Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Zatem obstaje przy swoim" M.Krzywak

I kto tu prezentuje postawę "ja nie lubie, ja nie popieram". Pan, Panie Krzywak.
Obstawać to znaczy trzymać się uparcie swojego zdania.
Proszę nie przypisywac swoich cech mojej osobie, jak próbowałeś to zrobić.

  • Odpowiedzi 67
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To napisał M. Krzywak, ja Go tylko zacytowałem; nie podzielam tego relatywistycznego poglądu.

Nie jestem subiektywnym idealistą.
I dałem wyżej odpowiedź na temat wartości artystycznych.
I w sumie jest to doskonały przyklad, że wiersze takie należy pisac - to jest własnie wyzwalanie emocji u czytelnika.

Wyżej, gdzie?
Emocji? Chyba Ty i Twój kolega Krzyś sie spociliście, bo na pewno nie ja.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Obstaje przy swoim utworze - jest po prostu dobry. A co do cech osobowych,zapytałem o pewną charakterysyczną kwestie dotyczącą obrażania tego, z kim się dyskutuje, ktora zresztą dośc charakterystycznie została pominięta. Ciekawe czemu?


tutaj pominięta odpowiedź:

"Na to pytanie jest jedyna prosta odpowiedź - nikt. Słowo pisane działa na daną epokę, a w jakie ona ma gusta? Jeżeli chcesz walor artystyczny, musisz cofnąc się wstecz - i tam jest wbite: epos bohaterski musi byc napisany heksametrem i inne tego typu wskazówki dotyczące tego gatunki (ktorych nie będe wymieniał). Sonet znowu musi miec takie a takie parametry, tragedia klasycystyczna - takie a takie i tak dalej i tak dalej. Ale że czas weryfikuje i nie stoi w miejscu, nie ma jednego wzorca artystycznego (pomijając tradycyjne gatunki). Zatem, jak ktoś się decyduje na wiersz wolny, pisze sobie jak chce wiersz wolny(chociaż i ten ma swoją teorie, np. u Dłuskiej). Jego ryzyko, ale jeżeli czytelnicy uznają, że to jest dobry, wszelkie normy ida precz (dośc jaskrawy przykład - futuryzm).

A dla mnie osobiście - albo mi się podoba, albo nie.
A "jakie są kryteria wartości artystycznej sztuki (konkretnie literatury) i roli sztuki w życiu człowieka." to jest pytanie pułapka, bo prowadzi do nikąd. Bo jednego cieszy biała dziewica z lilią we włosach, innego rudowłosa wampirzyca z nożem w rekach. A jeszcze trzeciego przystojny pasterz, a czasem i jego owieczka.
A uniwersalna literatura dla każdego to był socrealizm ktory zdechł. I tak będzie zdychac każda norma wprowadzana na siłę tylko dlatego, że tak się komuś podoba albo niepodoba.
A zresztą literatura mniej oficjalna zawsze cieszyła więcej, niż ta moralna. Szczególnie, że moraliści bardzo często noszą damską bielizne pod kodeksami (to przenośnia ;)"


Z nerwów szybciej wciskasz "wyślij" niż czytasz, co się do Ciebie pisze.
Opublikowano

Bardzo Ci zalega "śmietnik", tak? Jest on niczym innym jak miejscem, w którym panuje nieporządek. W Twoim "dobrym" tekście taki stan panował i panuje, czyli zasmieciłeś nim forum (sam usunąłeś albo posprzatałeś pod naciskiem opini publicznej niektóre słowa, złagodziłes ich brzmienie; teraz wiem czemu tak postapiłeś).
I "chamstwo językowe", tak? A przecież "cham" mówimy o człowieku ordynarnym, czyli o ordynarnym, wulgarnym czy prostackim języku mozna powiedzieć chamstwo językowe, prawda?
Jesli odebrałes to personalnie, to bardzo przepraszam, nie miałem takiej intencji.

"Z nerwów szybciej wciskasz "wyślij" niż czytasz, co się do Ciebie pisze." - masz moim zdaniem fatalną manierę (to nie jest jedyny przypadek) przypisywania innym (w tym przypadku mnie) stanów emocjonalnych i pogladów.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



I to piszę ten, który post wcześniej napisał, żebym się nie pocił z Krzysiem. Komiczne jest to, że ten, kto pierwszy kogoś obraża, pierwszy czuje się obrażony (pomijam "tykanie", ale przecież czytelnik może byc kwakrem i nie życzy sobie "panowania") Dla mnie to hipokryzja, rzecz bardziej groźna u krytyka niż "kurwa" u poety.
Wreszcie - po to jest warsztat, oczywiście, nie wiem, jakie miałbym inne idee dając utwór do "warsztatu", więc pytanie o zmiany jest poniekąd nie na miejscu.
Co do zaśmiecania - wulgaryzmów używałem, używam i będe używał. A Kochanowski m. in. fraszka - "Do matematyka". Nie będe cytował, bo nie chce byc wulgarny.
Opublikowano

Jest takie przysłwie: "jedna jaskółka wiosny nie czyni", nazywanie mnie hipokrytą na podstawie jednego zwrotu jest moim zdaniem sporym naduzyciem. Nigdzie tez nie stwierdziłem, że poczułem się obrazony napisałem tylko, że nie zycze sobie pewnych uwag pod moim adresem (ale wiele to nie pomogło) - dla mnie to duza różnica.
Wulgaryzmy w Twojej "sztuce" to tylko wierzchołek góry lodowej a raczej problemu szcunku do innych ludzi i reprezentownych przez nich pogladów społeczno - politycznych, z którymi akurat sie nie zgadzasz. Ordynarne zwroty pod adresem Pana Giertycha (akurat padło na niego) i złosliwe uwagi na temat jego wyglądu oraz właściwości umysłu są co najmniej nie na miejscu u osoby, która uważa się za poetę (chociaż biorąc pod uwagę Twoje komercyjne podejście do sztuki przyczyniaja się do pewnej popularności Twoich tekstów wśród rządnej wulgaryzmów i złosliwości publiczności tego forum).


Napisałeś: "dość szkalowania" (mówienia o kimś lub o czymś źle) a jedną linijkę niżej piszesz "dość gęby osła a rozum mały", osiem linijek niżej widzimy "i kiedy jad węża pluje z mównicy" - jak to nazwiesz? Podpowiem: s z k a l o w a n i e!

W psychologii mówimy o takich komunikatach, że są sprzeczne czyli wyrażają wykluczające się wzajemnie normy, potrzeby, zachowania.

Osoby uzywjące takich komunikatów mają trudności z prawidłową komunikacją i częto popadają w konflikty interpersonalne.

Za powstałe konflikty najczęściej obarczają inne osoby, które "nie chcą" ich zrozumieć.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A tutaj boli.
Nigdzie w tekście nie padło nazwisko naszego Pana Ministra, chociaż osobiście też Go nie lubie - i jego poglądów. A skoro sam Pan Giertych orzekł, że każdy ma miec prawo do własnych poglądów - to je mam.
Za to zastanowiła mnie Twoja reakcja odpowiednia do zachowań naszej władzy - chamski, bezpośredni atak na wiersz, potem przekręcanie kota ogonem, wreszcie niezauważanie pewnych jasnych, ale bolesnych pytań tylko po to, żeby wyszło na swoje. To jest logika waszej władzy, szkoda, że rozum zostaje daleko w tyle. Czyli - "my możemy besztac wszystkich, nas nikt".
Nie, panie Bartek, hydra nas nie pożre.

A tekst się traktuje jako tekst - nawet polityczny, z ktorym można się zgodzic, albo nie zgodzic. A co Pan Giertych zrobił dobrego - czy to, że wprowadził mundurki? Czy to, że zrobił amnestie maturalną? Czy coś jeszcze ciekawszego?
Opublikowano

Cynicznie się zachowujesz udając, że tytuł wiersza nie jest prostym choc przyznaję pomysłwym kluczem do tekstu.
A jesli mowa o bólu, to "boli mnie" gdy ciągle próbujesz coś mi przypisywac i wmawiać. Trudno, taki Twój urok.

Jeszczo jedno, jesli chciałes znać moje poglady polityczne i światopogląd wystrczyło zapytać o to, a nie pokrętnie wypytywać czy spiewam kolędy i pastorałki aby na tej podstawie przypisywać mi poglądy i określać poziom inteligencji. O ile druga cecha jest wazna przy tego typu dyskusji, to rola pierwszej jest marginalna.
Jestem katolikiem, o pogladach centroprawicowych.

"zastanowiła mnie Twoja reakcja odpowiednia do zachowań naszej władzy"
"To jest logika waszej władzy" - zdecyduj się nasza czy wasza.

Czy już ktos Ci mówił, że czasami Ciężko zrozumieć o co Ci chodzi?

Żadnego kota nie przekręcałem ogonem, bardzo lubię koty, sam mam jednego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No właśnie o to chodzi, żeby nie przesadzac.
Z tym wmawianiem to jest różnie.
Nie pokrętnie - to czuc od razu, nawet przez pismo - patrzyłem tylko, jak daleko zajdzie dyskusja i nawet mile się rozczarowałem - obawiałem się gorszych reakcji.
A co do reszty - powiedzmy, że osoba Pana Ministra Giertycha wzbudza opory i np. dla mnie jest on postacią, która czyni źle. Po prostu nie to stanowisko, a szkody mogą byc nieodwracalne. O ile jestem w stanie zaakceptowac braci K. i zrozumiec ich pewne kwestie, w ktorych mają racje (jak np. dzika prywatyzacja, ktora rozbiła kraj a Polaków doprowadziła do skrajnej nędzy), tutaj moje stanowisko jest jasne. A zadaniem satyry jest własnie powiedziec - "nie". I to właśnie mówię. A co do komercjalizacji - jest to ryzykowny tekst, bo są ludzie, ktorzy uwielbiają Pana G.- i nie jest to wbrew pozorom sztuka łatwa i przyjemna.
A co do wulgaryzmów - na poziomie warsztatowym już pousuwałem częśc i dalej jestem w stanie myślec nad dalszymi zmianami - bo po to jest warsztat.
Opublikowano

bartek bartek bunt jest cudowna sila napedową literatury,szkoda ze w ciasnych konserwatywnych umysłach sie to nie może pomieścic,prawda??
zdradz mi prosze jaka wartośc artstyczna ma pisanie o niczym,ale za to ladne??no nie wiem ...no...na przyklad jakby ktoś sliczne i zgrabnie napisal o przekopywaniu dzialki..to jaka to ma wartośc??

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bunt - a pragnienie niewoli (autorytetu)to chyba dwa stany towarzyszące człowiekowi od lat. I zawsze ktoś na tym korzysta.
A co do pisania o działkach - powstało - "Ziemiaństwo" Koźmiana, czyli klęska klasycyzmu. A wygrał kto? Niepoprawny i młody wtedy Adam Mickiewicz. A przecież byli i carochwalcy. Cieżka jest czasami dola artysty, gdy musi pisac o bulwie ziemniaka, żeby przypadkiem kogoś nie urazic.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bunt - a pragnienie niewoli (autorytetu)to chyba dwa stany towarzyszące człowiekowi od lat. I zawsze ktoś na tym korzysta.
A co do pisania o działkach - powstało - "Ziemiaństwo" Koźmiana, czyli klęska klasycyzmu. A wygrał kto? Niepoprawny i młody wtedy Adam Mickiewicz. A przecież byli i carochwalcy. Cieżka jest czasami dola artysty, gdy musi pisac o bulwie ziemniaka, żeby przypadkiem kogoś nie urazic.

Życzę sukcesu - co najmniej takiego jak Adama Mickiewicza.
Oj ciężka, ciężka. Ale Ciebie to nie dotyczy, nie obawiasz się, że komuś sprawią przykrość Twoje słowa, wręcz przeciwnie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bunt - a pragnienie niewoli (autorytetu)to chyba dwa stany towarzyszące człowiekowi od lat. I zawsze ktoś na tym korzysta.
A co do pisania o działkach - powstało - "Ziemiaństwo" Koźmiana, czyli klęska klasycyzmu. A wygrał kto? Niepoprawny i młody wtedy Adam Mickiewicz. A przecież byli i carochwalcy. Cieżka jest czasami dola artysty, gdy musi pisac o bulwie ziemniaka, żeby przypadkiem kogoś nie urazic.

Życzę sukcesu - co najmniej takiego jak Adama Mickiewicza.
Oj ciężka, ciężka. Ale Ciebie to nie dotyczy, nie obawiasz się, że komuś sprawią przykrość Twoje słowa, wręcz przeciwnie.

Zawsze uważałem, że jak ktoś przyjmuje na siebie funkcje publiczną, to wie, co robi. I taka jest prawda z wszelkimi politykami, artystami, poetami itp. Razem własnie z ujemnymi cechami, jak bycie poddawanym krytyce - i ja jestem, i nick "Bartek Bartek" i tutaj nie ma w tym nic nowego.
A ta nasza biedna Ojczyzna jest jak ten kawałek szmaty, rozrywany przez tych, którzy robią to zasłaniając się Jej imieniem. I to jest chyba przykre, przynajmniej dla mnie. No, ale zobaczymy. Mądry człowiek wyciąga dla siebie wnioski nawet z krytyki. Był taki jeden, co nie pozwalał - właśnie Stalin.
Opublikowano

"A ta nasza biedna Ojczyzna jest jak ten kawałek szmaty. (...) I to jest chyba przykre, przynajmniej dla mnie."

Zadałem sobie troche trudu i przeczytałem Twoje inne wiersze. Ogólne wrażenie jest takie: stan przygnębienia i apatii albo programowa melancholia.

Twoje teksty są marudzeniem sfrustrowanego faceta, który dookoła siebie widzi i czuje głównie: bez sensu, Czasami czuję lęk w tym miescie, Idioci, Kim tutaj jestem... poetą?Kłamstwa,Krzyk,Lucyfer,Miałem przeżyć,Nie wolna ty, a ja wciąż cię szukam...,odpryski,
Oj dolo moja, dolo...,Sąd, Sonet o miłości i śmierci, Sonet o przemijaniu,Stary Tag przed zagładą,To, co wy nazywacie "miłością",W gruzach,Złodziej,Inkwizycja,nie da się,Nonsens,opętanie,sądny dzień,Spokojnie, dzisiaj wojny nie będzie,Tandeta,To, co jeszcze zostało...

To tylko tytuły. Dużo więcej takich "klimatów" jest w samej treści także innych wierszy.

Co z tego ma wyniknąć? Narodowy (skoro uważasz swoją misję za publiczną) smutek i stan zniechęcenia?

Artysta według mnie powinien być jak lekarz, który stawia właściwą diagnozę, podaje lekarstwo, czasami gorzkie i trudne do przełknięcia ale skuteczne, ponieważ pacjent zaczyna czuć się lepiej, aż w końcu staje się zdrowy.

A jesli lekarz nie zna lekarstwa to daje nadzieję i otuchę bo wierzy, że kiedyś lekarstwo się znajdzie.

A Ty co? Stawiasz diagnozę (w zasadzie tylko jedną: jest ciężko, źle, ludzie są podli i zawistni) i... dalej nic.

Stan pacjenta nie polepsza się, a może wręcz pogorsza bo teraz wie, że jego choroba jest bardzo ciężka i nie ma na nią lekarstwa.

Na szczęście są inni lekarze, lepiej przygotowani do swojej misji.

Opublikowano

dydaktym w sztuce nie jest obowiazkowy,a wiersze tego typu moga działać na zasadzie oczyszczenia,psychoterapii ,lub moga mieć na celu otworzenie oczu tym ktorym ten gówniany kraj w którym dorosłych ludzi traktuje sie jak uposledzone dzieci pod przykrywka wiary i prawości wydaje sie cudny...

Opublikowano

"gówniany kraj" - inaczej "pozbawione wartości lub znaczenia terytorium stanowiące całość polityczną i gospodarczą" , w którym mieszkasz, uczysz się i pracujesz. Po co więc tu jesteś? Może gdzie indziej będziesz czuł się lepiej? Granice są otwarte. Szerokiej drogi i powodzenia, kolego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...