Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zrazu na Szulmierz spadło jak grom z nieba
siedmioro mopków, jakby z innej bajki,
kto miałby stracha albo niedowierzał
lub miały komu cięgiem łazić ciarki,
niechaj nie czyta, jeno tylko okiem
spoziera bokiem,

bo pierwszy z dachu rynną otarł skrzydła
i się wytoczył bez tchu i ripostą
pod gumofilce chłopa, co o widłach
amerykańskich, zdał się jaką krostą,
niechaj kto nie chce łzy rozpuszczać w oku
da bajdzie spokój,

drugi i trzeci na tę samą tuję
z nieba wyrżnęli świętego, co z rana
na boskim łożu ciało krzyżem kłuje
i już od boga ma pewnego bana,
więc już po mopkach jak ktoś tak się wwierci,
nie życzę śmierci,

a czwarty z piątym mając w ziemi zawód
zeszli w napięciu powierzchownym w niebyt
oddając ciała zmulonemu stawu
i żeby ryba jaka była, gdzie by,
strzępy ich wyschną a zwierzęce dusze?
fetor z nich uszedł,

szóstemu szczęścia jak i pozostałym
o krok lub szczyptę, krztę, gross, kciuk a nadto
zabrakło tyleż, co z płuc pełnej pary,
wciśnięty w asfalt przez poranny traktor,
siódmy miał za nim nurkować spod chmury,
lecz go pioruny …

i tak kto dotrwał do tej części bajdy
niechaj odrzuci przyziemskie zwyczaje
chowania w doły śmiertelnej pogardy
dla puent, morałów i co tam uznaje
z nas za najświętsze, teatr „mopkomorzy”,
ukłon, aktorzy.

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Świetne! Doskonałe! Ależ się ubawiłam! Tytuł tylko Twój! I ten język! I ta baśniowość! Skąd Ty masz tyle wciąż nowych pomysłów? No nieprawdopodobny jesteś!
Tylko jedna drobniuteńka uwaga. Według mnie troszenieczkę rym się łamie w tym fragmencie:

"siódmy miał za nim nurkować spod chmury,
lecz go pioruny …"

Jest rym na zasadzie asonansów, tak, ale w pozostałej części wiersza rymy są znacznie dokładniejsze i przypominające rymowanie "ludowe" (przez dokładność właśnie). Tu jest raptem wyjątek. To mi nie bardzo pasuje. Może mogłoby być np. tak:

"siódmy miał za nim nurkować spod luny,
lecz go pioruny..."

Albo tak:

"siódmy miał za nim nurkować spod chmury,
lecz go pazury..."

Wiem: ani jedno, ani drugie nie oddaje Twojej treści tego fragmentu. To tylko przykłady rymów, nie próbuję napisać za Ciebie żadnego urywka Twojego wiersza. Ale zastanów się, czy nie można by zmienić tego jednego rymu. Bo może byłoby leiej.
Pozdrawiam ciepło i wiosennie. :-)

Opublikowano

Znowu Szulmierz odwiedziły mopki
latające skrzydlate grotą potworki,
aż szóstka zebrana dachu strzechy
rozprawiało skrzydłom w idące ballady.
Nocą w gwiazdy z księżyca oni radzi
spać nie mogły z natury owe ćmą mopki.

Jeden z drugim latał jakby wirom opętany
po drzewach,po dachach niebem latawcami,
jakieś piski,wrzaski echem głosy odbijały
chłopa wystraszyło idącego z grabiami
wszak już świtało z rosą łąki mgieł z polany
w znaki zakreślił oblicza krzyżem z ręki.

Obok las z drzewa mrokiem cieniem rzucały
chłop wziął nogi,za pas nawet zgubił grabki,
w tym pędzie zahaczył o krzaki myślą oszalały
porozdzierał sobie spodnie widać było majtki
idąca kobiecina ujrzawszy,takie to owe obrazy
myślała,że ją goni jakiś zboczeniec z chuciami.

Wtenczas zatańczyła burza niebem w gniew Boży
uderzały pioruny jeden,za drugim w jasne błyski
zamilkł rechot żabi mopki,gdzieś przepadły groty
w jeden jęk wyjącego w porywie wiatru dla kołyski
słychać było jakieś trzaski,piski,jęki szeptu głosy
wilczy skowyt uszom trwoga muz grała z batuty muzyki.

Dziwne cienie oczom w mirażu zjawami kołotały duszy
stwarzały w fatamorgany w idące w "iluzjony"z bojaźni
strach podnosił włosy głowie połamał gryf w złotokłosy
ścielił drzewa jak zapałki z pudła dźwięk gitary prozie jęki
rozszalały żywioł w ogień z łunami pożarów stosom strzechy
ludziska skuleni w kątom w świetle gromnic boga modlitwą wołali.

Tak to mopki niewinne skrzydlate łase w owady
strach rozbudziły,bo się rozniosły głosy z wiciami,
iż w lesie koło starej kaplicy-z ten krzyż cmentarny
latają z grabiami diabły miotłą w sabaty z diablicami,
od tamtej pory mineły już wieki,ale ludziska wiedzały
pokoleniem z języka,z legendy,do dzisiaj,że tam straszy.


Salvei-J.L.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oxyvio - dzięki za wskazania, no nie wiem, wszystko ma swój symbol, może nie odkrywczy, ale ma, może i chmury i pioruna zmienię na coś bardziej porannego, hi, chciałem zrobić z tego teatr, nie wiem czy wyszło, nad zmianą pomyślę

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

i tu poznaję Liliannę z całkiem dobrej strony....(sorry Nagietko)
Messalinie, potrafisz rozbawić, pióro masz lekkie, dowcipne i jak przednie wino...
świetnie.
u nas na mopki mówiono płanetnicy...ale dokładnie nie wiem czy o to samo chodzi, ale jednako psotne.
pozdrówki z ukłonikiem, he he /ES

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chyba nie. Płanetniki to mityczne, słowiańskie demony, bawiące się pogodą i uwielbiające burze, wichury i huragany. Słowem - klęski żywiołu powietrza. ;) Ale się je da przebłagać. Jeno nie pomnę, jakimże to sposobem... :D
A mopki to take nietopyrze po prostu, o ile dobrze pamiętam.

Messalinie! Czemu Ty ciągle te biedne mopki mordujesz?! I to gotujesz im śmierć tragiczną, nagłą i często bolesną! Za co?! ;)
Podoba mi się. Mroczne, burzowe... W moim guście. :D
I ten traktor... makabra...

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ładna nazwa - planetniki - dzięki Stanisławo za przeczytanie - cóż - tak to bywa jak ktoś nagle z nieba spadnie - siedmioro - bo siedem kręgów (szyjnych - hi - żartuję) - muszę jeszcze troszkę chyba dopracować - bo już Oxyvia zauważyła, a jeszcze więcej i ciiiii

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chyba nie. Płanetniki to mityczne, słowiańskie demony, bawiące się pogodą i uwielbiające burze, wichury i huragany. Słowem - klęski żywiołu powietrza. ;) Ale się je da przebłagać. Jeno nie pomnę, jakimże to sposobem... :D
A mopki to take nietopyrze po prostu, o ile dobrze pamiętam.

Messalinie! Czemu Ty ciągle te biedne mopki mordujesz?! I to gotujesz im śmierć tragiczną, nagłą i często bolesną! Za co?! ;)
Podoba mi się. Mroczne, burzowe... W moim guście. :D
I ten traktor... makabra...

Pozdrawiam, R.

Rhiannon - nie morduję - to tylko teatr, też mi się ich szkoda zrobiło
a o Planetnikach chyba warto napisać, jajć, już mi slinka cieknie, na
wiersz, hi
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Płanetniki czy inne stworki tworzą tło dla wspaniałego stylu tych
opowieści poetyckich kładąc swoisty akcent na zakończenie każdej
strofy przez co mnie się bardzo fajnie czyta.Czekam na następne i
myślę,że niczego w tym stylu nie przeoczyłam:)))) Pozdrawiam serdecznie
EK

Opublikowano

Jeśli już słowiańskie demony, to oprócz planetników (lub płanetników), przemieszczających się na chmurach, są jeszcze: utopce (inaczej topielcy), wabiący nieszczęśników w bagna swoim przemożnym wołaniem; strzygi - obrzydliwe wiedźmy, ukazujące się w upalne południe sierpniowe zmęczonym żniwiarzom w postaci cudownie pięknych dziewczyn - kto na taką spojrzy, ślepnie z powodu jej nadludzkiej urody; rusałki - piękne boginki, chroniące rusła, czyli źródła, przed wyschnięciem i zatruciem; nimfy leśne i jeziorowe (te drugie chyba nazywano nenufarami, jeśli się nie mylę), tańczące na wodzie lub we mgle przy księżycu; co tam jeszcze? Cała kopalnia postaci z mitologiii słowiańskiej jest w "Słowniku mitów i tradycji kultury" W. Kopalińskiego (nomen omen). Jeśli go nie przeglądałeś, to koniecznie przejrzyj - tam na pewno nie raz znajdziesz natchnienie!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak Oxyvio - wszystko pięknie - tylko, że ten Planetnik to gdzieś za Zagrzebiem grasował, rusałki - na Rusi (więc możliwe, że nawet nie nasze), z Topielicami jest problem - możliwe, że były, wszystko jest bardzo przemieszane, a trza przez wieki niewiedzy odcedzać nawet z chrześcijaństwa wydrapywać, np. św. agatę, palenisko, ech Żemele, dużo tego - ludziom już jaja na wielkanoc tak weszły w głowy - wszyscy wiedzą i się zgadzają, a o Kopalińskiego się otarłem, i ppierwsze co mnie odtarło - to wyrażenie DEMONY - myślę, że to nie nasze określenie no nie?
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy była przesądna, wierzyła horoskopom i słowom Cyganek? Nie, a jednak pewnego zimowego dnia, w rozpaczliwym poszukiwaniu nadziei, zapukała do drzwi wróżki. Pani wróżącej z kart. Ale ta nie chciała jej wróżyć. Zrobiła coś innego... A na koniec dała jej kartkę ze słowami, które miała przepisać, codziennie rano czytać i zawsze nosić przy sobie. Taki talizman. A więc trzymała swój talizman w domu i zabierała go ze sobą wszędzie tam, gdzie szła.  Tamtego dnia też włożyła kartkę do swojej torebki. Tam gdzie zawsze, do małej, zasuwanej na suwak kieszonki. Oprócz kobiecych, jakże przydatnych drobiazgów miała w torebce też sporą sumę pieniędzy. Ostrożna jak zawsze była pewna, że nikt jej nie okradnie. A jednak stało się inaczej. Kiedy sięgnęła do torebki z przerażeniem odkryła, że schowane tam pieniądze zniknęły! Raz za razem wyjmowała zawartość torebki i sprawdzała każdy jej zakamarek, ale pieniędzy nie było! Zrozpaczona wracała do domu. Co teraz zrobi, jak się wytłumaczy, skąd weźmie taką sumę? W domu raz jeszcze przejrzała zawartość torebki mając nadzieję, że pieniądze się jedynie zawieruszyły i zaraz znajdą. Ale nie, nigdzie ich nie było. Zamiast nich trzymała w rękach kartkę ze słowami, które kazała przepisać jej wróżka. Słowami, które miały ją chronić... Właściwie była to modlitwa do aniołów - prośba o ich wsparcie i ochronę. Rozpłakała się. Mieli ją chronić, a zamiast tego... Nieistniejące anioły i bajki, w które naiwnie uwierzyła.  - Nigdy was nie było i nie ma... - drąc kartkę powtarzała przez łzy - Nie ma was, nie ma... A ja jak głupia w was uwierzyłam, że mnie ochronicie.   Podarta kartka z modlitwą do aniołów wylądowała na podłodze. A kiedy się już nieco uspokoiła, pozbierała kawałki papieru i wyrzuciła je. Umyła zapłakaną twarz i wróciła do pokoju. Pozbierała leżące na łóżku, wysypane z torebki drobiazgi, by znów je tam umieścić. Jakież było jej zdumienie, kiedy na dnie torebki zobaczyła leżące tam, jak gdyby nigdy nic, pieniądze. Wpatrywała się w nie bez słowa. Ale jak...? Skąd się tam wzięły...? Przecież tyle razy szukała ich w torebce, wszystko wysypywała i zaglądała w każdy zakamarek. Nie było ich! Ale teraz... Były. Jak gdyby nigdy nic leżały na dnie torebki. Wyjęła je z niedowierzaniem i ostrożnie położyła przed sobą. W jej oczach znów zamigotały łzy. - A jednak mnie strzegliście...    Historia prawdziwa. 
    • @Bożena De-Tre chciałeł pokazać ostatnie akordy życia. Tuż przed horyzontem zdarzeń. Piękno życia - rozpacz rozstania. Dzięki raz jeszcze. Sercem.
    • @Migrena Znależć odwagę opowiedzieć Światu to już jest dar.Tobie wyszło bez krzyki i pokazałeś”’ból istnienia”….dla mnie życie jest darem i to też między Twoimi wersami odczytałam… @Bożena De-Tre Tyle trudnych tematów przy nas…obok..opisujmy je.Są jak kamień pod stopą….
    • Ma te, i Oli kopa jaj; jaja po kilogramie tam.      
    • A z sadu judasz, a na "nio" był zły, bo i nana z sadu Judasza.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...