Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Cześć, prosiłabym Was o podanie jakiegoś ciekawego fragmentu do recytacji na konkurs. Myślę, że tak 3-4 akapity średniej długości wystarczą. Osobiście z literatury interesuję się tylko fantastyka naukową, Lem itp. Obawiam się, że ten gatunek nie "przypodoba się" komisji, a chodzi mi również o to, żeby usłyszeli to co chcą usłyszeć :P Może coś z "Mistrza i Małgorzaty"? Proszę o konkretny fragment...

I przy okazji wiersz. Na razie wybrałam "Małe kina" Gałczyńskiego, ale nie wiem czy to nie jest za bardzo dla dzieci... Zastanawiam sie jeszcze nad "Moja dusza jest łąką chaotycznych kwieci" Zawistowskiej. Macie jakieś inne pomysły??

Opublikowano

A może jakieś konkrety? Jeszcze dziś sie muszę zdecydować, a podawanie samych nazwisk niewiele mi pomoże. Nie jestem wybredna, tylko otwarta na propozycje :P Prawdę mówiąc nie znam się za bardzo na wierszach.

Opublikowano

mam to samo zdanie co Karolina :P. nie znoszę Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wszystkie jej wiersze są takie same i o tym samym (wiem, czytałem, mam na półce tomik dzieł wybranych, całkiem obszerny, a w całym znalazłem może dwa wartościowe utwory).

 

 


Gaspar źle zrozumiałeś moje słowa.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



???




Karolina czy Ty trochę nie przesadzasz?

Bartoszu, pisząc 'klasyka' miałam na myśli klasykę współczesnej poezji a nie ogólnie [dlatego dałam obok uśmieszek].

jeśli chodzi o Jasnorzewską, to czytałam swego czasu w ekonomiku
dość duży zbiorek i podtrzymuję opinię :P
Opublikowano

konkurs recytatorski to nie ma być ładny wierszyk, tylko coś, na podstawie czego ma objawić się kunszt recytującego. Dlatego odbrze aby tekst był duynamiczny, z elementami refleksyjnymi, ale też akcentami. Musi wymagać umiejętności aktorskich, zrozumienia i być urozmaicony.

Proponowałbym coś z Puszkina, Jewgenia Oniegina np.

Poemat dygresyjny daje możliwości recytacji narracji i dygresji - a to już zróżnicowanie dynamiki i połowa sukcesu. Pod warunkiem, że się dobrze wyrecytuje ;o)

Fonetyka sie kłania i takie tam.....


Z naszych - polecam Kasprowicza, choćby ten tu gdzieś prezentowany na forum "W chałupie"...

Sonalność i sylabotoniczność - to coś do recytacji....


http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=48897#dol

Z forumowiczów do recytacji poleciłbym - Janko.... też wymagające...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

???

 

 

 

 


Karolina czy Ty trochę nie przesadzasz?
jeśli chodzi o Jasnorzewską, to czytałam swego czasu w ekonomiku
dość duży zbiorek i podtrzymuję opinię :P

 


Karolina Ty też nie zrozumiałaś mojej ironii? No kurde zachęcasz dziewczynę, żeby się siliła Jasnorzewską? Bez przesady, bez.
;-/

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



???




Karolina czy Ty trochę nie przesadzasz?



jeśli chodzi o Jasnorzewską, to czytałam swego czasu w ekonomiku
dość duży zbiorek i podtrzymuję opinię :P

Karolina Ty też nie zrozumiałaś mojej ironii? No kurde zachęcasz dziewczynę, żeby się siliła Jasnorzewską? Bez przesady, bez.
;-/

ja jej nie zachęcam do Jasnorzewskiej, dlatego
na początku wymieniłam Wojaczka :P
no i napisałam, że Jasnorzewska to grafomania, więc jeśli
dziewczyna ambitna - zrozumie uwagę :P

P.S. dlaczego tak nie lubię ironii w internecie :] ? chyba
dlatego, że jej nie słychać. a jam słuchowiec :)
Opublikowano

a mi się zdaje, że musi to być wiersz o czymś,
w którym jest narrator i występuje kilka podmiotów,
wtedy można się wykazać, bo same paplanienie o poezji
albo o tym, że mi smutno i ..., hihihihi, to i komisja zwątpi,
był taki zabawny tekst jakiegoś rosyjskiego pisarza
o jakimś zawiadowcy stacji, jajć, nie mam głowy do tytułów,
to byłoby najlepsze, może ktoś pamięta tytuł i autora?

z ukłonikiem i pozdrówką MN

  • 11 miesięcy temu...
Opublikowano

Witam :)
Biorę udział w konkursie recytatorskim i jakoś nie mogę znaleźć utworów, a muszę wybrać fragment prozy oraz dwa wiersze. Mam ciepły głos, dlatego dobrze recytuję wiersze liryczne. Ostatnio recytowałam "ciszę" małgorzaty hillar, "jestem Julią" poświatowskiej, i frament "wybór zofii" wiliama styrona w którym matka musiała zdecydowac, ktore z dzieci ma oddac do komory gazowej. chciałabym recytować coś podobnego, bo bardzo dobrze czułam się w tych tekstach...podmiotem lirycznym musi być kobieta chyba ze nie ma form osobowych czasowników, które wskazywałyby ze jest nim mężczyzna ;] pomóżcie...

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

hej :) znacie może jakiś fajny fragment do recytacji z epok POZYTYWIZM lub MŁODA POLSKA? potrzebuje pilnie!! długość nie jest ważna :) fajnie jakby był ekspresyjny,żywiołowy....nie takie smęty :) bardzo prosze o pomoc musze zalatwic cos do piatku... ;/

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...