Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

łakomstwo pewnej larwy


Michał_Kowal

Rekomendowane odpowiedzi

Przypełzała do ogródka,
Taka larwa ogromniutka
I zaczęła zjadać liście,
Bo je lubi zarąbiście.

Tu z wisienki, tu z jabłoni,
Za nowymi ciągle goni.
Tyle już się nawcinała,
Że jest teraz pełna cała

Tak, że ruszać się nie może.
Widzi agrest - o mój boże!
Jak zje jeszcze troszkę, pęknie!
A już mogło być tak pięknie.

Byłby z niej prześliczny motyl
Gdyby szybko tak nie otył
I z łakomstwa nadmiernego,
doznał zgonu przedwczesnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę Cie Michale rozczarować bo wierszyk nie jest zabawny. W sensie dosłownym jest głupotą- bo jeszcze nigdy żadna gąsienica nie pękła z przejedzenia. (Może zdechnąć na skutek zjedzenia niewłaściwego pokarmu np: zbyt wilgotnego lub zbyt suchego, albo w ogóle z braku rośliny żywicielskiej np: Lymantria dispar) Nie przypominam sobie również gatunków motyli, które by miały duże gąsienice i żyły na jabłoni i agreście. Na jabłoni żyje larwa Saturni pyri, która jest rzeczywiście efektowna, jednak nie preferuje agrestu. Jedynie te kryteria może spełnić Arctia caja, która jest polifagiczna i dość sporej wielkości.) Wiersz ma jedynie sens w odniesieniu do człowieka. Może być przestrogą w obecnej dobie, kiedy to już w mediach alarmują o narastającej fali otyłości, która jak wiemy prowadzi do chorób: nadciśnienia, zawału, miażdżycy itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Muszę Cie Michale rozczarować bo wierszyk" jest bardzo zabawny i bardzo mi sie podoba.

Myslalam ze jestem na stronie poezji ale po przeczytaniu jednych dosc dlugich wypocin zwatpilam, wydawalo mi sie ze jestem na stronie ogrodnictwa domowego :(

P.S. Wiersz jest rewelacyjny
Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypełz raz wać do serwisu
bez garniaka męskiego zwisu
i począł czytać wiersze
ni te drugie ni te pierwsze

znalazł wiersz o larwicy
i dostał kur...
więc krzyczy- cóż to za kicha
toć lepiej golnąć z kielicha

niż pisać takie wypociny
toszto przecież kpiny
więc puenta jest takowa
aby bacznie ważyć słowa

publikować z roztropnością
"ilość jest pseudojakością"
a na koniec mądre zdanie
czyli wiersza podsumowanie

"koniec i bomba"
kto czytał ten trąba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Powiedz, czy słyszysz poszum doczesnego tchnienia? Czy czujesz, jak mój cień jest bliski twoim ciemnościom? Miniona dekada nie zazna spokoju, rozprzestrzenia się ciąg dalszy tej zniszczonej puenty. Musimy zaczekać, aż umierające jabłonie wydadzą zakazane owoce.   Stałeś się wspomnieniem, dla jakiego mogę obłaskawić przyszłość. To, co porusza czasoprzestrzeń, przypomina najwyżej przesyconą łzę; kojarzy się z obawą, w której dostrzegam swoje lustrzane odbicie, pośpiesznie naszkicowany strach. Wciąż zmagam się z nawrotem pamięci, z upojnym odrodzeniem sennego koszmaru.   Skąd wiesz, że w moim wszechświecie wciąż prószą łzy, że tajemnica staje się modlitwą, wydaną przez niewłaściwe słowa? Idę ku tobie, jak cień do światła. Odnajduję cię pośród moich bezsennych nocy, ukrytego za plecami nieba. Ocknie się w nas ten sam złudny krzyk, to wołanie o nieznane.   Proszę, zaopiekuj się moim rajem, z którego tak blisko do piekieł. Moja dusza zatacza koło, coraz większe; smarkatego księżyca rozbolała głowa, gwiazdy cierpią na bezsenność. Płaczesz wciąż pod wiatr, skazany na milczenie, pozbawiony prawdy, przekarmiony istnieniem.   Twoje łzy, choć przekrwione, nie pozostawiają skaz na białym płótnie mgły. Przeobraża się we mnie szczęście, o jakim nie mamy odwagi mówić, które wymyka się przez furtkę serca. Pozostaniesz, choć smutek dzierży tęsknotę, przywiera do szyby, porównuje oddech do pieczołowicie zakończonego dnia.   ***   Odkąd odnalazłam w tobie zwierciadlane odbicie melancholii, odkąd doszukałam się zwycięstwa w nikczemnej czułości - świat stał się dla mnie bezimienną wymówką, postumentem, który dźwiga niczyją chwałę, zaprzestany pokój. Przemierzam ciche kroki, milczące odciski słów, jakie nie przynoszą uśmierzenia, nie kojarzą się z obawą, co przeraża nawet niewinnych.   Przychodzę, abyś zobaczył we mnie utraconą namiętność; miłość, w której odmętach wciąż się pławisz, wciąż przyzywasz osobne noce. Słyszę bezsenny szept twoich myśli, tak boleśnie płonących niby szkarłatny płomyk ufności. Zaciskam pięść serca, staję naprzeciwko przyszywanych marzeń; widzę, jak rośnie w tobie ogłada, jak przeistacza się duch, który ścigał słońce, nasycał niebo.   Przyjdź, zagraj mi tę balladę, która nie potrzebuje słów, nie wymaga światła. Kiedy stoimy u wezgłowia przepaści, sen nie chce powrócić, zima kończy się latem. A kiedy będziemy zmuszeni odszukać pośród łez kroplę deszczu, kiedy powstaniemy z identycznego pragnienia - przebudzi się w nas dzień, który urąga godzinie, złorzeczy sekundom.   Nie pozostanie z nas iskierka ufności, nie uchowa się błaganie o świt. Toczy się w nas odwieczna wojna nadziei z wolnością. Czy wygrasz, stawiając czoła tym, którzy nie zawinili? To tylko usłużna metamorfoza; przemienienie, które da radość udręce, obłaskawi grafomański poemat. Nie zostanie w nas ani kropla, jeden przerażony powiew.
    • Znakomita Poezja. Pozdrawiam serdecznie.
    • @poezja.tanczy Dziękuję, pozdrawiam. 
    • @Leszczym Dzięki, pozdrawiam. 
    • Zniszczone miasta, metropolie ogołocone z resztek człowieczeństwa. Zaprzepaszczone poranki, zmierzch napoczęty o niewłaściwej dekadzie.   Jestem elementem tej teraźniejszości, brakującym fragmentem ogólnie dostępnego ciała. Słyszę budzący się we mnie raj, słyszę skargę, którą głosi brudne serce.   Moje wspomnienia, chore na współczesność, cierpią na przedawkowanie czasu, na głód, który karmi się niczyim dniem.   Twoje szaleństwo doprowadza do niewinności obczyznę, okłamuje przerośnięte usta, przyzwyczajone do wołania o ciszę. Wiatr, do bólu uwspółcześniony, przedziera się przez wiecznie skąpe pocałunki, chwile wytchnienia, kiedy zmierzamy, trzymając się za serca.   Mój duchu, aniele sprzedany za grosze - odnajdź w sobie dość uczucia, aby okłamać wszechświat, wygrać z życiem.   Zaczekam, dopóki tkwi w nas jeszcze coś z człowieka. Zaczekam, choć słońce rozbolała głowa, a wiatr donikąd się nie spieszy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...