniku, mój niebieski,
w oczach moich wnet schną łezki,
buzia moja roześmiana
gdy się bujasz już od rana.

Gdy na grzbiecie mnie kołyszesz,
to przedziwne bajki słyszę,
lub wyruszam w ciepłe kraje.
Chociaż... tak mi się wydaje.

Dziś słyszałem taką bajkę,
opowiedział mi ją dziadek:
Gdy był jeszcze bardzo młody,
to konika z drewna zrobił.

Tak jak ty, koń był bujany,
nie z plastiku lecz drewniany.
Czterech się bujało braci
na koniku mego dziadzi.

Byli na nim raz w Afryce.
Tam widzieli lwa i lwice,
zebry, słonia, nosorożca
i starego jaskiniowca.

Gdy poznali już ląd dziki,
to zwiedzali Ameryki.
Odtąd czterej bracia wiedzą,
w którym miejscu one leżą.

W tej co leży na północy,
nauczyli Indian z procy,
strzelać lepiej niż z armaty,
a kowboi strzelać z bata.

W Ameryce Południowej
znów przygody mieli nowe.
Gdy zwiedzali Złote Miasto,
kajman na ich widok zasłabł.

Bo nie widział nigdy w życiu
chłopców czterech na koniku.
Że miał jednak ostre zęby,
oddalili się czym prędzej.

Już za chwilę buszowali
po słonecznej Australii.
W zachwyt wprawił ich koala,
chociaż kangur też się starał.

Trochę w długiej tej podróży
czas się braciom zaczął dłużyć.
Przejechali Azję całą,
więcej już im się nie chciało.

więc zrobili cztery hopy
i wrócili do Europy.
Choć czekała Antarktyka,
sen ich zmorzył i konika.

Bajka tu się z prawdą plecie,
jednak dobrze, że na świecie
wciąż koniki są bujane,
no i dzieci roześmiane.

Buju, buju, buju, buj,
bujaj się koniku mój.
Buju, buju, bujaj się,
bujaj się przez cały dzień.
 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co w tym poprawić? Skrócić najwyżej do trzech zwrotek,proszę pana.
Rozumiem,dzieciaka trzeba zagadać bo się drze,najlepiej ,żeby zasnął,ale nie przesadzajmy
cały dzień się pan bujaniem nie wykręci!
Na pieluchę niemowlakowi jest pańska wyliczanka emigracyjnych perygrynacji Rodziny/ tych przymusowych i tych z osobistego wyboru/.
Przytul malucha! Boisz się, czy się nie rozleci zapięcie pampersa? To przewinąć!
To dla pana poezja?!! Gratuluję.
Pozdrawiam L.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z uszanowaniem- Pani chce powiedzieć "myślę, że myślę,tylko jeszcze nie wiem co.."Po co nabijać licznik komentarzy jeśli sie nie ma NIC do powiedzenia?Anno Siedem.
Pozdrawiam L.
Opublikowano

witaj Luka. kimkolwiek jesteś. wybacz, że nie będę Ci Panio/Panował. bo nie chce walnąć gafy, a z nicku, jak dla mnie nie wynika. poezja??? toż to przecie chyba widać, że to wierszyk dla dzieci jest... i w dodatku podpisany. od jakiegoś czasu testuje to na pewnym uroczym dwulatku. na szczęście na Poezji chyba się nie zna, bo sprawia wrażenie zachwyconego. gdy kończę, woła: "jeśće, jeśćie". no i muszę maglować to jeszcze raz... dwa... trzy... raz tylko udało mi się tym go uśpić ;). no, ale nie oczekuję, że wszystkim dzieciakom spodoba się to tak samo... komentarze Anny? zabawne, ale odnoszę wrażenie, że to Ty nabijasz mi licznik- dwa za jednym zamachem, choć można było załatwić sprawę jednym. dzięki! a tak serio, to cenię takie komentarze jak Twój. często są bardziej szczere niż te pochlebne... no, ale bez przesady. dzięki jeszcze raz i pozdrawiam.

Opublikowano

Ja trochę z górnej półki, znam bardzo dobrze poezje dziecięcą Tuwima, znam bardzo dobrze poezje Brzechwy (nieco mniej Jachowicza, Konopnicką) chcąc nie chcąc znam tez współczesne wierszyki i przyznaje, że ten utwór jak najbardziej się nadaje. Dla dziecka najważniejszy jest rytm, a tutaj pomijając 5 strofę wers 3 i 4 i "że(!) Ameryki to są dwie" (bez "że" musi być ten wers).czyta się jak najbardziej "czysto". Biorąc pod uwagę adresata występujące zwierzęta znacznie wzbogacają treść, chociaż prawda jest, że 12 strof może jednak znużyć. Aczkolwiek - mam wrażenie, że jednak nie, po prostu osobiście jutro wieczór stestuje ten utwór :)
Co dalej:
- w czwartej strofie dziadek, który nie był dziadkiem jest zbyt skomplikowane jak dla malucha

Mam wrażenie, że utwór jak najbardziej jest dla dzieci - a że mój syn ma fioła na punkcie koni (a nawet bujanego ma ) to pozwolę sobie wydrukować ten utwór.
Na piątke.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Nie można było w jednym poście,bo zajęłam się wybrzydzaniem,a później dopiero komentarzami.Nie lubię być zjadliwa ale nie ufałabym zbytnio smakowi poetyckiemu dwulatka.
Przetestuj na nim książkę telefoniczną..też go ucieszy.
Nadmiar bujania zakłóci dziecku równowagę,a twój wierszyczek forumowcom -zdrowy rozsądek.
Wiem,że jesteś miłym,dbałym,kochającym człowiekiem,bo to aż kipi z tekstu.To nie jest żadne usprawiedliwienie,napisałeś "coś".
Nie jestem szczęśliwa "czepiając się",ale..Bo tak! L.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja wiem, jak i na co dwulatek reaguje i jestem pewien, że książka telefoniczna go nie ucieszy. Tak samo jestem pewien, że użycie powtórzeń, onomatopei wzbogaca odbiór. Dzieci to nie tylko srające muły, nawet żyją, o ile babcie nie boją się, że wnuczki ubrane na biało się pobrudzą na spacerze.
Oczywiście dzieci to najwdzięczniejsi odbiorcy, a od czego ma się głowa przewrócić forumowiczom, tego nie łapie - chyba że po takim gruntownym niezrozumieniu wiersza u krytyka, co prowadzi do pisania głupot. I to u ludzi posługujących się pismem. Dlatego stwierdzam, że powyższe pani wpisy to bzdura na bzdurze.
Opublikowano

Uważam, że wierszyk jest świetny. A to wcale nie łatwa sztuka napisać coś, co zaciekawi dzieciaka. Prosiłeś o uwagi. Jest trochę późno, więc dziś tak na szybko:
"Odtąd każdy z braci wie,
że Ameryki to są dwie.

Potem podróżnicy mali
buszowali w Australii." ............zmieniłbym tak:

Odtąd każdy z braci wie,
że Ameryk jest aż... dwie.

Potem podróżnicy mali
buszowali po Australii.


Pozdrawiam

Opublikowano

Panie Michale, nawet nie wiesz, jaką radość mi swoim komentarzem sprawiłeś. oczywiście zgadzam się z Twoimi uwagami, ale zabrakło mi już cierpliwości żeby to dziełko doskonalić. ponadto co wymieniłeś, nie jestem zadowolony ze "starego jaskiniowca", ale sprawdziłem: w Afryce odkryto jaskinie ze śladami człowieka pierwotnego :). usprawiedliwiać się mogę jedynie tym, że mój "tester" jest tej wersji przychylny. pozostaje mi teraz tylko czekać na opinię kolejnego "eksperta". i jeszcze jedno, wbrew temu co napisałem w poprzednim komentarzu, wydaje mi się, że wierszyk nadaje się na kołysankę. trzeba tylko pokombinować z refrenem, ale to już pozostawiam Twojej pomysłowości. w każdym razie mój chłopak woli wersję śpiewaną, pomimo że nie mam w tym kierunku specjalnych uzdolnień. dziękując za rzeczowy komentarz pozdrawiam serdecznie i... czekam na wynik eksperymentu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki HAYQ, pomysł co do Ameryk niezły, ale skorzystałem już z rady Pana Krzywaka. taka forma jest mi bliższa, zapewne dlatego, że już wcześniej rozważałem taki zapis. co do Australii, to niestety, zaburza rytm, więc zostanie tak jak było. pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

łoj! ale się narobiło. nie nadążam ;). Niniejszym oświadczam, że do Luki żalu nie mam. jak już wcześniej napisałem, uważam, że często nawet z takich złośliwych komentarzy można wyciągnąć pożyteczne wnioski (pod warunkiem, że nie zostanie przekroczona pewna granica). choć mi miło, że bronicie mojego wierszyka, to pozwólcie, że do sporu nie będę się wtrącał. Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja wiem, jak i na co dwulatek reaguje i jestem pewien, że książka telefoniczna go nie ucieszy. Tak samo jestem pewien, że użycie powtórzeń, onomatopei wzbogaca odbiór. Dzieci to nie tylko srające muły, nawet żyją, o ile babcie nie boją się, że wnuczki ubrane na biało się pobrudzą na spacerze.
Oczywiście dzieci to najwdzięczniejsi odbiorcy, a od czego ma się głowa przewrócić forumowiczom, tego nie łapie - chyba że po takim gruntownym niezrozumieniu wiersza u krytyka, co prowadzi do pisania głupot. I to u ludzi posługujących się pismem. Dlatego stwierdzam, że powyższe pani wpisy to bzdura na bzdurze.

Nie napisałam,proszpana, że dzieci to tylko srające muły,taki jest pański punkt widzenia.Proszę ex katedra na mnie nie pokrzykiwać bo i tak się nie zlęknę.Napisałam,że takie długodystansowe bujanie sprawia ,że zagotował się tu komuś zdrowy rozsądek.Dziadziusie wsiech stran sajediniajtieś-ach ,takie miłe,milusie wnusie..
I nie uratują tego tekstu żadne analizy strukturalne,bo jest denny.
No i co? Zostajemy w klinczu.Każdy ze swoją BZDURĄ proszpana.To Pan łapie?Dostatecznie jest moja przezroczysta Głupota?Napisana,bo Pan także posługuje się piórem.Z gruntownym zrozumieniem L.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Forum funkcjonuje trochę jak księgarnia. Tam też do pewnych półek tematycznych nie podchodzisz, podobnie jak do autorów, bo twój czas i percepcja są ograniczone, podobnie jak zainteresowania. Moja żona czyta wyłącznie książki dokumentalne z dziedziny kryminalistyki. Jest to więc hierarchia osobista, niezwiązana z moją oceną. Co do komentarzy z reguły nie komentuję tekstów, których nie rozumiem, bardzo osobistych, religijnych, politycznych i autorów, którzy źle reagują na krytyczne uwagi. Czasem nie mam niczego ciekawego w komentarzu do napisania, czy zwyczajnie nie mam czasu i daje lajka.  Pozdrawiam
    • Fajnie to napisałaś. Co do meritum, zawsze zwyczaje i systemy były silne i często silniejsze od logiki  i zdrowego rozsądku, a władza duetu Herkus - Monte była widać słaba, skoro nie potrafili podjąć decyzji sprzecznej ze zwyczajami. Tutaj przychodzi mi do głowy sytuacja, w której doniesiono szefowi Luftwaffe Goeringowi, że jeden z jego pilotów jest Żydem. Odpowiedział: w Luftwaffe, to ja decyduję, kto jest Żydem.   Pozdrawiam serdecznie
    • @w0lfy77 Ten wiersz jest bardzo poruszający. Brzmi jak zapis kogoś, kto jednocześnie chce być sam i strasznie się boi, że nikt go naprawdę nie chce. I to napięcie czuć w prawie każdym wersie.
    • @Migrena Ten wiersz jak zimowy trans. Jest bardzo intensywny, gęsty i totalnie cielesny. Nie opowiada o zimie malując pejzaże, tylko wrzuca czytelnika w środek mrozu, aż zaczyna się od tego tekstu realnie robić chłodno.
    • Zima zaciska na mnie palce - cienkie, twarde, lodowe, jakby ktoś ulepił je z kości ptaków, które zamarzły w locie. Wsuwa mi w płuca powietrze ostre jak tłuczona noc, jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni. Czuję, jak świt tłucze się o moją klatkę piersiową, jakby chciał wybić sobie wejście, zanim przymarznie od środka. Oddycham metalem. Oddycham trzaskiem. Oddycham bielą, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania. Zima prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błyskawicy - widzi we mnie kości zanim ja je poczuję. Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach: obrośnięte mrozem, przykryte bezdechem, wypatrują moich dłoni - czerwonych, popękanych, jakby każde knykcie pisały zaklęcia przeciw ciepłu, jakby skóra uczyła się alfabetu zimy poprzez ból. Mróz wcina się we mnie głębiej niż lato, głębiej niż jesień, głębiej niż wszystkie pamięci: jest czysty, anatomijny, bezczelnie uczciwy. Nic nie udaje. Zima nie kłamie - rani prosto, rani w punkt, jak chirurg, który nie używa znieczulenia, bo wie, że znieczulenia są dla miękkich miesięcy. Wiatr oplata mnie jak zwierzę zrobione z noży, jak drapieżnik, który zna moje przeszłe oddechy. Próbuje mnie wypchnąć ze swojego terytorium, a potem wciąga z powrotem - jakby chciał mnie mieć w sobie na stałe, jako gorącą skazę, którą trzeba okiełznać. Wiatr rozkłada mnie na częsci jak anatom, który uczy się człowieka od zewnątrz do środka, mróz po mrozie, drżenie po drżeniu. Śnieg patrzy na mnie jak głuche bóstwo zrobione z ciszy; niczego nie oczekuje, ale wszystko zapamiętuje. Skrzypi pod stopami, skrzypi tak, jakby pod bielą poruszały się nerwy ziemi - biały impuls, wstrząs za wstrząsem, jak elektrokardiogram planety. Nos parzy, policzki drewnieją, dłonie szczypią jakby księżyc przykładał mi do skóry swoje zimne monety, płacąc za każdy gram ciepła, ktory ze mnie wyciąga. Drzewa stoją czarne i ostre, płoną odwrotnym ogniem - ogniem, który nie daje światła, tylko świadomość. Latarnie dymią zimnem. Słyszę świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową. Wchodzę w tę zimę jak w obrzęd przejścia, w alfabet, który można odczytać tylko własnym drżeniem. Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach. But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu - świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć. Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać. Wystarczy zgodzić się na zimę, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie lipcowe resztki, aż zostanie tylko cienki rysunek - pulsujący ślad na mrożonym szkle. Jestem upojony. Nie winem, nie jesiennym rozpadem, nie lipcowym ogniem - tylko białym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów kości, wyskrobuje z niego pęknięcia, a na koniec zostawia w środku błysk: zimny, chirurgiczny, prawdziwy. Śnieg migocze jakby ktoś zmielił tysiąc gwiazd i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim zniknąć. Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie - pali od środka, wypala powietrzem, aż stoję w jej ramionach niby zamarznięty, a jednak w środku płonę - cichym, niebieskim ogniem, którego żaden lipiec, choćby ryczał w niebo, nie potrafi nazwać.              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...