Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
ballada klamstwem obszyta (dookola)


niech pan poeta nam nie potwierdza
że jego język to istna twierdza
nie do zdobycia - warowny zamek
że za murami leży cud - diament
gdzież w skamielinie mową wypłynie
cacko świetliste - kamień rodzynek
wśród grubych murów okna na ćwieki
mrokiem pokryte ściany na wieki

niech pan poeta nam tu z ukosa
nie leje wody - mówiąc to fosa
wszakże głębina bronią jest błędną
panu dno bliższe - niżeli sedno
niech pan poeta się nie tłumaczy
mostem zwodzonym - bo nic nie znaczy
to biadolenie - wyrwane z wdzięku
panu krok bliższy jest do podstępu

niech pan poeta się nie zapala
zmieniając zamek na piękny pałac
i na cóż panu zmyślać bez przerwy
dom pana - godny - bliski konserwy
tak panu w głowie bóg wie co świta
myśl z chwili w chwilę już jest przeżyta
dokąd pan goni wietrznie uparty
gotów ustawić w domek i ... karty

niech pan poeta nam nie złorzecząc
przestanie zmyślać bajki jak dziecko
pan nie wyciągnie się z tego fiasku
budując w kasku zamki na piasku
i na cóż sypać panu te słowa
od których może rozboleć głowa
dla widzi-mi-się klepie pan biedę
zyjąc z włóczęgi pod gołym niebem


[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 31-03-2004 11:58.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 01-04-2004 05:51.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 01-04-2004 17:24.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 03-04-2004 10:31.[/sub]
Opublikowano


hehe.Jak zazwyczaj usmiechnelam sie czutajac Twoj wiersz Witku.Slicznie..
I znow rytm w najlepszym porzadku(czyzbys ostatnio przestudiwal jakas literature?:)).Iscie godny podziwu ten wiersz.

Nie rozumiem tylko czemu p.l czepia sie w ostatnich dwoch werach stylu zycia poety..Jesli ktos chce klepac biede i wybral taki sposob zycia- wedrowniczy- nazwijmy to tak..To czemu z nego szydzic?Czy to jest jakas wada?Bo zrozumialam ze wiersz jest jakby satyra na poete(czyli raczej wytyka niektore rzeczy)
Opublikowano

Jest to moj pierwszy komentarz na tym forum i prosze o wyrozumialosc, samemu ja oferujac :D
Wiersz jest zbiorem rymow, ktore maja na celu wypowiedzenie, niewypowiedzianego. Tym razem od strony technicznej rymowanie sie udalo. Od strony metodycznej tez :) Uwielbiam wiersze, w ktorych autoironia jest na jak najwyzszym poziomie.
Nie ma to jak posmiac sie, a najlepiej ponarzekac na siebie.
Dlatego zamieszcze za niedlugo wiersz o poetach... moze troche inny, mniej rymowany.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dormo - dziekuję za uśmiechnięty komentarz - no wiesz - z czytaniem fachowej literatury jak z lekarstwem na "kłamstwo obszyte..."

Nie szydzę Dormo - pokazałem tylko to jak potrafimy wymazać piękności marzeń zaszytą w wierszach - a w rzeczywistości jesteśmy zupełnie inni - ... i wcale nie chodzi o klepanie biedy - wybacz, jeżeli uraziłem twe przekonania - rzeczywiście wiersz jest jedynie satyrą na poetę - dziękuję że tak go odebrałaś

pozdrówko W_A_R


[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 01-04-2004 05:53.[/sub]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fryderyku - dziękuję za tę stronę techniczną i za autoironię na najwyższym poziomie - usmiecham się - choć wiersz mój tochę przesłanek smutnych niesie - dziękuję Ci też za to, że to u mnie po raz pierwszy się odezwałeś z komentarzem - to coś szczególnego - z miłą chęcią zajrzę do Twojej twórczości - zapewne o niebo lepszej ... było mi bardzo miło

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Panie Witoldzie – zauważyłam
choć nie odważyłam ;) na odpowiedni komentarz, że często pisze Pan (na ile mi krótka bytność na tym portalu pozwoliła) wiersze rymowane i rytmiczne i jakieś bardzo muzyczne :) co oczywiście (w moim prywatnym odbiorze) jest na plus :)
Tutaj jeszcze ten zaczepny tytuł – taki obszyty, że niby dzięki temu nie będzie się pruło? ;)
Szycie w przypadku Poety–mężczyzny jest jeszcze bardziej urocze
Wiersz wywołał uśmiech i nabieram coraz większej sympatii do Pańskich utworów :) choć może tego nie widać, wszystko ma niestety podłoże bardzo prozaiczne – brak czasu :(
Pozdrawiam C.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kornelio - moze tak będzie lepiej - zejdźmy z Tych Pań/Panów - dziekuję za bardzo miły mi komentarz - rozumiem ten brak czasu - też czasem chciało by się usiąść i coś napisać a tu - zegar wskazówką przyciną grzywę myśli - bardzo mi też przyjemnie z powodu wywołanego uśmiechu i sympatii - bardzo się cieszę jeśli ktoś pisze że czyta moje wierszydła i jeszcze coś w nich odnajduje

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Dzien Dobry.
Jedno mnie troszkę zastanawia ..a może denerwuje:), p.l. psioczy na poetę a sam .. mówi jego językiem, to zapewne jest jakiś zabieg celowy, ale do mnie bardziej by przemówiła konwersacja w stylu : oskarżony i broniący się , rozdzielając na dwa sposoby styl literacki.
Pozdrawiam, oczywiście bez urazy, bo wiersz czyta się dobrze :)
Waldek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Waldemarze - dziękuję za komentarz i spostrzeżenia - wiem, że można było wporwadzić konwersację, polemikę czy rozmowę - jednak - ja tak dla żartów "dwa w jednym" umiesciłem - bronić się przed własnym sposobem wypowiedzi nie mam co - a za dobre czytanie wiersza - bardzo serdeczne dzięki

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Witku a Ty znów satyrycznie :)
i bardzo dobrze! bardzo,
nie ma to jak uśmiechnąć się do pewnych smutnych spraw, to chyba najlepszy sposób, przynajmniej ja tak uważam i widzę Ty również :)

prócz paru literówek (dookoła, nie jestem pewna, czy chodziło o Z chwili w chwilę, czy W chwili w chwilę, bo jesli to drugie, to ja jednak musiałam przystanąć w tym miejscu i zastanowić się o co dokładnie chodzi :), bez przerwy piszemy jednak z przerwą :) i w drugim wersie ostatniej zwrotki "zmyślać") czyta się bardzo płynnie i przyjemnie, jak zwykle :) oby tak dalej

serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Podchodzę do tego wiersza kilka razy, a do komentarza z dużym znakiem zapytania. Cóż bowiem mogę Panu napisać: że ładny, że napisany hoho! i mówi wiele ważnych rzeczy? To przecież Pan wie. Jeżeli się nie mylę - to jest w tym jakiś (auto?)ironiczny portret. Do końca tylko nie wiem, czy to przygana, czy obrona? Chciałbym widzieć to drugie, ale myślę, że Pan, jako racjonalista, tych marzycieli obśmiewa! :( Nie mogę się do końca przebić przez Pańskie zawijasy myśli - ale to moja ułomność. Jeśli Pan pozwoli - kilka drobiazgów: "gdzież w skamielinie mową wypłynie" - czy to pytanie (gdzież) czy stwierdzenie (gdzie, gdzieś); "te biadolenie" - to! ;nie wiem także czy to jest ok "bezprzerwy" (bez przerwy?). Jak Pan widzi głupstwa. Na koniec, to co smakuję: "kamień rodzynek" i "myśl w chwili w chwilę już jest przeżyta" - jakże to aktualne, niestety na tym portalu również! Pozdrawiam bardzo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Natalio - dziękuję za miły komentarz - błędy już poprawiłem - pozostało te dookoła - wytłumaczę dlaczego to zostawiam - jednak nie teraz - proszę ... to żadna tajemnica - tytułu już nie da rady zmienić - a na początku tekstu wziąłem ten wyraz w ramki

serdecznie i bardzo dziękuję za płynność i przyjemność czytania - jedynie te błędy - pewnie ze mnie marny dylektyk

pozdrówko W_A_R


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Romanie - dzięki za komentarz - jest bardzo obszerny - już poprawiłem błędy - nie wszystkie zapewne - ale dziękuję za ich wskazanie - pozostawiłem gdzież - na pewno masz rację z prowadzeniem znaku zapytania - nie wiem - jakoś nie bardzo chce mi się go wstawić - nie lubię (przyznam się) zadawać pytań - a wyraz na początku wersu traktuję jako spojrzenie w przestrzeń = gdzież) - to takie małe tłumaczenie moje - jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za wejrzenie w moje strofy - komentarz Twój to dla mnie wielka satysfakcja

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale mi tajemnica Witku..Chyba kazdy asie domyslal ze to chodzi o Ciebie.A pan Fryderyk juz w drogim kom.o tym napisal..:"Nie ma to jak posmiac sie, a najlepiej ponarzekac na siebie. "
Opublikowano

Witaj Witku.
ALe jak długo można robić to co opisujesz?? Prędzej czy później wyjdzie szydło z worka i co zostanie...?
Wstyd??
Jeśli wyjdzie po latach to pół biedy, podobno piszacy pieknie o miłości Mickiewicz lał żonę.
Na nic zamykanie sie w twierdzy, nie ma niezdobytej, i nawet konserwa kiedys się zepsuje, u mnie ten wiersz nie wzbudził rozbawienia bo i wesoły nie jest choć jak zwykle ma tak wyglądać (chociaz nie wiem czy to zamierzone). Odpłyńmy wgłąb siebie i sprawdźmy ile waży w nas "hipokryta", ile tombaku, a ile złota.
I życzę wszystkim, zeby nie przetraziły ich te pomiary.

Może nie do końca na temat, ale juz tak mam.

Pozdtawiam
KT

Opublikowano

Nie ma już prawie tak piszących - napisała Pani Ewa...

a więc pozdrowienia dla "dinozaura z gatunku rymowanych" od "dinozaura z gatunku nierymowanych"... hi,hi

Rzeczywiście bardzo dobrze się czyta - w życiu nie umiałbym tak napisać...

Życzę miłego dnia

Tadeusz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tomku - po pierwsze - nigdy bym nie uderzył kobiety (choć nigdy nie mów nigdy) ale nie mogę sobie tego wyobrazić - z resztą komentarza zgadzam się, rzeczywiście - każdy z nas powinien umieć zmierzyc w sobie ile w nim samym jest tzw'anego "ja" - i jeszcze jedno - do końca było na temat

pozdrówko W_A_R

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzie żyją dziś długo. Być może za długo. Długowieczność, choć brzmi dumnie i postępowo, w praktyce bywa zjawiskiem wysoce konfliktogennym.  I wcale nie ma znaczenia, czy człowiek, który nie zamierza w najbliższym czasie wrócić na łono Abrahama, posiada majątek, czy też nie ma nawet porządnego kredensu.    Każdy długowieczny senior - prędzej czy później - robi problem. Ci, którzy nie mają pieniędzy, robią problem czysto ekonomiczny. W ramach obowiązku alimentacyjnego zubażają budżety dzieci, wnuków i całej dalszej rodziny. Zajmują czas, energię i nerwy. W takich sytuacjach zawsze pojawia się myśl niepopularna, wstydliwa, ale obecna: „może mógłby już odejść?” Ci, którzy mają majątek - są jeszcze gorsi. Bo oprócz kosztów generują nadzieje, a nic nie psuje relacji rodzinnych tak skutecznie jak nadzieja połączona z oczekiwaniem.   Długowieczny bogacz to tykająca bomba emocjonalna. Każdy dzień jego życia jest dla kogoś opóźnieniem. Ale do rzeczy. Najlepiej na przykładzie. Mojej żonie - poza rodzicami, którzy niech żyją sto lat i dłużej - zostało troje wujków i jedna ciocia. Był jeszcze czwarty wujek, ale umarł parę lat temu. On nie pasował do stada. Związał się z kobietą z proletariackiej Łodzi. Miał jedną córkę, która podobnie jak ojciec nie widziała się w tym stadzie. A stado było… rasowe. W prostej linii od jednego ze świętych. Jakby tego było mało, jakiś przodek był kandydatem na króla Polski. I z takiego stada trafiła mi się żona. Bywa. Święci, królowie, arystokracja. A ja? Ja - plebs. Rodzina repatriantów z Kresów.  Prosty chłopak z „Piekiełka” - dzielnicy Braniewa, która kiedyś była najgorszą częścią miasta. A Braniewo… Cóż. Warmia. Miasto, z którego młodzi ludzie od zawsze uciekali. Ja uciekłem czterdzieści lat temu. Z mojej klasy licealnej uciekło ponad dziewięćdziesiąt procent. „Uciekło” to może złe słowo. Poszli na studia. Znaleźli lepsze życie. Ci, co zostali - zostali. Ale znów się rozgadałem. Wracamy do świętych wujów. Pomorska wieś pod Tczewem. Dom prawie trzystuletni. Historia rodziny piękna, duma rodowa ogromna - ile w tym prawdy, wiedzą tylko oni. Ja na pewno nie. Przychodzą czasy powojenne. Ze względu na szlachecko-arystokratyczno-królewskie pochodzenie - problemy egzystencjalne. Ojciec mojego teścia  ginie w wypadku. Samochodowym? Traktorem? Spadł z ciągnika? W arystokratycznych rodach prawda bywa traktowana instrumentalnie. W tej rodzinie również. Przekonałem się o tym nie raz. Zostaje matka. Arystokratka. Miłośniczka Goethego i Schillera. Kilkadziesiąt hektarów, których nie objęła nacjonalizacja. Pięciu synów i córka. Łatwo nie było. Ale dali radę. Wszyscy skończyli studia. Budowali nową Polskę - tę, która wcześniej odebrała im majątki. Zakładali rodziny. Żyli całkiem nieźle. Rozmnażali się. Co prawda nie wszyscy, ale materiał genetyczny był przekazywany. Najstarszy brat teścia : żona, brak dzieci. Kolejny brat teścia : brak żony, brak dzieci. Teść: żona, dwoje dzieci. Młodszy brat teścia: żona, jedno dziecko. Najmłodszy brat teścia : żona, sześcioro dzieci. Wygląda na to, że rozmnażanie było jego pasją.  Jedyna siostra teścia  - troje dzieci - wyprowadziła się z mężem na drugi koniec Polski. Bracia zostali na północy, ona na południu. Jak w bajce. Wszystko działało. I komu to przeszkadzało? Nikomu. Aż do momentu, gdy okazało się, że dwóch braci nie ma dzieci. Jeden z nich - bezżenny i bezdzietny - mieszkał w rodzinnym gnieździe od zawsze. Drugi - bezdzietny, po śmierci żony - wrócił na północ i zamieszkał z nim. W gnieździe rodowym. Mieszkali tam ponad dwadzieścia lat. Pieniądze mieli. Teoretycznie powinien tam być teraz  mały, ładny dworek. Arystokracja, hektary, święty w rodzinie. W praktyce… obraz jest inny. Nie wiem, jak to opisać. Może słowo ruina byłoby najbliższe prawdy. I wszystko byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie fakt, że oni wciąż tam żyją. Teraz tylko jeden. Starszy ma 95 lat. Młodszy — 92. Starszego, bogatszego, zabrał do siebie mój szwagier. Mógł sobie na to pozwolić – miał odpowiednie warunki. Lokalowe. Zaadoptował dla wujka osobny pokój, zapewnił opiekę całodobową – opłacił opiekunkę.  Kilka mieszkań wujka w Trójmieście zobowiązuje. Opieka trudna, ale temat ogarnięty. Drugi – biedniejszy, młodszy został w gnieździe rodowym. I tu temat  jest nieogarnięty. Opiekę  nad nim roztoczyły dzieci brata wielodzietnego. Tego od szóstki dzieci. Szóstka dzieci to heroizm. Ja mam dwoje i bywały chwile, gdy uważałem, że powinienem trafić do psychiatryka. Dodatkowo punktową opiekę sprawuje córka siostry. Czyli: dzieci najmłodszego brata + córka siostry. Opieka rozproszona. Kompetencje różne. Oczekiwania sprzeczne. Idealne pole do konfliktu. Bo długowieczność nie jest problemem biologicznym. Długowieczność to problem społeczny, a w skali mikro - rodzinny dramat. Kto decyduje? Kto płaci? Kto przyjeżdża w nocy? Kto bierze urlop? Kto „robi więcej”, a kto „tylko udaje”? I najważniejsze pytanie, którego nikt nie zadaje głośno: ile to jeszcze potrwa? Tu zaczyna się prawdziwa „święta rodzina”. Nie ta z obrazków. Ta z telefonami, pretensjami, urazami, niedopowiedzeniami i cichą rywalizacją o rację moralną. Każdy jest zmęczony. Każdy uważa, że robi najwięcej. Każdy ma poczucie krzywdy. A senior? Senior żyje. I ma się - na przekór wszystkim - całkiem dobrze. I tak oto ktoś jeszcze nie umarł… A wszystko już się zaczęło… Może być ciekawi.         Cdn………..
    • @Mitylene Dziękuje za lekturę. A na pytania natury egzystencjalnej warto zawsze szukać odpowiedzi... choćby z uchem przytkniętym do morskiej muszli... @Waldemar_Talar_Talar I każdy odchodzi z podkulonym ogonem.
    • Witam - każdy rok  ma coś za uszami - nie ma idealnego  -                                                                                                         Pzdr.serdecznie.
    • Witaj - super - jestem na tak -                                                         Pzdr.
    • Witam - lubię wiersze o ciszy - ten mi pasuje -                                                                                     Pzdr.serdecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...