Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jasiu od dziecka starał się być taki jak rówieśnicy. Bawił się
zabawkami, pomimo iż już w wieku 6 lat prowadził konwersacje z
rodzicami na temat kształtowania swojej wyobraźni. Zawsze
twierdził, że zabawki tylko ją ograniczają. Bo przecież bawić się
można wszystkim. Począwszy od pustej butelki, przez kartonik po
mleku, a nawet brudną skarpetką.
Na przykład przecież można widzieć w kartoniku po mleku czołg. I
już jest zabawa na parę godzin. Rówieśnicy widzieli w kartoniku po
mleku tylko kartonik po mleku. Za nic nie przypominał im czołgu.
W póżniejszych okresach swego życia Jasiu zauważył, że nie we
wszystko w co on wierzy wierzą również jego znajomi. Parę spraw się
zgadzało, jak na przykład wiara w Boga, w to co mówi mama czy w to,
że 2+2=4.
Były jednak kwestię, które podważano. Jasiu twierdził, że
każdego czeka lepsze jutro. Z respektem podchodził do mądrości
wypisywanych pod kapselkami jednego ze znanych soków owocowych.
Wierzył również w powszechnie znaną teorię "o wielkim psie". Jasiu
zawsze powtarzał, że wszystko jest kwestią wiary. Bo przecież Yeti
czy mądre blondynki na pewno istnieją. Tylko nikt jeszcze takowych
nie widział. Wielkiego psa również nikt nie widział.
Ktoś może nie zna teorii "o wielkim psie". Lepiej ją Wam
przybliżę. Pierwszą rzeczą jaką owa teoria zakłada jest to, że
wszyscy pochodzimy od drzewa. Drzewa-matki. Dokładniej chodzi o
jabłoń. W jednym jabłku mieszkają dwie osoby. Gdy jabłko dojrzewa
to spada na ziemie. Wówczas owe jabłko rozbija się na dwie połówki.
Jak wszystkie jabłka spadają na ziemię to znalezienie swojej
połówki może sprawić nie lada problem. Jest to wręcz wyzwanie!
Ale spytacie, gdzie ten wielki pies?? Otóż jest. Stoi pod
drzewem i pilnuje, żeby połówki jabłek się za szybko nie znalazły.
Jasiu nazywa go "wielkim kudłatym kundlem". Owy pies zawsze, w
każdym pokoleniu, znajduje sobie ofiary i pastwi się nad nimi. Na
czym polega pastwienie się?? Pies znajduję samotną połówkę i
podstawia jej inną połówkę jabłka. Tylko, że pies się cieszy, bo na
oko widać że te połówki do siebie nie pasują. Jedna kwadratowa,
druga okrągła. Nawet średnio rozgarnięty przedszkolak, by takich
nie chciał łączyć. Ale nie ukrywajmy, że połówki jabłek oczu nie
mają. To "kundel" ma zabawę.
Jasiu już od dawna myśli, że jego połówkę zjadł ten pies. Tak!
Ten "wielki pies" może zeżreć i Twoją połówkę! Też myślę, że to
jest jakaś paranoja. Ale taka jest prawda. Jasiu nie traci nadziei
i dalej szuka. A pies mu podsuwa coraz to mniej pasujące.
Możecie myśleć, że nie ma żadnego "wielkiego psa". Że wszystko
zależy tylko od połówek jabłek. Ale ja Wam mówię, że to tylko
"pies" chce żebyście tak myśleli!
Jasiu tylko patrzy na szczęście Klaria. On już wygrywa z
"wielkim psem". Dobrze, że Jasiu umie cieszyć się szczęściem
innych:))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leo Krzyszczyk-Podlaś Delikatny, nostalgiczny wiersz o miłości i przemijaniu, z pięknymi obrazami przyrody. Kluczowy jest kontrast między "tamten letni ciepły czas" a "dzisiaj" i bolesne podsumowanie. Glinik to miejscowość?
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pewnie masz rację, szczerze mówiąc nie sprawdzałem, ale na moją obronę mogę tylko dodać, że raczej napewno rekord w tym miesiącu. :))))
    • Słyszę tę pieśń, co płynie przez ulice, jak rzeka bez nazwy. Mówią nam, że granice to tylko kreski na nietrwałym papierze, atrament, co dawno wyblakł. A jednak wciąż kreślimy je na nowo. Palcem na mapie, czołgiem, słowem, ogniem. I giną miliony, gdy człowiek poprawia świat po swojemu. A mapy kłamią. Kolory bledną, stolice wędrują. Narody znikają jak ślady na mokrym piasku. I tylko On, zepchnięty na margines każdej mapy, Człowiek, którego nikt nie słucha. Z przebitymi dłońmi, z krwią, co wsiąkła w kamień, wiedział, że świat to nie flagi i nie doktryny, nie hymny śpiewane na rozkaz. Lecz to, co trwa, gdy milkną słowa: skała, woda, horyzont. Obojętne, odwieczne, a jednak to w nich jest światło, które wraca w ciszy trzeciego dnia.
    • Oto dyrygent w białych rękawiczkach. Przeciąga basy wraz z grzbietem, co na nim frak. Biała muszka. Do miękkich eskarpin stosuje pauzy lub używa smyczka.   Tak ulizany, a oko zmrużone. Blisko dla dłoni lśnią w cętki lampasy — czyżby odświeżył poszetką z brustaszy trójkolorowe futerko. Dachowiec   Skacze na podium: Czy lepiej w obcasach? Albo do kłusa, bom żwawy jak rumak. W cholewkach buty zdo-biły-by w parach. Zatem go słucham, bo wszystko zrozumiał.   Tu się podpiszę: Jan nie kot Młynarczyk. Najmłodszy, ale nie myślę iść walczyć.                
    • Opowiadania @Simon Tracy były inspiracją do napisania tego wiersza. Ukłony w jego stronę. Dziękuję!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Waldemar_Talar_Talar Dziekuje Waldemarze z pozdrowieniami. :) @Migrena Dziekuje Jacku za komentarz. Pozdrawiam :) @huzarc Pozostaje tylko nadzieja, że rzeczywistość pójdzie innymi ścieżkami, bardziej pozytywnymi. Dziękuję i pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...