Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kobiety mawiają w takich sytuacjach: wiesz, boli mnie głowa.
Ale czy mnie wypada?
;D
pzdr. b
(niech żywi nie tracą nadziei ;)

domagam się konsekwencji; sygnaturka obowiązuje! a wiersz nie jest laurką, bo z laurek się wyrasta...między słowami nie widzę kobiet, a na głowie radzę trzymać hełm..J.S
Opublikowano

No, dobra - czytam, czytam ;)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jacku,
widzę tu próbę nazwania tego, co można ogólnie określić procesem twórczym, z góry jednak należy powiedzieć, że nie tylko o tzw. artystów chodzi, a więc tytuł czytam tak: jak to jest być opowieścią. W dzisiejszych czasach zaniku historii (pamięci o historii), wyginięcia opowieści jako łącznika między "starymi a nowymi czasy" - używanie słowa do nazywania świata, rzeczy - staje się sztuką, umiejętnością dostępną dla tych, ktorzy chcą język ćwiczyć i mają w sobie potrzebę widzenia więcej, inaczej, po swojemu, mają ciekawość. W tym sensie jest to pochwała pewnego typu osobowości, pewnych idei realizowanych przez każdego, bo wszyscy języka/ slowa używamy.
To jest wiersz o pozytywach, łączeniu, sensie oświecenia, cierpliwości, a więc umiejętności trwania i o mądrości, ktora wie, że ludzie (twarze) są najważniejsi.
To jest po prostu wiersz o Tobie ;)
Wbrew dedykacji i pospiesznym odczytaniom. Gdyby wejść w szczegóły: czterdziesci lat temu miom zajęciem głównym było kopanie pilki, łażenie po lasach i górkach z banda kolegów, łapanie żab na wiosennych rozlewiskach Regi; jeszcze przed "chwilą ognia", czyli żarem miłosnych zachwytów, które, jak zwykle, jak zawsze, są zapłodnikiem sięgnięcia po "słowo" ;)
Idąc dalej: "łaczyć język z rzeczą" - nie jest moim credo; raczej rozłączanie, tworzenie wielości znaczeń, przenoszenie ich między "rzeczami"; ja mam krzywy zgryz i wątpliwą dykcję, więc lepiej wypadam w kanciastej formie, niż pięknosłownym i spójnie jednoznacznym opisywaniu harmonii świata ;)
W całej czystości zapisu Twego tekstu widzę jeden wers, który pachnie mi czymś znanym i odległym: "mówienia ulotność" - jakbym to już gdzieś... ;) ogólnie ta (2) strofka wymaga chyba jeszce pochylenia.
Dziękuję więc ponownie za dedykację i piękny wiersz... o Twojej pasji i misji, Poeto ;)
pzdr. b
Opublikowano

Beenie M.; jedynym słowem bliskoznacznym z Krakowem to słowo: rozkopanie, lub wprost: skopanie...dlatego w przeciwieństwie do Krakowa istnieje taka nazwa jak Zakopane; Kraków wygląda jak kretowisko od wielu-wielu lat...szukają tu piekła? :)) J.S

Opublikowano

To jest po prostu wiersz o Tobie ;)
Bogdan Zdanowicz

- aż tak się zintegrowałem/...ałeś? na pewnym stopniu tego rozumowania nie może być inaczej - jesteśmy tą samą osobą (i z racji podobnego wieku i z racji podejmowania podobnego trudu zamiany słów na poezję, i z racji egzystencjalno-misyjnych, bo i ten sam Czas bytowania i podobne ambicje wychowywania przez słowo, polonisto-poeto!); pytając Ciebie - pytam tak siebie, bo w Tobie zgaduję i odnajduję siebie; rozmowa z osobą wyobcowaną z tematu mijałaby się z celem...
- ten wers, który Ci nie "leżał" - już nawet ni stoi, po prostu nie mogę Ci ofiarować rzeczy, która jest - staje się kłopotem dla obdarowanego;
- a samo pytanie postawione Ci w wierszu nie jest bynajmniej pytaniem retorycznym, bo to jest pytanie o to, kiedy traci się wiarę w to, że możliwe jest uchwycenie jednostkowego istnienia ze wszystkimi jego "kolorami" w słowie, lub też - jak i kiedy odzyskuje się władztwo nad słowem zdolnym uchwycić cząstkową tajemnicę egzystencji i zatrzymać ją w świadomości tak, by móc się tą wiedzą dzielić z innymi; a poezję postrzegam jako rodzaj "dzielenia się" tą świadomością; egzystencjalista ujął by to w pytanie, kiedy i jak poeta poprzez egzystencję dociera do esencji...
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czy ordynarność w wypowiedzi ma przekonać do racji zawartej w tej wypowiedzi?
jak waść przyuważy, skróciłem tej strofie fryzurę - ale taki "pysk" mi miły; przemalowana facjata pozostanie w wierszu, bo swoje znaczenie...J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urąga swym sąsiadom stary Dzban miedziany: Ty, Rondlu, masz od roku rączkę ułamaną, Ty zaś, mój towarzyszu, polewany Garnku, Więcej plam masz sobie niż kram na jarmarku Miewa rys rozmaitych i plamek i dziurek. I ty, Miso, nie błyszczysz już niby marmurem, Lecz na obłym swym ciele kurzu trzymasz warstwę. A nawet ulubieniec niektórych Naparstek Coraz bardziej sczerniały latami się robi, A podarta Serweta stołu już nie zdobi. Posmutniały naczynia, zmarkotniały sprzęty, Wtem odezwał się Tłuczek, cóż, dyskutant wzięty. I mówi: Niech nam Dzbanek wyrzutów nie czyni, Nikt z nas tu nie jest winny, tylko – Gospodyni…
    • Jestem obcy. Obcym ciałem w obcej rasie. Podróżnikiem w czasie, który jak duch pojawia się w przypadkowych miejscach w czasie zimowych nocy. Pojawiam się przy tych, którzy zdecydowali. Są pewni i zdeterminowani. Dla tych, którym kości losu zawsze wyrzucają, jedynie dwa zera. Pojawiam się w rogach pokojów. Ciemnych, zaniedbanych i zapuszczonych. Tonących w latach, nieleczonych depresji. Czasami podam, wypolerowaną broń, innym razem wyrównam przygotowany sznur. Czasami, proszą mnie bym napisał list w ich imieniu, dla przyjaciół i rodzin. Najczęściej mam lub ojców.  Zanim wezmą tabletki i popiją krystalicznie zimną wodą.  Proszę ich tylko o podpis. Patrzę jak długopisy wypadają im z drżących rąk a łzy zraszają kartki. Wiem, że chociaż tyle mogłem zrobić. Być przy nich do końca. Bywa, że nazywają mnie aniołem stróżem. Dziwna to funkcja dla anioła śmierci. Nie ma tutaj miejsca na litość. Słabość. Sumienie. Na niespodzianki i uczucia. Nic co ziemskie nie może  trwać w tych sercach. Dalej wolne duszę. Idźcie za światłem gwiazd. Wyleje Was na cmentarne aleje poświata pełni. I będziecie mogli ucztować i bawić się aż do brzasku. Tylko życie ogranicza. Śmierć jest wyzwoleniem.     Nie bójcie się wilka, który chyłkiem sunie za wiktoriańskimi nagrobkami i grobowcami. On wie jaki dziś dzień. Najkrótsza noc w roku. Ghoule wyją cichutko, bawiąc się skrzypiącymi krzyżami  i drzwiczkami grobowców. Piękna, dostojna, wysoka postać w gotyckiej sukni jedwabnej o barwie kruczej, brodzi w chłodnej mgle do kostek po funeralnej trawie. Czasami poprawi kapelusz z koronką, która zakrywa jej szczelnie twarz. Innym razem pozbawi się niewygodnych pantofli i jak rusałka boso, bieży pomiędzy  świec ognikami. Zdarza się i tak, że pozdrowi przedziwnym ukłonem wilka, który wyskoczy przed jej oblicze nagle zza grobu. Ma w zębach róże, której nikomu nie odda. Niesie ją na jedną, zapomnianą wydawać by się mogło mogiłę. Tam czeka zawsze tej nocy co rok,  milczący jegomość. Szlachetnie widać urodzony i ubrany zgodnie  z najnowszą modą. Jego postać zawsze jest w półcieniu ukryta więc godności jego odgadnąć nie sposób. Odziany jest w schludny frak i woskowane spodnie. Ma skrojony melonik i laskę ze srebrną główką wilka. Wilk tylko jemu odda kwiat.  A przybysz ułoży go u wezgłowia grobu. Nie modli się ani nie kontempluje. Odchodzi wraz z wilczym towarzyszem w gęstniejącą mgłę. Ku bramie cmentarnej. Czasami jeśli ich drogi są sobie skrzyżne, pozdrowi gotycką piękność w sukni. On znika wraz z wilkiem za bramą. Ona najpewniej szuka schronienia  w swoim grobowcu. Róża na grobie, szybko zamienia się w kałuże ciemnej krwi. A może wina. Dziwny przybysz zawsze gdy się tylko zjawia to wychyla jeden kieliszek. Za spotkanie. Za dawne czasy. Za pamięć. Od przeszło stu lat. Rokrocznie. Kogo to grób spytacie? Poety, odpowiem. Samotnika i samobójcy. A w grobowcu nieopodal, szykujące się już do snu, po przechadzce.  Widmo jego miłości. Jego pragnienia. Jego szaleństwa. Jego wyśnionej kochanki.    
    • 2 uwagi: -powiedzenie: "gdie rabotajesz, nie jebiosz" sprawdza się wszędzie,   -karzesz - od karać, ale każesz od kazać. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Michale, rozpieszczasz mnie, choć dziś przyznaję, potrzebuję rozpieszczenia. Te nocki mnie wykańczają, ale kawa, ciastko i dobre słowo dają siłę na przeżycie... tej ostatniej w tym tygodniu. Pięknie Ci dziękuję, postaram się utrzymać... wróć... nadal pracować nad poziomem :)   Pozdrawiam :))
    • Samotność to nie uśmiech to żal smutek łzy to nie tęcza - to do bólu drzwi   Samotność to nie wygrana to trudny horyzont - to nie droga o której lubimy śnić    Samotność to niepewność boi się ciemnych chwil przegrana nocy i dnia   Samotność to trudna poezja  z człowieka drwi jest grą słów która boli
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...